baner

Komiks

Superman. Action Comics #02: Nadejście Lewiatana

Superman. Action Comics #02: Nadejście Lewiatana

Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Steve Epting
Tusz: Danny Miki, Butch Guice, Kurt Schaffenberger, Kevin Nowlan, Scott Williams
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2020
Seria: Superman. Action Comics, Uniwersum DC
Tłumaczenie: Jakub Syty
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 167x255 mm
Stron: 180
Cena: 49,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328196063
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Drugi tom serii „Superman Action Comics"" laureata Nagrody Eisnera – scenarzysty Briana Michaela Bendisa („Daredevil” „Ultimate Spider-Man”) oraz doskonałego rysownika Steve’a Eptinga („The Avengers”, „Kapitan Ameryka”). Uniwersum DC to niebezpieczne miejsce. Na każdego superbohatera szybującego po niebie albo superłotra grasującego po ulicach swojego miasta przypada tajna organizacja tocząca wojnę pod powierzchnią. Checkmate. Spyral. ARGUS. DEO. Oddział Specjalny X. Niektóre z tych tajnych agencji i sekretnych stowarzyszeń są dobre. Niektóre złe. Inne działają na pograniczu dobra i zła. Teraz, jedna po drugiej, wszystkie są likwidowane przez najbardziej przerażającą tajną organizację, jaką widział świat, a jest nią: Lewiatan. Ta rozbudowana i niebezpieczna sieć niepowstrzymanych tajnych agentów walczyła swego czasu z Batmanem. Teraz Lewiatan powrócił, a na jego czele pojawił się nowy, jeszcze bardziej niebezpieczny przywódca. Takie tęgie głowy jak Amanda Waller, Talia Al-Ghul i generał Sam Lane przegrywają starcie po starciu z zastępami Lewiatana. Tymczasem nieustraszeni dziennikarze Jimmy Olsen i Lois Lane walczą o ujawnienie prawdy. Na drodze Lewiatana stoi tylko Człowiek ze Stali. Lecz w obliczu przeciwnika, który jednocześnie jest wszędzie i nie ma go nigdzie, w dłuższej perspektywie nawet Superman jest bez szans.
Album rozpoczyna jedno z ciekawszych wydarzeń ze świata DC Comics – „Lewiatan” („Event Leviathan”).

Recenzja

Bałagan Bendisa, Tomasz Kleszcz

Galerie

Superman. Action Comics #02: Nadejście Lewiatana Superman. Action Comics #02: Nadejście Lewiatana Superman. Action Comics #02: Nadejście Lewiatana

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

POCZĄTEK LEWIATANA



Superman to jedna z tych ikon komiksu, która przez lata jakoś mnie nie pociągała. Owszem, niejeden komiks z nim przewinął się przez moje ręce, nigdy jednak nie czułem potrzeby regularnego sięgania po jego przygody. Zmieniło się to, kiedy serię na nowo przejął Dan Jurgens, który w ramach „Odrodzenia” przywrócił najważniejsze supermanowe motywy, jakie zresztą sam przez lata wymyślił, a gdy pracę nad tytułem przejął jeden z najlepszych amerykańskich scenarzystów, Brian Michael Bendis, jeszcze z większą ochotą śledzę losy Człowieka ze Stali. I za każdym razem jestem zadowolony i mam tylko ochotę na więcej, i nie inaczej jest po lekturze całkiem solidnego, bo liczącego sobie 180 stron albumu „Superman: Action Comics #2: Nadejście Lewiatana”, stanowiące początek intrygującego eventu.



Świat DC to świat pełen nie tylko superbohaterów i superłotrów, ale też i wszelkiej maści tajnych organizacji, które mają swoje cele. Checkmate. Spyral. ARGUS. DEO. Oddział Specjalny X. Wszyscy je znają, niewielu jednak mogłoby cokolwiek z nimi zrobić. Ale teraz powraca kolejna z nich – Lewiatan – która krok po kroku zaczyna likwidować konkurencję. Kiedyś mierzył się z nimi Batman, teraz, kiedy najwięksi geniusze z wszelkich służb nie są w stanie nic poradzić na nowy problem, to właśnie Supermen będzie musiał sobie z nim poradzić. Problem w tym, że Lewiatan to wróg, któremu nawet on może nie dać rady. A sytuacja z każdą chwilą staje się coraz bardziej niebezpieczna, także dla Lois i Jimmy’ego, którzy chcą ujawnić prawdę na jej temat…



Kiedy Bendis przejął pisanie Supermana, porzucając Marvela, z którym współpracował długie lata na rzecz konkurencyjnego DC Comics, najpierw stworzył krótki komiks na potrzeby tysięcznego zeszytu serii „Action Comics”, a potem rozwijającą go miniserię „Człowiek ze Stali”. Zaraz potem zaczął regularnie tworzyć tytuły „Superman” i „Action Comics”, starając się by każdy miał swój oddzielny charakter i opowiadał fabuły zamknięte w jego ramach, choć jednocześnie przeplatał z tym drugim. Wyszło mu to dobrze, nawet bardzo, a teraz sięga jeszcze dalej, wplatając w to wszystko wydarzenia ważne dla całego uniwersum, gdzie zapoczątkowany zostaje właśnie event „Leviathan”. I nadal robi to równie znakomicie, co dotychczas.



Na stu osiemdziesięciu stronach albumu dostajemy kawał świetnego superhero. Akcja jest szybka i wzorcowo poprowadzona, zaskoczeń trochę też się znalazło. Bohaterowie zostali dobrze nakreśleni, a to spory wyczyn, gdy strony zapełnia cała plejada gwiazd wydawnictwa. Ale Bendis zdołał też znaleźć miejsce na to, co zawsze wychodziło mu najlepiej, czyli spokojniejsze i bardziej skupione na życiu bohaterów momenty, a wszystko to połączył w opowieść, która stanowi komiksowy odpowiednik kinowego blockbustera, ale blockbustera, który ogląda się z przyjemnością, który nie obraża inteligencji odbiorcy i do którego przede wszystkim chce się wracać.



Od strony graficznej też jest dobrze. Epting w lżejszym wydaniu nie zachwyca co prawda tak, jak wtedy, gdy serwuje nam brudne i mroczne ilustracje, ale i w takiej odsłonie wypada sympatycznie. Do tego dochodzi niezły kolor i tradycyjnie bardzo dobre wydanie. Kto lubi Supermana albo dobre superhero, koniecznie serie Benidsa powinien poznać. Może nie od tego tomu – chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, bo fabuły autora są zawsze łatwo przyswajalne – tylko od początku, ale warto to zrobić. I warto czekać na kolejne tomy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jeszcze w tym roku doczekamy się dwóch kolejnych pisanych przez Bendisa i nie mam wątpliwości, że zachowają ten znakomity poziom.