Recenzja

Fantasy Komiks #14

Michał Misztal recenzuje Fantasy Komiks #14

W czternastym tomie "Fantasy Komiks" czytelnicy muszą pożegnać się z dwoma seriami, którymi są "Rozbitkowie z Ythaq" i "Sloka". Obie towarzyszyły im od bardzo dawna, pierwsza z wymienionych od samego początku istnienia magazynu. "Sloki" nie za bardzo mi szkoda, od zawsze był to dla mnie przeciętny (nawet jak na tę antologię) cykl i jego zniknięcie (jedynie tymczasowe, ciąg dalszy ma pojawić się już w drugiej połowie tego roku) nie jest dla mnie wielką stratą. Bardziej szkoda mi "Rozbitków z Ythaq", czyli komiksu, który pomimo licznych wad i przeciętności cechującej niemal całą zawartość "Fantasy Komiks", wyraźnie zawyżał ogólny poziom. Sam finał jest średni, Arleston pisał już lepsze odcinki, z mniejszą ilością głupich pomysłów, jednak na tle reszty (nie mam na myśli czternastego numeru, ale całość tego, co przeczytałem we wszystkich tomach, które posiadam) trudno nie uznać "Rozbitków..." za główny atut antologii fantasy. Oby zapowiadany cykl "Jeźdźcy smoków" okazał się godnym następcą.

Pomimo tego, co napisałem o "Rozbitkach z Ythaq" powyżej, akurat w tym numerze po raz kolejny najbardziej przypadła mi do gustu seria "Zmierzch bogów". Niemal całkowicie pozbawiona głupkowatego humoru, który w komiksie Arlestona bardziej przeszkadzał, niż śmieszył, z ciekawą tematyką, momentami mroczna i brutalna oraz trzymająca w napięciu - to wszystko, czego potrzeba "Fantasy Komiks". Magazyn i tak publikuje rzeczy przeciętne, pulpowe, ale mając świadomość, że zamieszczonych tu komiksów raczej nie ma sensu porównywać z pozycjami bardziej ambitnymi oraz że najlepiej czytać je bez poważnego podejścia, można znaleźć tu coś dla siebie. I, bez wykraczania poza granice ogólnej przeciętności, "Zmierzch bogów" zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie, a ja chętnie przeczytam dalszy ciąg tej serii.

Opublikowano: 2012-03-15