baner

Recenzja

Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów

Mariusz Miros recenzuje Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów
8/10
Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów
8/10
W jaki sposób ocenić serię, której pierwszy odcinek, siódmy z kolei, czyta się niejako z doskoku? Są tego dwie strony: dobra i zła. Zła to brak możliwości odniesienia się do poprzednich części a dobra to... Świeżość i swoista ocena czy, będąc poza danym komiksem, mamy ochotę sięgnąć po jego inne (wcześniejsze i późniejsze) odcinki.

„Lanfeust w kosmosie” jest serią wywodzącą się ze znanych, choćby ze słyszenia czy oglądania w księgarni, „Trolli z Troy” czy ew. „Lanfeusta z Troy”. Osobiście zetknąłem się z tymi tytułami gdzieś przy przeglądaniu księgarnianych półek i chętnie zweryfikowałem swoją ciekawość na temat jakości, fabuły, kreski itp.

Co do historii weń opisanej to widać tutaj wątki rodzinne (poszukiwanie syna), społeczne (spór między dziećmi a rodzicami), humorystyczne (np. postać trolla Hebiusa), przygodowe (rozmaite miejsca w kosmosie, oryginalne postaci). Mamy więc całkiem sporo składników dających w efekcie interesującą smakowo mieszankę.

Ciekawym faktem jest, że w opisywanym komiksie sceny humorystyczne i przygodowe są okraszane brutalnymi, czasem kontrastującymi z komediowym charakterem historii. Zdaje się to podkreślać, że mimo iż pozycja ta jest kolorowa, zabawna czy też rysowana nie do końca realistyczną kreską, mamy do czynienia z komiksem poważnym, na serio. Paradoksalnie dodaje to na pewno trochę realizmu, nierealnej przecież historii.

Przyznam, ze opisywana pozycja czekała troszkę na przeczytanie, ale jak już się za nią zabrałem wciągnęła mnie i myślę, że podobnie byłoby z innymi komiksami serii. Po prostu czyta się to naprawdę przyjemnie i choć nie byłem w stanie wyłowić wszystkich smaczków, co jest zrozumiałe ze względu na brak znajomości innych części, nie czułem się wyobcowany i zagubiony w wykreowanym przez autorów świecie. Z pewnością jest to zaletą bo jedną z podstawowych rzeczy jakich oczekujemy czy to od komiksu, książki, bądź też filmu to fakt, żeby nas zaciekawił.

Seria ta jest bez wątpienia głównie rozrywkową. Nie przeczę, że może zawierać jakieś głębsze treści, ale z pewnością nie są one jej głównym tematem. Inna sprawa, że, sądząc na podstawie opisywanego komiksu, dobrze sprawdza się jako przedstawiciel rozłożonej na kilka części, nieźle okraszonej historii.

Oceniając istotę komiksu, którą jest rysunek muszę zauważyć, że mamy tu do czynienia z ciekawym połączeniem quasi bajkowego stylu z nutką realizmu i solidną dawką charakterystycznego stylu. Stylu odznaczającego się swego rodzaju nonszalancją, zamaszystością, lekkością kreski. Z pewnością da się go wyłowić spośród wielu innych, indywidualnych prac.

Reasumując: jak na komiks, który poznałem niejako „w wirze wydarzeń” mam naprawdę dobre wrażenia. Czytało mi się go mile. Nie miałem problemów z odnalezieniem się a i historia okazała się być dla mnie klarowna. Jak najbardziej mogę zatem ten komiks, ryzykując nieco, ale co mi tam, polecić wraz z całą serią, której jest częścią.


Opublikowano:



Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów

Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów

Scenariusz: Christophe Arleston
Rysunki: Didier Tarquin
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2009
Seria: Lanfeust w kosmosie
Wydawca oryginału: Soleil
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 21x29 cm
Stron: 52
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów Lanfeust w kosmosie #7: Tajemnica Dolfantów

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-