baner

Komiks

Smerfy #30: Smerfolicjanci

Smerfy #30: Smerfolicjanci

Scenariusz: Thierry Culliford, Alain Jost
Rysunki: Jeroen De Coninck
Wydanie: I
Data wydania: 8 Listopad 2023
Seria: Smerfy
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 216x285 mm
Stron: 48
Cena: 29,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328157910
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Nowy tom wesołej i mądrej opowieści o Smerfach, niebieskich istotach z zaczarowanego lasu.
Smerfy są miłe i spokojne, ale kiedy już się o coś między sobą pokłócą, to nie odpuszczą! A wszystkie konflikty musi łagodzić mądry Papa Smerf... Pewnego dnia ma tego serdecznie dość i postanawia ułożyć kodeks zasad życia w wiosce Smerfów, aby wreszcie zapanował spokój. Przestrzegania zarządzeń mają pilnować smerfolicjanci. Ale czy to na pewno dobry pomysł?

Smerfy wymyślił belgijski scenarzysta i grafik Pierre Culliford (1928–1992) używający pseudonimu Peyo. Obecnie autorami serii są następcy Peyo, w tym jego syn Thierry.

Galerie

Smerfy #30: Smerfolicjanci Smerfy #30: Smerfolicjanci Smerfy #30: Smerfolicjanci

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

KTO BĘDZIE PILNOWAĆ SMERFOLICJANTÓW?



I kolejny album kontynuatorów serii w naszych rękach. Czasem aż dziwię się, że i ten cykl, i „Smerfy i Wioska Dziewczyn” robi ta sama ekipa, bo między oboma jest naprawdę spora różnica poziomów, ale w sumie co za, nomen omen, różnica. Liczy się, że ta seria jest dobra, że fajnie się przy niej bawię i że udaje się tu uchwycić ducha pierwowzoru. I nie inaczej jest z tym najnowszym na polskim rynku tomem, który naprawdę daje radę.



Papa Smerf ma dość. Wioska Smerfów to spokojne miejsce, ale nawet w największej oazie spokoju zdarzają się zgrzyty, problemy, konflikty… Te dotąd musiał rozwiązywać Papa Smerf, ale i on w końcu ma dość. Trzeba coś z tym wszystkim zrobić, więc postanawia ułożyć kodeks, którego wszyscy będą musieli przestrzegać. Ale ktoś musi tego przestrzegania pilnować, więc powstaje smerfna policja, ale… Właśnie, czy to może się udać? I kto będzie pilnował ich samych?



Na rynku od dawna jest już więcej tomów kontynuatorów serii, niż jej głównych części, stworzonych przez Peyo. Bo Peyo – wraz z pomocnikami, jak Yvan Delporte – stworzył tylko szesnaście tomów, a i ten ostatni z nich to już właściwie bardziej przez kontynuatorów, niż Peyo jako takiego. A tymczasem seria liczy sobie już czterdzieści jeden albumów (ostatni na rynku europejskim pojawił się jakiś miesiąc temu) i przecież na tym nie koniec, bo są rzeczy poboczne jeszcze. No ale liczy się to, że większość z tych nowych daje radę. Już nie spodziewam się, że w moje ręce wpadnie tom, który zachwyci mnie tak, jak w dzieciństwie zachwycił „Kosmosmerf”, a w dorosłości już (bo wtedy dopiero je poznałem) „Smerfetka” czy „Smerf Naczelnik”, ale nadal spodziewam się dobrej zabawy i zawsze to dostaję.



Ten album to, jak zawsze, miks przygód, humoru, odrobiny satyry i dydaktyzmu. To rzecz dla całej rodziny, więc nie ma treści niewłaściwych, ale jest dużo przekazywanej prawdy, wiele mądrości i wartości też tutaj nie brak. Wiadomo, głównym targetem są dzieci, dla nich ma być to zatem nie tylko wartościowe, ale i atrakcyjne i takie też jest, bo rozrywkowo rzecz sprawdza się jak najbardziej, potrafi śmieszyć i zainteresować. I jednocześnie nie ma w tym infantylności, więc dorosły, który – jak ja – sięgnie po to dla siebie, nie poczuje zawodu.



Mało? nie, ale mamy jeszcze świetną szatę graficzną, która cieszy – szczególnie tym, że jednak naśladuje pierwowzór (i to z bardzo dobrym skutkiem,), który był bliski ideałowi i poprawy nie wymagała. Dzięki temu jest w tym urok, magia i ponadczasowe piękno prostego, cartoonowego europejskiego komiksu środka. Piękno, które ujmuje i po prostu ma w sobie to tak zwane nieuchwytne coś.



Więc jak zwykle jestem zadowolony. I zadowolony będzie każdy, kto Smerfy lubi i ceni. No i każdy, kto ceni sobie dobre komiksy dla całej rodziny.