baner

Recenzja

Hiroszima 1945 #1

Yaqza, Yaqza recenzuje Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen) #01
Miejsce: Hiroszima. Rok: 1945. To wystarczy. Nie trzeba mówić nic więcej, by stanął nam przed oczami obraz wciąż wywołujący strach- i bardzo słusznie, bo wśród przejawów ludzkiego pędu do samozagłady ten należy do niesławnej czołówki.

Poznajcie rodzinę Nakaoka . W jej skład wchodzi piątka dzieci (w tym czterech chłopców: Shinji-najmłodszy-, Gen, Akira i najstarszy Koji; oraz córka: Eiko) i dwoje rodziców- ojciec (na którego barkach spoczywa teraz większość obowiązków) i brzemienna matka ciężko pracujący od świtu do późnej nocy by ich dzieci w okresie gorączki wojennej nie musiały przymierać z głodu.
Jest rok 1945- Japonia pogrąża się w konflikcie z siłami aliantów płacąc za broń i żywność dla żołnierzy głodem i ubóstwem obywateli Cesarstwa...

Akcja w komiksie Nakazawy Keiji nie skupia się na jednym bohaterze- autor ukazuje różne punkty widzenia, prowadzi równolegle kilka wątków przeplatając je umiejętnie: dzięki temu poznamy bliżej ojca rodziny, indywidualistę wygłaszającego trafne- choć niewygodne dla wielu- komentarze odnośnie sytuacji w kraju, nie obawiającego się konsekwencji, nie chcącego ukorzyć się przed chorym reżimem i walczącego ze wszystkich sił o życie swoich potomków; dzieci- z których część przynajmniej nie potrafi jeszcze pojąć czym jest wojna, ale które zmuszono do płacenia za szaleństwo dorosłych (dziecięce upraszczanie pewnych zagadnień i niezrozumienie dla ich wagi jest tu bardzo dobrze ukazane); ale także postaci z- można by rzec- drugiego planu, jak np. pilota kamikaze, który ma wyruszyć na swój ostatni lot czy szklarza, który niedawno z „osławionego” frontu powrócił a teraz, okaleczony, musi zapewnić byt tak nie tylko sobie, ale i swej małżonce...
Wszyscy oni muszą podjąć trud egzystencji w ogarniętej wojną Japonii- życie toczy się swoim torem, dzieci chodzą do szkoły, warsztaty pracują- mimo że w powietrzu unosi się groźba bombardowania a każdy wrogi samolot na nieboskłonie zmusza ludność do przerwania swych zajęć i pośpiesznej ucieczki do schronów. Ale kiedy samoloty odlatują, wszystko wraca do – zaryzykujmy to słowo- normy.

To osobiste opowieści: wzruszające, niekiedy przerażające i wprawiające w osłupienie. Nakazawa Keiji przerywa je co pewien czas opowiadając o tym, co równolegle do wydarzeń w rodzinie naszych bohaterów dzieje się na froncie- sprawia to wrażenie odliczania do straszliwego punktu kulminacyjnego, który musi nieuchronnie nadejść- wszyscy wiemy, co nim będzie...

„Hiroszima” jest opowieścią o życiu zwykłych ludzi podczas wojny. A co najbardziej poruszające- jest obrazem realistycznym. Keiji w niezwykle sugestywny sposób- ale bez narzucania się- maluje przed nami obraz realiów życia obywatela Cesarstwa podczas II wojny Światowej. Opowiada bez zbędnego moralizatorstwa, prezentuje różne postawy, zachowania, mówi o lęku, miłości, nienawiści, przyjaźni, rozgoryczeniu- o tych najbardziej ludzkich z uczuć. Dotyka kwestii jednostek, jak i zbiorowości- na wszystko znajdzie się tu miejsce.

Długo by mówić o każdym aspekcie wojny jaki komiks porusza- postaram się tu jednak wspomnieć o kilku z nich.

Na pierwszy ogień niech pójdzie kwestia „przywódców narodu”- nie wszyscy mają przecież takie problemy jak rodzina Nakaoka- tylko ta niewiele znacząca większość, mrówki których życie nic nie jest warte dla elit trzymających kurczowo władzę i wydających rozkazy z przytulnych i bezpiecznych gabinetów, jednocześnie zagryzając smaczne kąski, o których zwykły Japończyk mógłby tylko pomarzyć.

Ale to ta właśnie władza o wszystkim decyduje. Nawet o tym, że ludzie muszą w karykaturalny wręcz sposób na każdym kroku okazywać nienawiść wrogom Cesarza- każde inne zachowanie grozi bolesnymi konsekwencjami.
Nie wychylaj głowy- bo ją stracisz. Taka jest rzeczywistość otaczająca rodzinę Nakaoka, rzeczywistość której autor mangi sam doświadczył, rzeczywistość opętana, rozsiewająca wirus szaleństwa wśród zwykłych ludzi. Kiedy zbyt długo wpaja się wiarę w nieziszczalny sen można w niego w końcu uwierzyć...
Ojciec rodziny, wbrew polityce władz i wszechobecnej propagandzie, nie wierzy- dlatego tak on, jak i jego rodzina muszą cierpieć odrzucenie i ból. Tak fizyczny, jak i ten trudniejszy do zaleczenia- psychiczny.

Najbardziej wstrząsa chyba indoktrynacja, jaką przeszli ludzie- przemożny wpływ propagandy potrafi zamienić przykładnego obywatela w jednostronnie ukierunkowaną, sterowaną przez władze marionetkę- co nawiasem mówiąc dało się w historii ludzkości zauważyć wielokrotnie. Takie marionetki napędzają się wzajemnie- w sporej części chyba ze strachu przed denuncjacją. Nikomu nie można ufać w państwie totalitarnym. I żeby uratować własną skórę trzeba grać swoją rolę do końca- czasami bardzo gorzkiego.
Ale to nie wszystko- przecież wpajanie wyższości swego narodu musiało wywrzeć pewien efekt na ludzi, nieprawdaż? Dlatego też oni WIERZĄ w to, co słyszą od przywódców. Zapominając o zdrowym rozsądku brną w to szaleństwo zadeptując „nieprawomyślnych”.

A co z tymi, którzy znaleźli się na froncie? Co z cywilami, którzy nie mogą już uciec przed wrogiem? Władza mówi: „lepiej zginąć, niż dostać się ręce amerykańskiego i angielskiego bydła”. Życie teraz nic nie znaczy- lepiej odejść z honorem niż żyć w tzw. „hańbie”.

Wojna sprzyja też wynaturzeniom- ci, którzy zyskują władzę momentalnie czują się lepsi od tych, którzy im teraz podlegają- człowiek w mundurze będzie potrafił wykorzystać swą przewagę nad cywilem z większą bezwzględnością, niż zrobiłby to w czasie pokoju.
Wojna usprawiedliwia- zabójstwa, dokonane pod pozorem eliminowania zdrajców, donosy, nienawiść która wreszcie może wybuchnąć i spalić wszystkich tych, którzy byli niewygodni.

Rysunki są dość specyficzne- Keiji stosuje kreskę uproszczoną, momentami nieco karykaturalną. Komiksowi brak co prawda dynamiki- nawet sceny bójek są stosunkowo statyczne- nie umniejsza to jednak siły przekazu. Nie zabrakło pewnych figur znanych z komiksu humorystycznego- chłopiec uderzony prze ojca uderzy o ścianę... odwrócony do góry nogami- fekt komiczny, ale trzeba to raczej przypisać manierze rysownika, nie zaś jego intencjom ukazania komizmu sytuacji. Bo ta rzadko kiedy bywa zabawna. Drażnić może znany skądinąd specyficzny zabieg służący ukazaniu stanu emocjonalnego bohaterów- mam tu na myśli słynny pot skrapiający czoła postaci. Ten element komiksu, mocno rzucający się w oczy i nad wyraz często stosowany początkowo drażnił mnie, później jednak- przyznam, okazał się zaprawdę bardzo istotnym elementem mangi- autor bowiem nie operuje kreską, która pozwalałaby łatwo odczytać nastroje bohaterów.
Cieszy troska rysownika o elementy tła- zabudowania, wnętrza domów, szkół itp. Są wykonane starannie, co pozwala mocniej umiejscowić wydarzenia.

„Hiroszima” to rozbudowany, wielowątkowy dramat obyczajowy- niezwykłą opowieść, która mimo że pozbawiona fajerwerków graficznych przykuwa uwagę czytającego na długo. Sprzyja temu objętość tomu- prawie 300 stron.
By w pełni docenić przekaz autora trzeba umieć umiejscowić go w danej rzeczywistości- i zrozumieć, że to co opisał, mimo że niewiarygodne, tyczy się danego miejsca i czasu, określonego momentu historycznego i kultury.

Polecam gorąco- komiks wart swej ceny.

Opublikowano:



Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen) #01

Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen) #01

Scenariusz: Nakazawa Keiji
Rysunki: Nakazawa Keiji
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2004
Seria: Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen)
Tytuł oryginału: Hadashi no Gen
Wydawca oryginału: Shukan Shonen Jump
Tłumaczenie: Katsuyoshi Watanabe, Monika Gaczyńska
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 14,8x21 cm
Stron: 288
Cena: 25 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-