baner

Recenzja

Taylor znaczy szmira

Tomasz Kleszcz recenzuje DCEased. Niezniszczalni
3/10
Taylor znaczy szmira
3/10
Tom Taylor wraca ze swoją bestsellerową propozycją. Przynajmniej taka notatka znajduje się na tylnej okładce, zachęcając tym samym do lektury. Albo autorzy tejże noty stosują troszkę ordynarne chwyty marketingowe, albo odbiorcy komiksów w Stanach mają dość małe wymagania. Jest jeszcze trzecia opcja. Batman to ikona, która dobrze sprzedaje się w każdym wydaniu. I nie trzeba być utalentowanym artystą, żeby w tym przypadku odnieść sukces.
Nakreślenie kilku zdań streszczających zamysł fabularny nie jest proste, ponieważ napisanie kilku zdań zdradziłoby wszystko, co oferuje prosta historia. Więc krótko; grupa antyherosów bierze w opiekę grupę dzieciaków. I rusza z nimi w trasę przez miasto pełne zombie do ziemi obiecanej. Dokładnie tak samo jak w jednym z filmów z Milą Jovovich w roli głównej...

Poziom komiksów z trykociarskiego segmentu, z którymi mam ostatnio do czynienia, nie jest zbyt wysoki, ale w tym przypadku sięgnął dna. Fabuła jest miałka, naiwna i kompletnie nie wiadomo, do kogo skierowana. Rozrzut wiekowy postaci to spektrum. Teoretycznie każdy może znaleźć kogoś, z kim chciałby się utożsamić, żeby przeżyć tę "wspaniałą przygodę". Od dziadka Gordona po nastoletnią córkę Shivy. Lejąca się wszędzie krew i walające flaki wydają się jednak klimatem nie do końca odpowiednim dla nastoletniego czytelnika. Zwłaszcza w pruderyjnych Stanach. Z kolei prostackość fabularna będzie na pewno nie do przełknięcia dla większości ogarniętego odbiorcy. Beznadziejne dialogi, uzupełniane są kiczowatymi scenami, z których nie da się wynieść żadnej przyjemności. Nie będę się więcej znęcał nad słabością scenariusza...

Dużo rzeczy ciśnie mi się na usta, patrząc na dokonania rysownika Karla Monsterta. Ale można jego prace podsumować ostatecznie krótkim zwrotem: marna kopia. Twórca wprost próbuje zerżnąć Franka Quitely'ego. Idzie mu to słabo. Zaskoczenia w związku z tym są dwa. Po pierwsze, rysunki są brzydkie same w sobie i aż dziw, że redaktorom jednego z gigantów branży to nie przeszkadza. Po drugie sam fakt, że tak ordynarnie kopiujący czyjś styl rysownik załapał się do pracy nad tytułem z udziałem całkiem popularnych postaci. Trudno uwierzyć, że włodarze DC nie mają na swoich biurkach stert CV z bardziej utalentowanymi artystami. Strona graficzna tego przedsięwzięcia to totalna klapa.

Zdaję sobie sprawę, że duża część odbiorców sięga po komiksy - zwłaszcza superbohaterskie - dla czystej zabawy. Walor rozrywkowy jest nieodłączną częścią tej komiksowej przygody. Często nawet jest to motyw dominujący, i jest to ok. Ale badziewne scenariusze, z beznadziejnymi dialogami, niewciągającą akcją i płaskimi bohaterami nie mogą dostarczyć dobrej rozrywki. Ani nawet średniej. Już nawet nie chodzi o to, że album nie próbuje być nowatorski czy chociaż ambitny - od tego są inne komiksy. Ale Tom Taylor nie potrafi wykrzesać odrobiny z użytych postaci. I jeszcze ta grafika... Odradzam całkowicie inwestowanie w ten bubel.

Opublikowano:



DCEased. Niezniszczalni

DCEased. Niezniszczalni

Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Karl Mostert
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2021
Seria: DCEased, Uniwersum DC
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 17x26 cm
Stron: 144
Cena: 59,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328159334
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Taylor znaczy szmira Taylor znaczy szmira Taylor znaczy szmira

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-