baner

Recenzja

Nikt nie wygrał

Paweł Panic recenzuje Podboje #04: Śmierć króla
4/10
Nikt nie wygrał
4/10
„Podboje” Sylvaina Runberga i François Miville-Deschênesa wreszcie dobiegły końca. Wypadałoby się cieszyć, ale przez zmarnowany potencjał ogarnia mnie przede wszystkim smutek. Czy jeszcze kiedykolwiek ktoś będzie chciał stworzyć i wydać komiks o Scytach bądź Hetytach?

Umowna historyczność „Podbojów” początkowo mi nie przeszkadzała. Wizja starożytności, w której boje toczą ludy rozrzucone na osi czasu, do tego przy wykorzystaniu prehistorycznych i baśniowych stworzeń, była tyleż oryginalna, co intrygująca. Biorąc pod uwagę rosnącą popularność różnych pseudohistorycznych teorii, obawiam się jednak, że ktoś może potraktować przedstawioną wersję wydarzeń jako zapis faktów. Jest to tym bardziej uzasadnione, że Miville-Deschênes posługuje się realistyczną kreską, przywiązując przy tym dużą wagę do detali. W głowie jakiegoś domorosłego historyka może w związku z tym zalęgnąć się myśl, że w ślad za autentycznymi strojami, tudzież uzbrojeniem, idą również prawdziwe wydarzenia. To oczywiście nie wina autorów, że ich dzieło może zostać źle odebrane, jednak zmarnowany czas może okazać się najmniejszą szkodą wyrządzoną przez ten tytuł...

Ale załóżmy, że po „Podboje” sięgną czytelnicy, którzy potrafią oddzielić wątki historyczne od fantastycznych. Co wówczas znajdą w tym komiksie? Nudne postacie, przewidywalną fabułę i ładne rysunki. To wszystko. Jeśli w poprzednim tomie ujawnienie prawdziwych motywacji kronikarki Thusi mogło być pewnym zaskoczeniem, to w tym albumie jej wierność scytyjskim władcom jest szyta bardzo grubymi nićmi. Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego bohaterka pomaga ludziom, którzy ją torturują, grożą śmiercią i generalnie są bardzo „niemili”, a porzuca siostry, z którymi łączyła ją silna więź i życiowy cel. Chyba pociąga ją brutalność i arogancja Scytów, bo przecież nie sprawiedliwość i umiłowanie życia... Do tego dochodzi cała plejada postaci drugoplanowych, z których każda walczy o miano najbardziej irytującej. Wierzę, że naprawdę ciekawie mogła tutaj wypaść hetycka królowa Putuhepa, ale niestety Sylvain Runberg poświęcił jej zdecydowanie zbyt mało uwagi.

Tym, co w „Podbojach”się udało, są na pewno ilustracje. Już okładka skutecznie przyciąga uwagę (co niestety wiąże się z ryzykiem, że sięgną po ten tytuł przypadkowi czytelnicy), a szybkie przekartkowanie tylko wzmacnia pozytywne wrażenie. Sporo tutaj scen zimowych, które zawsze wypadają efektownie, a w wykonaniu François Miville-Deschênesa naprawdę mogą się podobać. Fani realistycznych, generycznych ilustracji historyczno-fantastycznych powinni być więcej niż usatysfakcjonowani.

Niestety rysunki nie są w stanie przykryć nudy, która wieje z każdej kolejnej strony. Nawet kiedy wydarzenia przybierają ciekawszy obrót, to autorzy szybko urywają dobrze rokujący wątek i raczą nas kolejną krwawą bitwą. Szkoda zmarnowanego potencjału, szkoda czasu rysownika, w reszcie szkoda naszego zainteresowania. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś dostaniemy dobre komiksy, w których pojawią się Hetyci i Paraceratherium. Oby tylko nie w pakiecie.

Opublikowano:



Podboje #04: Śmierć króla

Podboje #04: Śmierć króla

Scenariusz: Sylvain Runberg
Rysunki: Francois Miville-Deschenes
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2018
Seria: Podboje
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x285 mm
Stron: 48
Cena: 34,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328135550
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Nikt nie wygrał Nikt nie wygrał

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-