baner

Recenzja

Bagienna batalistyka

Paweł Panic recenzuje Orły Rzymu #5
6/10
Bagienna batalistyka
6/10
W piątym tomie „Orłów Rzymu” dochodzi w końcu do bitwy, której oczekiwaliśmy od chwili poznania jednego z głównych bohaterów serii.

W poprzednich częściach autor umiejętnie mieszał wielką historię z fikcyjną opowieścią o Tytusie Falko. Rodzinne perypetie młodego Rzymianina, jego odwaga i niezwykła wprost umiejętność wychodzenia cało z każdej opresji sprawiały, że to on urastał do rangi prawdziwego bohatera komiksu, spychając na drugi plan Arminiusza – w zamyśle Mariniego równorzędnego protagonistę „Orłów Rzymu”. Taki stan rzeczy zastajemy również w omawianym albumie. Arminiusz to tylko dowódca, którego życie prywatne sprowadzone zostało do sceny seksu na skraju lasu. Całość wydarzeń znowu obserwujemy z perspektywy Falko – zdegradowanego do roli więźnia, a później szeregowego żołnierza znajdującego się w centrum wydarzeń, które na zawsze odmieniły Imperium Romanum. Przez ową perspektywę gdzieś umyka skala wydarzeń, a wielka bitwa sprawia wrażenie krwawej, lecz lokalnej potyczki. Z kolei przez fakt, że album ten stanowi punkt kulminacyjny serii, Marini odpuszcza wszelkie intrygi, interakcje między bohaterami ograniczając do minimum. W efekcie cierpi na tym cały komiks: z jednej strony wielka historia gdzieś się rozmywa, a z drugiej wątki fikcyjne przestają nas interesować.

Ale może „Orły Rzymu” mają być taką prostą opowieścią o tragicznym bohaterze, którego omija zarówno śmierć, jak i szczęście osobiste? Problem w tym, że kultura popularna przyzwyczaiła nas do tego, że jeśli w „starorzymskich” fabułach nie dostajemy intryg, to przynajmniej możemy oczekiwać zapierających dech w piersiach bitew i walk na miecze. W wielkim skrócie: jeśli nie „Ja, Klaudiusz” to przynajmniej „Gladiator”. I właśnie stąd wynika główny problem z omawianym komiksem. Aby się go pozbyć, wystarczy spojrzeć na „Orły Rzymu”, jak na awanturniczą opowieść, w której dużą wagę przywiązano do historycznych realiów.

O sile dzieła Mariniego decydują ilustracje. Realistyczna kreska, klimatyczna paleta barw, w reszcie mistrzowskie opanowanie anatomii i perspektywy sprawiają, że „Orły Rzymu” to jedno z najlepszych graficznych przedstawień epoki. Im mniej scen dialogowych, tym więcej pejzaży i sekwencji batalistycznych. I to właśnie w nich włosko-szwajcarski artysta w pełni rozwija skrzydła. Kwintesencję tego albumu stanowi rozrysowana na dwóch stronach scena kulminacyjnego starcia.

Piąty tom rzymskiego cyklu Mariniego nie jest złym komiksem, jeśli tylko nie ma się co do niego zbyt wygórowanych oczekiwań. Czyta się go z przyjemnością, efektowne ilustracje cieszą oczy, a prostotę opowieści skutecznie rekompensuje doskonale oddany klimat dzikiej i tajemniczej Germanii. Ci, którzy czytali poprzednie tomy i tak po niego sięgną, a pozostali raczej nie będą zaczynać od końca... Gdyby to był finał, to wypadałby dosyć blado, jednak ostatnie kadry sugerują, że w temacie walk Rzymian z Germanami Marini nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Opublikowano:



Orły Rzymu #5

Orły Rzymu #5

Scenariusz: Enrico Marini
Rysunki: Enrico Marini
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2017
Seria: Orły Rzymu
Tytuł oryginału: Les Aigles de Rome - Livre V
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Jakub Syty
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 64
Cena: 38,00 zł
Wydawnictwo: Taurus Media
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Bagienna batalistyka Bagienna batalistyka Bagienna batalistyka

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-