baner

Recenzja

Wojna i cycki

Marcin Kamiński recenzuje Angel Wings
7/10
Wojna i cycki
7/10
Scenarzysta Yann Le Pennetier, współtwórca dwóch serii równoległych „Thorgala”, jest doskonale znany polskim czytelnikom. Jednak mało kto wie, że na rynku frankofońskim od lat tworzy on zgrany duet z rysownikiem Romainem Hugaultem, z którym zrealizował już trzy komiksowe serie poświęcone lotnictwu. Ich ostatnie wspólne dzieło zatytułowane „Angel Wings” właśnie ukazało się nakładem wydawnictwa Scream Comics.

Yann i Hugault po raz pierwszy połączyli swoje siły w 2008 roku przy trzyczęściowej miniserii „Le Grand Duc”, rozgrywającej się w latach 1943-1945 opowieści o froncie wschodnim przedstawionej z perspektywy niemieckiego pilota i radzieckiej lotniczki, członkini legendarnego pułku Nocnych Wiedźm. Ich współpraca układała się na tyle dobrze, że w 2012 roku rozpoczęli prace nad kolejną miniserią „Le Pilote à l'Edelweiss” poświęconą awiacji z czasów I Wojny Światowej. Ich najnowsze dzieło „Angel Wings” przenosi czytelników na tyły kampanii birmańskiej, najdłuższej kampanii II Wojny Światowej.

Główną bohaterką liczącego już trzy tomy cyklu jest Angela McCloud członkini WASP (Women Airforce Service Pilots), amerykańskiego korpusu kobiet pilotów powołanego do życia w 1943 roku. Kiedy jej samolot zostaje uszkodzony w podniebnej potyczce, Angela trafia do wojskowej bazy położonej w samym środku birmańskiej dżungli. Pojawienie się pięknej kobiety w zdominowanym przez mężczyzn światku staje się początkiem serii dramatycznych, ale i dowcipnych przygód.

Jeden z francuskich krytyków określił „Angel Wings” mianem „opowieści o wojnie i cyckach”. I do pewnego stopnia ma rację. Seria, choć bazująca na autentycznych wydarzeniach i wykorzystująca autentyczne postaci, łączy w sobie przywiązanie do historycznych realiów ze stylistyką „pin-up” popularną w latach 40-50. Z jednej strony mamy w komiksie realistycznie odwzorowane pojedynki powietrzne i potyczki, z drugiej obserwujemy je z perspektywy bohaterki o wyglądzie hollywoodzkiej seksbomby. Rysownik Romain Hugault odrzuca jednak te zarzuty. – W moich rysunkach nie ma nic wymuszonego. Na archiwalnych zdjęciach pilotki WASP prezentują się jako twarde, ale i piękne kobiety. Mam w swoich zbiorach zdjęcie Jackie Cochran, pomysłodawczyni utworzenia WASP, która maluje usta siedząc w kokpicie samolotu z silnikiem o mocy 2000 koni mechanicznych. Ja nic nie musiałem wymyślać – mówi Hugault.

W kadrach „Angel Wings” spotykają się dwa światy: brutalna wojna i wystylizowana estetyka pin-up, dzięki czemu historia nabiera dystansu. Trzeba jednak zaznaczyć, że fabuła nie jest w tym komiksie najistotniejsza. Yanna, prywatnie wielkiego miłośnika lotnictwa i modelarza, bardziej interesuje odwzorowanie realiów panujących wśród pilotów, ich przesądów oraz zwyczajów niż wykreowani przez niego bohaterowie. Historia Angeli McCloud jest niepozbawiona uroku, ale bardzo schematyczna. W jej tle pojawia się dodatkowo wątek zagadkowej śmierci siostry głównej bohaterki spajający trzy tomy serii, ale jest on na tyle wątły, że należy go traktować jedynie jako pretekst do fabularnego połączenia kolejnych odsłon cyklu.

Największą siłą „Angel Wings” są rysunki. Romain Hugault, czytelnikom znany już z wydanego przed laty przez Taurus Media „Ostatniego lotu”, dokonuje w swoich kadrach autentycznych cudów. Jego projekty samolotów zachwycają dokładnością odwzorowania nawet najdrobniejszych detali, a powietrzne pojedynki cieszą oko dynamiką i efektownym kadrowaniem. Hugault, wielki miłośnik awiacji, a zarazem doświadczony pilot, zdecydowanie wie, jak rysować samoloty. Nie powinno to dziwić, ponieważ w ciągu swojej kilkunastoletniej już kariery rysował i rysuje tylko komiksy poświęcone samolotom. Portret pilotki w utrzymany w stylistyce pin-up znalazł się nawet na zaprojektowanej przez niego etykiecie ginu o nazwie „Spitfire Heritage”! Na rynku frankofońskim Hugault uchodzi za mistrza gatunku nazywanego tam „komiksem lotniczym”, a po przeczytaniu, a właściwie obejrzeniu „Angel Wings” nie będziecie mieli wątpliwości, że jest to uznanie zasłużone.

Choć „Angel Wings” nie jest scenariuszowym arcydziełem, czas spędzony z tą serią wspominam bardzo mile. Fabularne braki cykl nadrabia z nawiązką fenomenalną stroną graficzną, a ultrarealistyczne rysunki Romaina Hugaulta budzą autentyczny podziw dla jego talentu i umiejętności. Polska edycja komiksu przygotowana przez Scream Comics stoi na wysokim poziomie. Twarda oprawa, kredowy papier i powiększony format to w przypadku tego wydawnictwa już właściwie standard. Jedyne co mi przeszkadzało, to miejscami zbyt mała, a co za tym idzie trudno czytelna czcionka w przypisach. Przeniesienie tychże na koniec albumu, byłoby lepszym rozwiązaniem niż „upychanie” ich pomiędzy kadrami, tym bardziej, że jest ich całkiem sporo.

W polskim wydaniu komiksu w jednym tomie znalazły się trzy kolejne albumy cyklu: „Burma Banshees”, „Black Widow” i „Objectif Broadway”. Historia w nich przedstawiona nie jest jeszcze ukończona. W październiku tego roku we Francji ukazać ma się czwarty tom „Angel Wings”, którego fabuła opowiadać będzie o mało znanej, autentycznej misji związanej z Projektem Manhattan. Mam nadzieję, że i ten album doczeka się polskiego wydania. Aby tak się stało, „Angel Wings” powinno w ciągu najbliższych miesięcy zniknąć z księgarnianych półek. Nie powinno to być trudne, bo komiks ukazał się w limitowanym nakładzie zaledwie 500 egzemplarzy.

Opublikowano:



Angel Wings

Angel Wings

Scenariusz: Yann
Rysunki: Romain Hugault
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2017
Seria: Angel Wings
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Cena: 119,00 zł
Wydawnictwo: Scream Comics
ISBN: 978-83-65454-39-3
Nakład limitowany 500 sztuk. Komiks wydajemy w integralu (Scream XXL) zawierającym wszystkie trzy tomy wydania francuskiego.
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-