Recenzja
Cień przeszłości
Łukasz Pawłowski recenzuje The Shadow. Cień: W ogniu stworzeniaSam Cień nie jest do końca superbohaterem. Zadebiutował nie w historyjkach obrazkowych, a w słuchowiskach radiowych, w dodatku w roku 1930, czyli jeszcze przed narodzinami Supermana, którego przyjęło się uznawać za pierwszego komiksowego superherosa. O ile ostatni syn Kryptona okazał się być pierwszym seryjnym modelem, który przetrwał próbę czasu, o tyle o Cieniu można mówić jako o prototypie zamaskowanego obrońcy sprawiedliwości. Nocami w charakterystycznym czerwonym szaliku zasłaniającym twarz i z nieodłącznymi automatycznymi coltami walczy ze zbrodnią, odpokutowując swoje niecne uczynki z przeszłości, a także korzystając z nadnaturalnych mocy. Za dnia jest po prostu nonszalanckim milionerem i przykładnym obywatelem. Rys psychologiczny tej postaci, łącznie z wykorzystaniem jungowskiego archetypu cienia, stał się potem jedną z głównych inspiracji dla Batmana. Lekkiej drwiny z Cienia można się doszukać także w Spiricie Willa Eisnera. W końcu cała rzesza superbohaterów naznaczonych złem, od których zaroiło się w połowie lat 80. XX wieku, wydaje się mieć szczególny dług zaciągnięty u tej postaci. Teraz, po niemal wieku, nowa seria z przygodami tego bohatera trafia i na nasz rynek.
Jak wspomniałem - pierwsze wrażenia album zapewnia niezłe. Okładka Rossa wprowadza w klimat, nazwisko Ellisa daje obietnicę dobrej lektury i... nie jest źle, ale szału też nie ma. Cień w roku 1938 angażuje się w intrygę światowych mocarstw, które wkrótce zewrą się ze sobą w śmiertelnej walce, a ingerencja bohatera wpłynie na losy wojny. Brzmi ambitnie, ale coś mi tu nie gra - komiks odwołuje się do pulpy z lat 30., budząc skojarzenia z Kinem Nowej Przygody, które czerpało z kultury tamtych lat pełnymi garściami. Hasłem, które na planie "Gwiezdnych Wojen" George Lucas powtarzał aktorom najczęściej, brzmiało: szybciej i bardziej intensywnie. Właśnie większej intensywności i szybszego tempa mi w tej, zdawałoby się przygodowej opowieści, najbardziej brak. Bohaterowie niezależnie od siebie przemieszczają się (co przypomina spowolnioną wersję wyścigu konkurencyjnych frakcji z "Poszukiwaczy Zaginionej Arki"), strasznie dużo i niekoniecznie zajmująco gadają, a jakoś raz na zeszyt Cień wpada na grupkę złoczyńców i na jakieś dwie strony zmienia się w jednoosobowy pluton egzekucyjny. Fabuła nie jest zbyt dynamiczna, sekwencje akcji nie są zbyt finezyjne i urozmaicone, a szkoda, bo sama intryga i jej konsekwencje jest dość ciekawa.
"W ogniu stworzenia" to porządny komiks, nie wychodzący jednak poza ten pułap, a porządnych komiksów ci u nas w tym roku dostatek. Pierwszy tom przygód Cienia budzi we mnie mieszane uczucia. Cieszę się, że bohater, który odcisnął na amerykańskiej popkulturze aż tak mocne piętno, w końcu trafia do naszego kraju. Jednocześnie mam wątpliwości, czy nowe wydawnictwo Planeta Komiksów w pełni przemyślało tytuł na swój debiut. W końcu mamy do czynienia z postacią zasłużoną, ale jednak u nas umiarkowanie znaną. Chciałbym się mylić, bo jednocześnie fajnie byłoby przeczytać jeszcze parę albumów z tym retrosuperherosem, i szkoda by było, gdyby ten wybór przesądził o pokrzyżowaniu przyszłych ambicji nowego wydawcy.
Opublikowano:
The Shadow. Cień: W ogniu stworzenia
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Aaron Campbell
Kolor: Carlos Lopez
Okładka: Alex Ross
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2015
Wydawca oryginału: Dynamite
Tłumaczenie: Maciek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170x260
Stron: 148
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Planeta Komiksów
ISBN: 978-83-943473-0-7
Rysunki: Aaron Campbell
Kolor: Carlos Lopez
Okładka: Alex Ross
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2015
Wydawca oryginału: Dynamite
Tłumaczenie: Maciek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170x260
Stron: 148
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Planeta Komiksów
ISBN: 978-83-943473-0-7
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-