baner

Recenzja

Star Wars Dziedzictwo #09: Potwór

Karol Wiśniewski recenzuje Star Wars Dziedzictwo #09: Potwór
7/10
Star Wars Dziedzictwo #09: Potwór
7/10
Po konfrontacji z zakonem Sithów, Cade Skywaler, najbardziej poszukiwany człowiek w galaktyce, próbuje zdecydowanie odciąć się od swojego dziedzictwa. Gdy jednak powraca do zawodu kosmicznego rozrabiaki do wynajęcia, los rzuca go na planetę Wayland. Ta niegdyś rajska kraina została przetransformowana w żyjące piekło za sprawą zarówno jego ojca, jak i manipulacji Sithów. Cade jest zdeterminowany, by uratować życie swoje i swych przyjaciół, musi jednak ostatecznie wybrać między ścieżkami jasnej a ciemnej strony Mocy.

Są serie, które na początku zapowiadają się całkiem nieźle, by po narobieniu nam apetytu słabnąć z odcinka na odcinka. "Dziedzictwo" jest ich przeciwieństwem. Co prawda początek wskazywał na kolejny odgrzewany kotlet spod znaku Star Wars, czyli coś co niby nam smakuje, ale jednak pamiętamy, że mieliśmy już coś takiego w ustach, w dodatku świeższego. Na szczęście duet Ostrander-Duursema - weterani tworzenia komiksów spod znaku "Star Wars" - wiedzą, że kotlety można przyrządzić na wiele sposobów.

Nie czarujmy się: nadal jest to komiks akcji spod znaku SF, z tym że mile urozmaicony. Są "dobrzy" (oczywiście Jedi), "źli" (oczywiście Sithowie) i "ten niegrzeczny" (Cade Skywalker), ale granice pomiędzy nimi zdają się lekko zacierać. Wszyscy zmagają się z tytułowym dziedzictwem. Nie tylko postacie ze Skywalker w dowodzie czy imperialni rycerze, którzy mają nieustanny kryzys tożsamości: niby są Jedi, ale zarazem służą Imperium, jednocześnie z nim walcząc. Nawet niektórzy Sithowie zaczynają odczuwać niedogodności swojej rasy, pomimo zapewnień swojego zakonu, że jest tylko "jeden Sith". Do tego dochodzi wojna galaktyczna, w której dawni wrogowie muszą walczyć w ramię w ramię z tymi, których los skazał na stanie po drugiej stronie barykady.

Symbolika tytułu serii znakomicie zgrała się z tytułem tomu. Tytułowego potwora można szukać dosłownie, pośród zdeformowanych stworzeń żyjących na planecie Wayland czy ślepo posłusznych Sithach. Równocześnie jednak bohaterowie próbują walczyć z wewnętrznymi demonami. Nie mogąc uciec od swojego dziedzictwa, muszą dokonać wyboru i odpowiedzieć sobie na pytanie: czy cel uświęca środki na tyle, że usprawiedliwia stanie się potworem? Sługa zabija swego pana, ojciec poświęca córkę, Jedi szukają rozwiązań godnych ciemnej strony Mocy - napięcie rośnie, jednoznacznie sugerując, że nadchodzi czas wyboru broni przed ostatecznym starciem.

Rysunki Duursemy (oraz gościnnie Dave'a Rossa) stoją na dość wysokim poziomie. Tradycyjnie świetnie wypadają sceny batalistyczne, warto też docenić "potworny" wygląd planety Wayland. Stąd też, sumując zalety oprawy graficznej i scenariusza, mogę z czystym sumieniem polecić "Potwora" fanom "Gwiezdnych Wojen" oraz lekkiego komiksu s-f. Oczywiście, by dobrze się bawić, należy znać wszystkie poprzednie tomy "Dziedzictwa". W obecnej postaci, na dwa tomy przed wielkim finałem, namnożenie wątków i postaci jest zbyt wielkie, by czytelnik-debiutant mógł się w nich połapać.

Opublikowano:



Star Wars Dziedzictwo #09: Potwór

Star Wars Dziedzictwo #09: Potwór

Scenariusz: John Ostrander
Rysunki: Jan Duursema, Dave Ross
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2012
Seria: Star Wars Dziedzictwo
Wydawca oryginału: Dark Horse
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 150 x 228 mm
Stron: 128
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Star Wars Dziedzictwo #09: Potwór Star Wars Dziedzictwo #09: Potwór

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-