baner

Recenzja

Trolle z Troy #12: Trolle w szkole

Maciej Gierszewski recenzuje Trolle z Troy #12: Trolle w szkole
6/10
Trolle z Troy #12: Trolle w szkole
6/10
Uniwersum Trolli z Troy jest bardzo rozbudowane. Nawet u nas, w Polsce, obejmuje trzy serie, w których wydano łącznie dwadzieścia osiem albumów. Wydawnictwo Egmont stara się dość regularnie, ale jednak z pewnym poślizgiem, wydawać kolejne zeszyty. Wydany w czerwcu zeszłego roku tom „Trolle w szkole” nosi numer dwanaście i w porównaniu ze swoim francuskim pierwodrukiem jest opóźniony o dwa lata. Zresztą we Francji ostatni tom tej serii, jaki się ukazał nosi numer piętnaście. Nie wiadomo, czy Egmont podgoni wydawanie. Nie wiadomo nawet, czy w bieżącym roku ukaże się jakikolwiek album z tego uniwersum – w odpowiedziach wydawnictwa na forum „Alei Komiksu” (z grudnia 2011 r.) nie pada żadna informacja na ten temat. Szkoda by było, gdyby ta seria także została skasowana.

Wracając do recenzowanego albumu… Opowiada on historię dwóch trollątek, które wybrały się razem z Haigwepą, wodzem osady Falomp, do ludzkiego miasteczka Klostop w celu zapoznania się z technologią wyrobu „przenośnych daszków”, chroniących przed – największym nieszczęściem jakie możne spotkać trolle – deszczem. Falomp zalega gdzieś po drodze, ale para małych trolli odważnie wkracza do miasteczka. Akcja, w dalszej części albumu, przybliża historię zagubionych w ludzkim świecie małych trollątek. Pierwotnie chciałem jeszcze napisać „słodkich”, ale się powstrzymałem. Różne epitety, tj. hałaśliwe, krwiożercze, brudne, śmierdzące, skore do psot, mogą trafnie opisywać parę głównych bohaterów – Tynethę i Gnompoma – jednak „słodkie” ani miłe to one nie są. Co prawda w tytułowej szkole lady Giertynda – despotyczna dyrektorka ośrodka resocjalizacji zagubionej i „trudnej młodzieży”, posiadająca magiczną zdolność sprowadzania na zawołanie deszczu – ze wszystkich sił i z użyciem wszystkich możliwych, legalnych i nielegalnych, środków przymusu i dyscypliny stara się wychować swoich podopiecznych. Próbuje wpoić im zasady dobrego zachowania: nie należy jeść ludzi, należy się regularnie myć, czesać oraz ubierać schludnie i czysto. Z biegiem czasu okazuje się, że „szkoła” jest jedynie przykrywką dla pewnych interesów, prowadzonych przez przedsiębiorczą panią dyrektor. Nie będę zdradzał, jakie są to interesy i na czym polegają. Chociaż fabuła nie przynosi rozwiązania, ponieważ nie prowadzi do finału, a do następnego tomu.

Siłą tego albumu jest to, co tak lubię w świecie Trolli z Troy: świetne rysunki postaci, rozbudowana mimika i gestykulacja, odzwierciedlająca charakterystyczne typy bohaterów (np. zwariowany czarownik Trolli, którego można uznać za karykaturę Panoramixa), a także dokładne przedstawienie świata trolli i ludzi – kadry naładowane są różnymi detalami. Dodatkowym plusem są kolory. Rysownik nie poszedł na łatwiznę, konsekwentnie zbudował miasta i wioski, przywodzące na myśl średniowieczny zaścianek i gościniec. Komiks raczej nie jest przeznaczony dla dzieci, jeśli już to do nastoletnich chłopców. Stąd pewnie, ociekające seksapilem, rysunki przedstawiające lady Giertyndę w samej tylko nocnej koszuli i to doszczętnie przemoczonej… Tym co jeszcze przemawia na plus, to humor. Dawno się nie śmiałem, czytając jakikolwiek komiks. Uśmiech pojawia się mimowolnie, w chwilach opisujących dość absurdalne zdarzenia, wynikające ze zderzenia świata trolli z ludzkim.

Oby Egmont wydał w bieżącym roku kolejną część przygód trollątek w szkole.

Opublikowano:



Trolle z Troy #12: Trolle w szkole

Trolle z Troy #12: Trolle w szkole

Scenariusz: Christophe Arleston
Rysunki: Jean-Louis Mourier
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2011
Seria: Trolle z Troy
Wydawca oryginału: Geronimo
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 21 x 29 cm
Stron: 48
Cena: 35 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-3778-0
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Trolle z Troy #12: Trolle w szkole Trolle z Troy #12: Trolle w szkole Trolle z Troy #12: Trolle w szkole

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-