baner

Recenzja

Star Wars Dziedzictwo #8: Tatooine

Maciej Gierszewski recenzuje Star Wars Dziedzictwo #08: Tatooine
6/10
Star Wars Dziedzictwo #8: Tatooine
6/10
Wydawnictwo „Egmont” z godną podziwu regularnością wydaje kolejne albumy i zeszyty ze świata „Gwiezdnych Wojen”. Obok trzech serii zeszytowych, jednej ukazującej się co miesiąc i dwóch innych publikowanych co kwartał, wydawnictwo kontynuuje także inne serie albumowe z tego uniwersum. Przyznaję, maniakalnie kupuję i czytam wszystko, co się wydaje, a serię „Star Wars: Dziedzictwo” uważam za najciekawszą w całej ofercie gwiezdowojennej „Egmontu”. Właśnie niedawno wyszedł ósmy tom „Dziedzictwa”, który nosi tytuł „Tatooine”.

Za warstwę narracyjną całej serii odpowiada John Ostrander, a za graficzną Jan Duursema. Para ta ma na swoim koncie stworzenie jednych z najbardziej udanych i ciekawych opowieści o rycerzach Jedi, m.in. moją ulubioną „Star Wars: Darkness”. To, co cechuje prace tego duetu, to stwarzanie mrocznego klimatu oraz budowanie postaci o wyrazistych charakterach. Co prawda miejscami postawa i zachowanie Cade’a Skywalkera (głównej gwiazdy serii „Dziedzictwo”), jest lustrzanym odbiciem bohatera serii „Republic” – Quinlana Vosa. Zdaję sobie sprawę, że część czytelników takie podejście do kreacji postaci może uznać za wtórną, jednakże mi to wcale nie przeszkadza.

W bieżącym tomie kontynuowane jest opowiadanie historii Cade’a Skywalkera oraz załogi jego pirackiego statku „Mynock”. Cade’a, chcąc uciec przed przeznaczeniem, przenosi się na Zewnętrzne Rubieże. I tam wraz ze swoimi towarzyszami, przy użyciu „sztuczek Jedi”, łupi transportowce podążające szlakami handlowymi. Pozyskany towar sprzedaje bookmacherowi, zrzucając winę za napady na piracką gildię Czarne Słońce. Po ostatniej „misji” Cade, jest zmuszony pozostać dłużej na Tatooine, niż to pierwotnie planował.

W tym miejscu impreza zaczyna się dopiero rozkręcać. Imperium wysyła swoich fachowców od brudnej roboty. Czarne Słońce zresztą również. Cade będzie wystawiony na pokuszenie ciemnej strony Mocy. Pozna niektóre z tajemnic Imperium oraz swego pochodzenia. Faktycznie dużo ciekawych rzeczy dzieje się na przestrzeni tego tomu.

Szkice Jan Duursemy zasługują na pochwałę. W całej serii trzyma ten sam poziom. Artystka ta bardzo dba o dokładny rysunek zarówno rysów twarzy swoich postaci, jak i przedmiotów znajdujących się na bliższym planie. O tło już mniej, często skrywając szczegóły w cieniu, nadając im tylko podstawowy zarys. Dużym plusem rysunków Duursemy jest ich dynamika, „widać” strzał z blastera, śmig świetlnego miecza, akrobacje i kopnięcia walczących.

W tomie jest jeszcze jedna historia pt.: „Koniec łotra”, także do scenariusza Johna Ostrandera, ale została narysowana przez Kajo Baldisimo. Uważam, że jest mało ciekawa (czytaj: nudna), a rysunki są byle jakie. Mimo tego i tak warto ósmy tom „Dziedzictwa” przeczytać.

Opublikowano:



Star Wars Dziedzictwo #08: Tatooine

Star Wars Dziedzictwo #08: Tatooine

Scenariusz: John Ostrander
Rysunki: Jan Duursema, Kajo Baldisimo
Tusz: Dan Parsons
Kolor: Brad Anderson
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2011
Seria: Star Wars Dziedzictwo
Wydawca oryginału: Dark Horse
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 150 x 228 mm
Stron: 120
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-4715-4
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Star Wars Dziedzictwo #8: Tatooine Star Wars Dziedzictwo #8: Tatooine

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-