baner

Recenzja

Pinokio

Michał Misztal recenzuje Pinokio
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy osobie, która została szczęśliwym posiadaczem komiksowego "Pinokia", jest jakość wydania. Kultura Gniewu spisała się na medal i zrobiła na mnie świetne wrażenie. Twarda oprawa, odblaskowe fragmenty okładki, duży format i dobry papier, jednym słowem rewelacja. Idealne warunki do zaprezentowania pięknie zilustrowanej opowieści, a taką właśnie jest dzieło Winshlussa. Warto mieć ten komiks u siebie choćby dla samej warstwy graficznej, za którą należą się owacje na stojąco. "Pinokio" jest po prostu piękny. Autor jest w doskonałej formie od pierwszej do finałowej strony albumu, mało tego, pokazuje czytelnikowi szeroką gamę swoich umiejętności, zmieniając styl w zależności od tego, które wątki akurat przedstawia. To najlepiej zilustrowany komiks, jaki przeczytałem na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Winshluss dał odbiorcom prawdziwą ucztę dla oka i nie ma w tym ani słowa przesady. Pokazał, że jest jednym z niekwestionowanych mistrzów.

Jak ma się do tego scenariusz? W "Pinokiu" autor uwspółcześnił przygody drewnianego chłopca, który w jego wersji wcale nie jest już drewniany, a metalowy. To broń zbudowana przez Gepetta, dyplomowanego wynalazcę. Niestety, mały robot ucieka zanim jego twórca zdąży sprzedać go wojsku. Od tego momentu zaczyna się szalona jazda bez trzymanki (z licznymi odwołaniami do pierwowzoru oraz kreskówki Disneya), która na zmianę szokuje i bawi, choć nazwanie "Pinokia" komiksem humorystycznym to trochę nieprecyzyjne określenie. Humor pojawia się tu bardzo często, ale najczęściej ma czarny kolor i jest przyprawiony sporą dawką okrucieństwa. To nieprzyjemny humor, skonstruowany w ten sposób, że jeśli odbiorca wybuchnie śmiechem, niemal od razu czuje się z tego powodu głupio, bo jak można śmiać się z takich rzeczy (mam tu na myśli wszelkie nieszczęścia spotykające bohaterów, choćby Królewnę Śnieżkę albo żonę Gepetta)? To również bardzo smutny komiks. A co do wspomnianego wcześniej szokowania, dawno nie czytałem czegoś tak chorego. Pewnie nie każdy lubi opowieści w takim stylu, ja uwielbiam.

Zwykle nie czuję się zbyt pewnie z niemym (w przypadku "Pinokia" prawie niemym) komiksem w rękach, najczęściej nie przemawiają do mnie historie bez dialogów i narracji, ale Winshluss przedstawia kolejne wątki w taki sposób, że jestem w stu procentach usatysfakcjonowany. Wszystko jest jasne i czytelne, a w dodatku scenarzysta zaskakuje pomysłowością, co chwilę wprowadza nowe postacie i wydarzenia, by potem łączyć je w najbardziej zaskakujących momentach i nie pozwala przewidzieć odbiorcy, co spotka go za chwilę. Komiks można oglądać od deski do deski wiele razy, na przykład najpierw skupiając się na ogólnym sensie, a potem odnajdując kolejne smaczki. A jest ich naprawdę sporo.

"Pinokio" został uznany za najlepszy komiks 2008 toku na festiwalu w Angouleme. Po lekturze tej opowieści wcale mnie to nie dziwi. Poprzednie akapity mogą być podsumowane tylko jednym stwierdzeniem: polecam każdemu. W najgorszym wypadku Winshluss otarł się o doskonałość, choć nie wiem, co musiałby zrobić, by osiągnąć jeszcze lepszy rezultat.

Opublikowano:



Pinokio

Pinokio

Scenariusz: Winshluss
Rysunki: Winshluss
Kolor: Cizo, Frederic Boniaud, Thomas Bernard, Frederic Felder
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2011
Tytuł oryginału: Pinocchio
Rok wydania oryginału: 2008
Wydawca oryginału: Les Requins Marteaux
Tłumaczenie: Katarzyna Koła
Druk: kolor
Oprawa: twarda szyto-klejona
Format: A4
Stron: 192
Cena: 99,9 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-60915-53-0
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Pinokio Pinokio Pinokio

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-