baner

Recenzja

Strażnicy

Szymon Klich recenzuje Strażnicy #1
Po roku 1986 powstało naprawdę wiele wybitnych komiksów, że wymienię choćby „Sandmana” Neila Gaimana, „Sin City” Franka Millera czy „Preachera” Gartha Ennisa. Ale pośród nich jest jeden tytuł szczególny, komiks który powstał właśnie w 1986 roku i zupełnie zmienił sposób patrzenia na komiks, odmienił to medium na zawsze - „Wachtmen” scenarzysty Alana Moora i rysownika Dave’a Gibbonsa. Ta składająca się z dwunastu części historia ma w sobie wszystko to, co nie kojarzone było wcześniej przez wielu z komiksem - bardzo rozbudowaną i złożoną fabułę, skomplikowane portrety psychologiczne bohaterów, odwołania do historii i sztuki, symbolizm, wątki socjologiczne i polityczne. Jako pierwszy komiks odważył się też zdekonstruować, tak mocno zakorzeniony w Amerykańskiej pop-kulturze, mit superbohatera. „Watchmen” wywarł potężny wpływ na twórców komiksów jak i na inne media.

„Strażnicy” to historia rozgrywająca się w alternatywnych latach osiemdziesiątych, gdzie superbohaterowie żyją naprawdę w Stanach Zjednoczonych, a ich obecność wpłynęła znacząco na historię - USA wygrało wojnę w Wietnamie, zaś prezydentem po reelekcji jest Richard Nixon. W tej rzeczywistości świat zbliża się wielkimi krokami do nuklearnej wojny pomiędzy Stanami a Związkiem Radzieckim. Historia skupia się na grupie byłych i obecnych superbohaterów, morderstwie jednego z nich - Komedianta - oraz śledztwie, jakie podejmuje jego przyjaciel Rorschach, aby rozwiązać zagadkę jego śmierci. Wiele uwagi poświęcono też przeszłości każdego z bohaterów; ukazane są ich problemy, rozterki, do czego doprowadziła ich działalność jako herosów w przebraniach. Przedstawieni są oni na kartach „Strażników”, za wyjątkiem jednego - Doktora Manhattana -, jako normalni ludzie, bez żadnych „super zdolności”. Właściwie jedyne co ich łączy z tradycyjnymi postaciami z amerykańskich komiksów to ich kolorowe kostiumy. Rzeczony Komediant to okrutny człowiek, który z zimną krwią zamordował kiedyś ciężarną kobietę i próbował zgwałcić swoją przyjaciółkę. Jest on najbardziej jaskrawym przykładem przeciwstawienia się obłudnej wizji moralnie idealnego herosa, a kostium Komedianta nieprzypadkowo podobny jest do stroju Kapitana Ameryki - ikony amerykańskiego komiksu, uosobienia patriotyzmu. Inni bohaterowie tej opowieści - Nocna Sowa, popadł w alkoholizm i depresję, Rorschach ma za sobą pobyt w więzieniu i zakładzie psychiatrycznym. Ciekawe też, że w świecie „Strażników” przy obecności tak wielu bohaterów w przebraniach, brak jest superłotrów, z którymi można by walczyć. Powstaje zatem pytanie: „po co właściwie nam ci herosi?”. Taka dekonstrukcja superbohaterów, pokazanie ich jako ludzi często zagubionych, z depresją, nie potrafiących odnaleźć się we współczesnym im świecie było czymś nadzwyczajnym w komiksie w roku 1986 i zszokowało czytelników, krytyków jaki również innych twórców komiksów. Do tej pory bohaterowie komiksów byli prezentowani dość jednowymiarowo, byli właściwie nieskazitelni w swej doskonałości, silni i piękni, stanowili uosobienie dobra, w każdym aspekcie byli „super”.

straznicyrecka1


„Strażnicy” wyróżniają się nie tylko historią i nietypowym przedstawieniem postaci. Równie oryginalny jest styl graficzny, jaki nadali komiksowi Dave Gibbons wraz z Johnem Higginsem (który to położył kolory na rysunki). Myśl, która pierwsza przychodzi do głowy przy oglądaniu plansz komiksu jest taka, że „wygląda to staro, rysunki są niedzisiejsze”. Nie ma w tym wniosku nic dziwnego, bo to celowy zabieg rysownika, który inspirował się i stylizował swoją pracę na styl obecny w amerykańskim komiksie w tak zwanym ”Golden Age of Comic Books”. Ten czas to lata trzydzieste i czterdzieste XX wieku, kiedy to „historyjki obrazkowe” były u szczytu popularności, któremu kres przyniosła dopiero Druga Wojna Światowa. To wtedy wytworzył się i ukształtował archetyp superbohatera, zdefiniowany też został specyficzny język i pewne konwencje, którymi komiks się posługiwał przez kolejne lata. Myślę, że to symboliczne, że Dave Gibbons zdecydował się na nadanie „Strażnikom” takiego właśnie wyglądu - komiksowi, który z jednej strony przywrócił należną mu pozycję, taką jaką cieszył jedynie w latach czterdziestych, ale też paradoksalnie zupełnie wyśmiał tą klasyczną, właśnie wtedy ukształtowaną dla medium konwencję. Rysunki w „Watchmen” są bardzo realistyczne, a kolejną rzeczą, która odróżniała je od standardowego komiksu z lat osiemdziesiątych to fakt, że brak tu właściwie linii pokazujących ruch czy onomatopei, tak charakterystycznych przecież dla większości „historyjek obrazkowych”. Co więcej Moore i Gibbons zrezygnowali w „Strażnikach” z „dymków”, w które wpisane byłyby myśli bohaterów. Autorzy woleli, żeby same dialogi i rysunki postaci mówiły o ich emocjach i stanie ducha. A jeśli już jesteśmy przy wyrażaniu emocji w sposób graficzny to tu prym wiedzie maska jednego z głównych bohaterów, inspirowana oczywiście słynnymi testami badacza, nazwisko którego Rorschacha przyjął jako swój pseudonim. Interesująca jest też kolorystyka zastosowana przez Johna Higginsa, który stara się używać jak najprostszych, podstawowych barw, co jest kolejnym odwołaniem do komiksu lat trzydziestych i czterdziestych.

Opublikowano:

Strona
1 z 2 >>  



Strażnicy #1

Strażnicy #1

Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: Dave Gibbons
Kolor: John Higgins
Wydanie: I
Data wydania: 2003
Seria: Strażnicy
Tytuł oryginału: Watchmen 1-4
Rok wydania oryginału: 1986-87
Wydawca oryginału: DC
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor, offset
Oprawa: kartonowa
Format: 17 x 26 cm
Stron: 144
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Strażnicy Strażnicy Strażnicy

Tagi

Strażnicy

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Simon -

W tekscie jest "zupełnie odmienili", chyba, że chodzi o jakiś inny fragment, wiesz takie małe błędy się zdarzają, chodzi o "zupełnie zmienili" lub "na zawsze zmienili".

Recenzja ma prawo ci się nie podobać ale pamiętaj że "Struktura recenzji jest dość schematyczna: występują w niej elementy informacyjne, analityczno – krytyczne i oceniające. Fragmenty tekstu o funkcji informacyjnej pojawiają się często na początku recenzji – jako zapowiedź tematu – i zwykle kończą cały tekst. W tej części recenzent korzysta przede wszystkim z nazw własnych. Większość danych występuje również w tekście, ale tam uzupełniona jest bardziej szczegółowymi informacjami, np. fragmentami biografii autora. Istotnym elementem informacji jest również opis zawartości utworu, jego streszczenie. Ważną informacją jest wiedza o historii powstania dzieła, wcześniejszych dokonaniach twórców, czyli tym wszystkim, co możemy określić jako kontekst dzieła.Konstrukcja recenzji reprezentuje typ kompozycji zamkniętej, która charakteryzuje się ścisłym powiązaniem elementów składowych tekstu, co ma za zadanie ułatwić odbiorcy odczytanie jednoznacznego przekazu - zachęty do kontaktu z utworem lub odradzania go. Recenzja ma wyraźny początek(zazwyczaj wprowadzający informację o utworze lub kontekście jego powstania) oraz koniec(podsumowanie, konkluzję, puentę czy maksymę)"

Także recenzja to nie jest tylko i wyłącznie ocena pod tytułem "rysunki są ładne, fabuła ciekawa, warto przeczytać"

butelkacoli -

"i na zupełnie zmienił" - ja nie rozumieć :/
cała recenzja(?) przypomina bardzo szkolne wypracowanie. straszna nuda, nie przeczytałem do końca :(