baner

Recenzja

Możemy zostać przyjaciółmi

Paweł Panic recenzuje Możemy zostać przyjaciółmi
      Po dwóch latach Kultura Gniewu wydała kolejny komiks Mawila. „Możemy zostać przyjaciółmi”, bo o nim mowa, jest dziełem równie osobistym, zabawnym i co najważniejsze równie dobrym jak „Bend”.

     Niemiecki twórca kolejny raz uczynił siebie bohaterem komiksu i trzeba przyznać, że wybór ten był bardzo trafny. Jeśli ktoś ma ciekawe życie to nie widzę powodów, dla których nie miałby tworzyć dzieł autobiograficznych, a Mawil ma życie ciekawe - równie ciekawe jak wielu jego rówieśników, przyjaciół, czytelników. Wystarczy tylko wiedzieć o czym chce się opowiadać, co w danym życiorysie może zainteresować innych, a co zniechęcić. Wreszcie, w których fragmentach tegoż potencjalny czytelnik odnajdzie swoje własne przeżycia. O ile nie każdy zakładał kapelę rockową, o tyle każdy (chyba...) przeżył mniejszy lub większy zawód miłosny. Z tego też powodu „Możemy zostać przyjaciółmi” już na starcie powinno mieć zapewnioną większą liczbę czytelników niż „Bend”.

     Sam tytuł omawianego komiksu jest oczywiście najpowszechniejszym tekstem jaki można rzucić przy zrywaniu (zaraz po: ”to nie twoja wina”). Myli się jednak ten, kto myśli, że sięgając po dzieło Mawila otrzyma gorzki obraz tragedii miłosnych, których autor był uczestnikiem. Owszem, jest sentymentalnie, jest bardzo osobiście, ale w historiach Mawila nie czuć dramatu kolesia, którego rzuciła miłość życia i który już wiesza sznur pod żyrandolem. Autor wspomina swoje związki z nostalgią, ale i z humorem. Co istotne, nie skupia się na tych poważnych, kilkuletnich związkach (pytanie: czy w ogóle takie przeżył?), lecz na kilku diametralnie różnych sytuacjach, które miały miejsce w jego życiu. Zaczyna zatem od podstawówki i miłości do koleżanki z salki katechetycznej. Oczywiście słowo „miłość” pojawia się tutaj trochę na wyrost, ale każdy kto przeżył coś takiego w okresie swojego życia, kiedy dziewczyny powszechnie uważano za wroga, doskonale będzie wiedział, co czuł wówczas autor. Potem jest szkoła średnia i pierwsza prawdziwa fascynacja. Taka, kiedy człowiek naprawdę nie wie jak się przy dziewczynie zachować i co powiedzieć żeby zagadać. Dobra okazja trafia się na imprezie, już się wydaje, że wszystko pójdzie jak z płatka i wtedy ona wypowiada zdanie, które jest tytułem tego komiksu. Mawil jest nią tak oszołomiony, że oczywiście propozycja przyjaźni całkowicie go satysfakcjonuje. No, bo kto nie chciałby się przyjaźnić z najwspanialszą dziewczyną na świecie...


Miłość, ach, miłość....

     Trzecia historia to klasyczny przykład tzw. wakacyjnej miłości. Rzecz jasna wszystko będzie szło dobrze, aż do najważniejszego momentu, w którym bohater wszystko popsuje. To, co naprawdę podobało mi się w tej konkretniej historii, to fajny motyw wakacyjnej wyprawy i młodzieńczej przyjaźni. Wakacje nad Bałtykiem, jedzenie z puszek, winko, piwo i muzyka przy ognisku- najwięcej wspomnień powróciło do mnie właśnie przy lekturze rozdziału o jakże swojskim tytule „Krew i honor”. Ostatnia historia przedstawia bohatera w czasach studenckich. Wielki opuszczony wieżowiec na obrzeżach Berlina, międzynarodowe towarzystwo, praca dyplomowa na karku i między tym wszystkim Ona- żywiołowa piękność z Hiszpanii. Widać, że w tym przypadku zauroczenie bohatera było naprawdę mocne, a zawód miłosny tym bardziej silny. Na tyle silny, że stał się inspiracją dla wspomnianej pracy dyplomowej, czyli... omawianego komiksu.

     Graficznie „Możemy zostać przyjaciółmi” stoi na tym samym poziomie co „Bend”. Prosta, bardzo charakterystyczna kreska Mawila idealnie przedstawia jego wspomnienia. Kadrowanie jest bez zarzutu, a takie elementy jak plansza z „obiadem na trawie” czy kartka z notatnika do nauki niemieckiego, wprowadzają powiew świeżości do całego albumu. Dodatkowym smaczkiem są knajpiane sceny, które oddzielają kolejne rozdziały. Wraz z kolejnym wypitym (lub rozlanym) piwem Mawil rozpoczyna kolejną opowieść o kobiecie, dla której mógł zostać co najwyżej przyjacielem.

     „Bend” był dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem i uważam go za jeden z lepszych komiksów jakie przeczytałem w zeszłym roku. „Możemy zostać przyjaciółmi” już takim zaskoczeniem nie jest. Stało się tak tylko dlatego, że wiedziałem mniej więcej, czego spodziewać się po Mawilu. A spodziewałem się realistycznej, biograficznej obyczajówki, w której typowe dla takich opowieści, przepełnione żalem i goryczą rozrachunki z przeszłością zastąpione zostaną przez ciepłe, pełne humoru wspomnienia dawnych, dobrych czasów. Reasumując: „Możemy zostać przyjaciółmi” może i mnie nie zaskoczył, ale to na pewno jeden z lepszych komiksów, jakie było mi dane przeczytać w tym roku.

Opublikowano:



Możemy zostać przyjaciółmi

Możemy zostać przyjaciółmi

Scenariusz: Mawil
Rysunki: Mawil
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2008
Wydawca oryginału: Reprodukt
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: B5
Stron: 64
Cena: 23,90
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-60915-21-9
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Możemy zostać przyjaciółmi Możemy zostać przyjaciółmi Możemy zostać przyjaciółmi

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-