baner

Recenzja

Cień (Azyl Arkham)

Paweł Bąk recenzuje Batman. Azyl Arkham
azylarkgamrecka2Nie wiemy, czym jest dusza. Zresztą mówienie o niej w dzisiejszych czasach jest sprawą nieco wstydliwą. Jeśli zatem nie chce się popełnić faux pas, należy użyć terminu „psychika”, wykazującego niezbicie, że jesteśmy osobą nowoczesną, racjonalną, stroniącą od mistycyzmu i religijności, z miejsca wkładającą opowieści o istnieniu w nas tajemniczej, niematerialnej istoty, między bajki.

To nic. Ona jest. Niepoznawalna, niemniej cały czas przejawiająca się poprzez obrazy/symbole, które nas nawiedzają. Wystarczy odwrócić wzrok od tego, co rozgrywa się przed nami, i wyruszyć w podróż ścieżką wiodącą w głąb, a ta nieomylnie zawiedzie do jej siedziby. Może być to kilku kondygnacyjny budynek w stylu wiktoriańskim, otoczony ogrodem, nieodparcie kojarzący się z wszystkimi domami, które „rodzą się złe”. Podejdźmy do drzwi i zapukajmy. I niech na nie zrażą nas to, że obok nich wisi tabliczka z napisem „Azyl Arkham”.

W podróż w głąb duszy Amadeusza Arkhama oraz Bruce’a Wayne'a zabrali nas Grant Morrison oraz Dave McKean. To oni stworzyli owo „misterium pasyjne odgrywane współcześnie”, które niczym jego średniowieczny odpowiednik pozwala za pomocą przedstawianych kolejno obrazów/symboli dotknąć tajemnicy, dotknąć duszy. I nie ma tu najmniejszego znaczenia to, iż owo rozpisane na stu trzydziestu stronach/scenach teatrum ma swych jasno określonych bohaterów, gdyż misterium w swej istocie dotyczy każdego nas, a dokładnie rzecz ujmując, jest o każdym z nas.

Ową uniwersalność w przypadku średniowiecznych przedstawień tego typu gwarantowało przesłanie biblijne zawarte w Ewangeliach. Sceny z życia Jezusa, jego męczeńska śmierć, żywoty świętych. Stanowiły one, by tak niezręcznie się wyrazić, fabułę, osnowę, której sednem był dramat oderwania duszy od Boga. W moralitecie Morrisona i McKeana natomiast jej gwarantem jest coś innego, mianowicie teoria osobowości Carla Gustawa Junga, którego osobę zresztą przywołuje bezpośrednio w jednym ze swych zapisków Amadeusz Arkham.

Koncepcja szwajcarskiego psychologa wyrosła na gruncie psychoanalizy (Jung był uczniem Freuda), niemniej jednak jej esencję stanowi oryginalna wizja budowy ludzkiej psyche. Materiał, z którego Jung korzystał przy jej tworzeniu, stanowiły zarówno własne doświadczenia duchowe, świadectwa pacjentów, jak i wielkie narracje mitologiczne, religijne i literackie, które uznawał za najdoskonalsze przejawy życia wewnętrznego człowieka. Zważywszy na źródła nie dziwi zatem to, iż jego teoria z pewnego punktu widzenia przypomina biblijno-mitologiczną historię upadku człowieka, jego oddzielenia od Boga i próbach powrotu doń. Stąd pomysł Morrisona, aby określić „Azyl Arkham” mianem „misterium”, jest jak najbardziej trafiony.

U Junga odpowiednikiem biblijnego rozdarcia pomiędzy Stwórcą i stworzeniem jest rozdarcie ludzkiej psychiki na część świadomą i nieświadomą. To dwa bieguny psyche, jednakże ego jest niczym mała wyspa na ocenie ciemności, jakim jest nieświadomość. Pierwsza faza życia człowieka polega na umacnianiu „falochronu” otaczającego nasz ląd, umacnianiu ego, oraz tworzeniu persony, czyli psychicznej postawy wobec zewnętrznego świata. Druga natomiast to czas, w którym pod naporem treści nieświadomości, musimy zwrócić się do wewnątrz, aby nie tyle stawić im czoło, co zintegrować je z częścią świadomą naszej psyche.

Owe treści manifestują się w świadomości za pomocą obrazów i symboli. Jung określa je mianem archetypów. Nie jest to jednak przypadkowa, nic nie znacząca, zbieranina obrazów, gdyż nie są nią i treści, które reprezentują. Nieświadomość posiada strukturę, organizację. Z jednej strony, stanowią ją wyparte przez ego wspomnienia i niechciane treści (nieświadomość indywidualna), z drugiej zaś, emocje i elementarne, psychiczne siły, które są przynależne ludziom jako gatunkowi (nieświadomość zbiorowa).

W ten sposób podzielona i zróżnicowana psyche może w miarę sprawnie funkcjonować w pierwszej połowie życia, ale z czasem dochodzi do coraz większego konfliktu pomiędzy świadomością i nieświadomością (kryzys wieku średniego). Aby go przezwyciężyć należy, o czym już wspomniałem, podjąć próby przyswojenia sobie napływających treści nieświadomości, czego ukoronowaniem, w przypadku sukcesu, jest osiągnięcie względnej jedności psyche. Symbolem/archetypem owej jedności w naszym kręgu kulturowym jest postać Chrystusa (znowu widać paralele pomiędzy koncepcją Junga a zasadniczą treścią przesłania biblijnego – Jezus - symbol jedności psyche/Jezus - symbol pojednania Boga i człowieka). Nim to jednak nastąpi, należy skonfrontować się z szeregiem innych treści nieświadomości, których symbolicznymi ekwiwalentami są postacie/symbole Cienia, Animusa/Animy oraz Wielkiego Mędrca/Wielkiej Matki.

Opublikowano:

Strona
1 z 3 >>  



Batman. Azyl Arkham

Batman. Azyl Arkham

Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Dave McKean
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2005
Seria: Mistrzowie Komiksu
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 175x270 mm
Stron: 128
Cena: 79
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
9.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
9 /10
Zagłosuj!

Tagi

Azyl Arkham

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

qba -

tak, przypominaja mi sie niektore komentarze na temat tego albumu: ze scenariusz jest kiepski, ale za to rysunkowo to dzielo. Tak to jest, jak sie czyta powierzchniowo komiksy. Ale to potwierza tylko, ze sa czytelnicy, ktorzy nie sa przygotowani do pewnych lektur.