baner

Recenzja

Cień (Azyl Arkham)

Paweł Bąk recenzuje Batman. Azyl Arkham


azylarkgamrecka3Batman zostaje wezwany przez komisarza Gordona. W zakładzie psychiatrycznym „Azyl Arkham” doszło do buntu pod przewodnictwem Jokera. Personelowi grozi śmierć, jeśli Mroczny Rycerz nie zjawi się w nim osobiście. Po krótkiej rozmowie telefonicznej z zielonowłosym szaleńcem nasz bohater wyrusza do zakładu. Joker wita go z otwartymi ramionami. Ma dlań tylko jedno zadanie. Batman musi zabawić się z nim i innymi szaleńcami w chowanego, musi udać się w wędrówkę po domu. Jeśli nie, zakładnicy będą ginąć jak choćby ten tu policjant…

Dziennik Amadeusza Arkhama zaczyna się od następującego wpisu: „Przez wszystkie lata, które nastąpiły po śmierci ojca, dom stopniowo stawał się dla mnie całym światem. W trakcie długiej choroby matki dom ogromniał, wydawał się tak przerażająco REALNY, że w porównaniu z nim czułem się ledwie WIDMEM, snującym się po pustych korytarzach. Myśl o tym, że cokolwiek może jeszcze istnieć poza tymi posępnymi ścianami, zaczęła mnie przerażać. Aż nadeszła tamta noc roku 1901, kiedy po raz pierwszy ujrzałem mgnienie INNEGO świata. Świata ciemnej strony.”.

Do tego domu powrócił dwadzieścia lat później wraz z żoną i córką z zamiarem stworzenia w nim zakładu dla obłąkanych. Był już wtedy uznanym psychiatrą. Niestety, rodzinna sielanka nie trwała zbyt długo. Jeden z jego byłych pacjentów, psychopatyczny morderca, Martin „Mad Dog” Hawkins uciekł z więzienia. Jego pierwszymi ofiarami po odzyskaniu wolności były żona i córka Arkhama.

Mimo tej tragedii Amadeusz nie zrezygnował z otwarcia Azylu. Jego pierwszym penitencjariuszem był Hawkins. Arkham rozmawiał z nim przez rok, między innymi o szczegółach bestialskiego mordu na swej rodzinie. Po upływie tego czasu zaaplikował swemu pacjentowi elektrowstrząsy, których ten nie przeżył. Sprawę umorzono, a Arkham pozostawiony sam sobie coraz bardziej pogrążał się w oparach szaleństwa, lub, jak to określał, w owym innym świecie, którego istnienie odkrył w dzieciństwie. To była wędrówka przez dom, przez odmęty własnej duszy, a jej zwieńczenie stanowił powrót do początku, do miejsca, gdzie w innym świecie skrywała się przerażająca tajemnica …

Podróż Arkhama i Batmana w głąb swych dusz to dwa równolegle prowadzone wątki, które splatają się ze sobą w jedno misterium. Ich bohaterowie są inni, wydarzenia w nich przedstawione dzieją się w różnych czasach, ale miejsce pozostaje to samo. I nie może być inaczej. Dom to wszakże obraz duszy, „innego świata”. Nieprzypadkowo Jervis Tetch alias Szalony Kapelusznik mówi do Batmana: „Czasami… czasami wydaje mi się, że Arkham to głowa. Jesteśmy wewnątrz ogromnej głowy, która wyśniła nas do życia. Może to twoja głowa Batmanie. Arkham to lustro, a my to ty.”. I nie przypadkowym jest również to, iż jego korytarzami wędrują właśnie ci dwaj mężczyźni, ale o tym za chwilę.

Według Junga pierwszym archetypem, z jakim się stykamy w podróży w głąb własnej duszy, jest postać Cienia. Reprezentuje on wszystko to, co uznajemy za złe w swej naturze i do czego nie chcemy nawet przed sobą się przyznać, wypierając to do nieświadomości. Doskonały literacki przykład konfrontacji ja-cień daje Goethe. Chodzi, oczywiście, o Fausta i Mefistofelesa. Mówiąc innym, religijnym językiem, pierwsze z czym nam się przychodzi zetknąć podczas eksploracji własnej duszy, to szatan.

Albo szaleniec, a raczej szaleńcy. Czegóż bowiem boi się Batman? Co wypierał w głąb siebie przez całe życie, a z czym musiał w końcu stanąć twarzą w twarz? „Ja się boję. Boję, że Joker ma co do mnie rację. Czasami… powątpiewam w racjonalność swoich działań. I boję się, że jeśli wejdę w mury Arkham…, że kiedy wejdę do środka i zatrzasną się za mną drzwi, to będzie jak powrót do domu.”.

Cień Mrocznego Rycerza ma wiele twarzy. Joker, Two-Face, Killer Croc, Szalony Kapelusznik, Doktor Destiny, Clayface… Z każdym z nich Batman styka się w podczas wędrówki przez Azyl, a każdy z nich to jeden z jego głęboko ukrytych strachów.

Joker łapiący go za pośladki (w ten sposób chyba jeszcze nikt nie walczył z Mrocznym Rycerzem), a później czyniący szereg niedwuznacznych sugestii, wydaje się być symbolem skrywanej obawy przed homoseksualizmem. Two-Face przed brakiem zdecydowania. Clayface starością i chorobą. Oni wszyscy razem przed szaleństwem.

Batman podejmuje wyzwanie i staje do walki ze swymi wrogami, tak jak to czynił przez całe życie. Jest wszakże rycerzem, który wypowiedział bezwzględną wojnę złu, a zło to ci szaleńcy zamknięci w Azylu. Nie będzie pardonu, nie będzie łaski. I to jest jego wielki błąd.

Opublikowano:

Strona
<<   2 z 3 >>  



Batman. Azyl Arkham

Batman. Azyl Arkham

Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Dave McKean
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2005
Seria: Mistrzowie Komiksu
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 175x270 mm
Stron: 128
Cena: 79
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
9.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
9 /10
Zagłosuj!

Tagi

Azyl Arkham

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

qba -

tak, przypominaja mi sie niektore komentarze na temat tego albumu: ze scenariusz jest kiepski, ale za to rysunkowo to dzielo. Tak to jest, jak sie czyta powierzchniowo komiksy. Ale to potwierza tylko, ze sa czytelnicy, ktorzy nie sa przygotowani do pewnych lektur.