baner

Recenzja

Marzi #3: Nie ma wolności bez solidarności

Dariusz Hallmann recenzuje Marzi #3: Nie ma wolności bez solidarności
Doczekaliśmy się w końcu zbiorczej edycji 5. i 6. części „Marzi”.
Na rynku frankofońskim seria osiągnęła niewątpliwy sukces, a w październiku komiks ukazał się także w Ameryce. U nas dwa poprzednie zbiorcze woluminy sprzedały się bardzo dobrze (Egmont niedawno wypuścił na rynek II wydanie pierwszego z nich), wzbudzając jednak w środowisku komiksowym pewne kontrowersje. Niektórzy zarzucali Marzenie Sowie, że nie potrafi pisać scenariuszy, innych oburzył fakt, że w niekorzystnym świetle przedstawia w albumach swoją matkę, znaleźli się też tacy, którzy uważali, iż wizja Polski według Sowy i Savoia jest zbyt pocztówkowo-landrynkowa, robiona pod zachodnią publiczkę.

Ja trzy lata temu na forum Gildii napisałem tak: Tom „Dzieci i ryby głosu nie mają” – wbrew tytułowi – przemówił do mnie. Nawiązałem więź emocjonalną z bohaterką i to wystarczyło, żeby zainteresować się jej światem. Niestety „Hałasy dużych miast” kompletnie mnie otępiły. Komiks jest nudny jak flaki z olejem, nieprzekonujący (przestałem ufać temu dziecku), niezborny i miejscami pretensjonalny. Jak wypada w takim razie kolejna odsłona wspomnień Marzeny Sowy?

Trzeci tom zaczyna się w przełomowym dla naszego kraju momencie, czyli w czasie strajków, które doprowadziły do obrad Okrągłego Stołu. I tutaj od razu warto napomknąć o największej słabości narracji snutej przez Sowę – kiedy rzecz dotyczy wydarzeń historycznych bądź politycznych, Marzi opowiada o tym, popadając w manierę infantylno-mentorskiego stylu, który zwyczajnie drażni. Z drugiej strony trzeba uczciwie przyznać, że Sylvain Savoia przyłożył się do faktograficznego researchu, ponieważ na rysunkach, ukazujących sceny z tamtych lat, nie wyczułem absolutnie żadnego fałszu.

O wiele lepiej sprawy się mają, gdy Marzena Sowa pisze o swoich osobistych doświadczeniach. Tom zawiera kilka udanych rozdziałów, stanowiących kalejdoskop dojrzewania bohaterki. Życie robi się coraz bardziej skomplikowane, a Marzi staje przed trudnymi wyborami. Dwie historyjki, zatytułowane „Ciotka Henia” i „Łupież aniołów”, są wręcz przejmujące. Niemniej gorycz i niepewność, towarzyszące często Marzi, przełamywane są w komiksie delikatnym humorem, optymizmem i ciepłymi barwami, w których zanurzony jest świat przedstawiony.

Polska edycja wypada bez zarzutu z wyjątkiem formatu. Jego zmniejszenie wpływa ujemnie na odbiór, ponieważ wiele kadrów ma u góry i na dole zamieszczony tekst, plus często dymki pośrodku. Plansze są mocno zagęszczone i nie w takim rozmiarze powinny być przedstawiane czytelnikom. Ale piszę to tylko z poczucia recenzenckiego obowiązku. Tak naprawdę cieszę się, że nasz rynek komiksowy jakoś się kręci, nawet jeżeli odbywa się to kosztem zmiany formatu niektórych albumów. Nie zapominajmy również, iż te setki komiksowych pozycji, jakie wydano nad Wisłą, zawdzięczamy wydarzeniom, o których wspomina Marzena Sowa w tomie „Nie ma wolności bez solidarności”.

Opublikowano:



Marzi #3: Nie ma wolności bez solidarności

Marzi #3: Nie ma wolności bez solidarności

Scenariusz: Marzena Sowa
Rysunki: Sylvain Savoia
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2011
Seria: Marzi
Tytuł oryginału: Marzi: Pas de liberté sans solidarité / Tout va mieux...
Rok wydania oryginału: 2009 / 2011
Wydawca oryginału: Dupuis
Tłumaczenie: Marzena Sowa
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 165 x 225 mm
Stron: 96
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323736400
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Marzi #3: Nie ma wolności bez solidarności Marzi #3: Nie ma wolności bez solidarności Marzi #3: Nie ma wolności bez solidarności

Tagi

Marzi

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-