baner

Recenzja

Star Wars: Wektor #01

Krzysztof Tymczyński recenzuje Star Wars: Wektor #01
7/10
Star Wars: Wektor #01
7/10
We wstępie do pierwszej części dylogii umieszczonej w świecie „Gwiezdnych Wojen”, Randy Stradley, redaktor komiksów z linii kosmicznej sagi zapytał „czemu komiksy Star Wars nie mogą przynieść trochę pieniędzy z crossoverów”? Odpowiedź na to pytanie wolę pozostawić komuś innemu, ale w poniższej recenzji postaram się odnieść do innego, zadanego przeze mnie: dlaczego nie powinny? A wszystko to zaledwie po lekturze pierwszego tomu „Wektora”.

Idea historii jest niezwykle prosta. Ponieważ wydawnictwo Dark Horse Comics sprzedawało równolegle aż cztery miesięczniki z logiem Star Wars na okładce, postanowiono w każdy z nich wpleść zalążki wspólnej historii. Jako że każda z serii dzieje się w zgoła odmiennej linii czasowej, najlepiej połączyć je czymś, co teoretycznie mogłoby przetrwać kilka tysięcy lat. Padło na artefakt, którego działanie powoduje zarazę zmieniającą żywe istoty w stwory. Pomysł dobry, wykonanie także, ale jest coś co sprawia, że po lekturze pozostaje pewien niedosyt.

Komiksowy świat „Gwiezdnych Wojen” jest dość specyficzny właśnie z tego powodu, że sięga swoją rozpiętością kilku tysięcy lat. Widać to po poszczególnych seriach, które znacząco różnią się klimatem i nie każdy czytelnik, przykładowo, „Rycerzy Starej Republiki” musi polubić „Mroczne Czasy” czy „Dziedzictwo”. Crossover ten został tymczasem tak skonstruowany, że niemal wymaga się od czytelnika sięgnięcia po „Wektor”, gdyż każdy ze scenarzystów nie tylko skupił się na tajemniczym amulecie, ale także na wątkach prowadzonych dotąd w pisanych przez siebie komiksach. Uważam to za minus, ponieważ nie miałem jakiejś większej ochoty sięgnięcia po pierwszy tom „Wektora”, a tymczasem okazało się, że straciłbym kilka istotnych informacji. Za przykład podam tożsamość zleceniodawcy znanego z „Rycerzy Starej Republiki” mistrza Lucienia, która wypłynęła właśnie w „Wektorze”. Przymuszaniu czytelnika do sięgania po cokolwiek mówię stanowcze nie.

Pierwszy tom tej dylogii kontynuuje wątki z dwóch spośród wspomnianych, znanych u nas i wydawanych przez wydawnictwo Egmont serii „Rycerze Starej Republiki” i „Mroczne Czasy”. Zmagania ich bohaterów z prastarą klątwą napisali etatowi scenarzyści obu tytułów, lecz drobne korekty nastąpiły na stanowisku rysowników. Niestety wyszły one na minus, ponieważ Scott Hepburn, twórca ilustracji do ponad połowy tomiku, to zdecydowanie najsłabszy artysta, który pracował z Johnem Millerem przy „Rycerzach”. Wypada on bardzo słabo, zwłaszcza przy zestawieniu z pracami Dave’a Rossa i Douglasa Wheatley’a, które wypełniły resztę zbioru. Zniekształcone, często wręcz karykaturalnie narysowane postaci nie budzą sympatii do tego artysty. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że więcej nie będzie on miał okazji, do męczenia naszych oczu.

„Star Wars: Wektor” to pozycja, która przypadnie do gustu każdemu całkowitemu miłośnikowi „Gwiezdnych Wojen”. Niestety, nie każdy może poczuć się zadowolony z faktu, że został niejako przymuszony do kupna tego komiksu i zapoznania się z bohaterami, których przygód na co dzień nie śledzi. Jeśli jednak mam ocenić komiks jedynie pod kątem pokazanej w nim historii, to moja ocena to 7.


Opublikowano:



Star Wars: Wektor #01

Star Wars: Wektor #01

Scenariusz: John Jackson Miller, Mick Harrison
Rysunki: Scott Hepburn, Dave Ross, Doug Wheatley
Tusz: Joe Pimentel, Dan Parsons
Kolor: Michael Atiyeh, Dave McCaig
Okładka: Travis Charest
Data wydania: Grudzień 2010
Seria: Star Wars: Wektor
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 150 x 228 mm
Stron: 144
Cena: 39,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-4628-7
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Star Wars: Wektor #01 Star Wars: Wektor #01

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-