baner

Komiks

Niewidzialni #02

Niewidzialni #02

Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Jill Thompson, Paul Johnson, Paul Jimenez
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2022
Seria: Niewidzialni, DC Black Label
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170 × 260 mm
Stron: 352
Cena: 139,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328156036
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Przełomowa seria Granta Morrisona, jednego z brytyjskich twórców, którzy pod koniec XX wieku zmienili oblicze komiksu amerykańskiego. Od tysiącleci siły z innego wymiaru dążą do zapanowania nad naszą rzeczywistością i uczynienia z ludzi niewolników. Na szczęście od równie dawna działają Niewidzialni – grupki świadomych zagrożenia osób o nadnaturalnych zdolnościach. Jednym z tych oddziałów dowodzi King Mob. W tej chwili jego najważniejszym celem jest odnalezienia pewnego nastolatka, od którego zależy przyszłość walki z zakulisową dyktaturą. Misteria szamańskie, magia chaosu, bóstwa rodem z mitologii Lovecrafta – to wszystko jest w opowieści o Niewidzialnych. A do tego szczypta humoru i optymizmu.

Autorem scenariusza jest sławny Szkot Grant Morrison, twórca takich dzieł jak „Doom Patrol” i „Multiwersum” czy opowieści o Batmanie, Supermanie i Animal Manie. Rysunki są dziełem najlepszych artystów z amerykańskiego rynku komiksowego. Album zawiera zeszyty 13-25 serii oryginalnej. Komiks dla dorosłych.

Recenzja

Niewidzialni #02, Grant Morrison [recenzja], Jan Sławiński

Galerie

Niewidzialni #02 Niewidzialni #02 Niewidzialni #02

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

OCALIĆ ŚWIAT



Wydawanie „Niewidzialnych” trwa. I dobrze. Fajna to seria, jedna z lepszych Morrisona, chociaż nie najlepsza – początkowy zachwyt nią z czasem opada, ale nie aż tak. Jeśli więc wahacie się czy warto, bo Morrison nie raz Was zawiódł, a zawiódł na pewno (mnie niektórymi historiami z Ligą sprawiedliwości czy „Batmanem”, kiedy celował w kryminalne, wtórne intrygi) to warto. Bo dobra to rzecz, pomysłowa – choć jednocześnie na schematach przecież oparta – i naprawdę wciągająca, nawet jeśli nie zawsze do końca spełniona.



Ludzie jako niewolnicy? To pragnienie sił z innego wymiaru, które chcą zapanować nad naszym światem. I z tym właśnie walczą Niewidzialni – czyli ekipa posiadaczy supermocy. A w całym starciu niebagatelną rolę ma odegrać pewien nastolatek…



Wziął sobie Morrison w tej serii bierze to, co znane, miesza to, miksuje, podlewa czymś swoim i tworzy… No tworzy coś, co znajduje w tematyce jakąś nową jakość, coś świeżego i potrafiącego pobudzić wyobraźnię. A że wszystko to mocno zakorzenione jest w szeroko pojmowanej fantastyce, nic dziwnego, że tacy miłośnicy komiksów i fantastyki właśnie, jak Wachowscy, z jego prac czerpali pełnymi garściami. A najmocniej z „Doom Patrol” (zeszyt 58 w szczególności) i „Niewidzialnych” właśnie. Jak przy okazji omawianiu poprzedniego tomu, tak i teraz w detale nie chcę się tu wdawać, bo to i nie miejsce na nie, ani też nie chcę odbierać nikomu przyjemności z ich odkrywania, ale trzeba o tym pamiętać, bo przecież ilość naśladownictw to też dowód na popularność, ale i uznanie danego dzieła.



A sami „Niewidzialni”? To kawał naprawdę świetnej opowieści komiksowo-fantastycznej. Oparta na znanych wszystkim motywach, wtedy jeszcze nie wyeksploatowanych, ale jednak już znanych właśnie, wyciska z nich co najlepsze. Tajna organizacja? Szukanie prawdy? Odkrywanie sekretów? To standard, ale w dobrym wykonaniu, a tu mamy iście wyśmienite, zawsze się sprawdza i może nieść ze sobą coś więcej. I niesie. Morrison tym komiksem daje nam nie tylko świetną opowieść, napędzaną przez akcję i tajemnice, ale też i filozofującą fantastykę, ze świetnymi pomysłami i równie świetnie nakreślonymi postaciami. Jednocześnie nie brak tu nuty typowego dla niego szaleństwa, odkrywania w rzeczach banalnych drugiego i trzeciego dna, a także po prostu dobrej zabawy motywami. A bawić ma czym, bo odnosi do wielu dzieł, a już prozy Lovecrafta tym razem w szczególności. A przecież jest tu humor też, jest akcja, jest rozrywka, ale i coś więcej.



Bardzo fajna rzecz, a przy okazji, kiedy debiutowała w roku 1994, czasach wciąż narastającej popularności „Z archiwum X”, z którym pewne elementy seria dzieli, wstrzeliła się też w swój czas i choć teraz już takiego zaplecza tematycznej fascynacji nie ma, nadal świetnie się sprawdza. Dorzućcie do tego klasyczną w najlepszym tego słowa znaczeniu szatę graficzną, dobry przekład (udał się, choć rzecz uchodzi za nieprzetłumaczalną) i doskonałe wydanie i… I co? I macie komiks wart poznania, dla dojrzałych czytelników.