baner

Komiks

Samotność komiksiarza

Samotność komiksiarza

Scenariusz: Adrian Tomine
Rysunki: Adrian Tomine
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2022
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda
Stron: 145
Cena: 69,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-67360-12-8
WASZA OCENA
9.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Komediowy pamiętnik twórcy komiksów z życia pełnego spotkań z fanami, środowiskowych nieporozumień i innych kłopotów.

Co się dzieje, gdy hobby z dzieciństwa przeradza się w zawodową karierę? „Samotność komiksiarza” – niesłychanie zabawna i niestroniąca od ujawniania intymnych szczegółów autobiografia Adriana Tomine – oferuje szereg zaskakujących odpowiedzi na to pytanie.

Codzienność autora to męczące trasy promujące kolejne tytuły i kłopotliwe spotkania z czytelnikami. To wywiady, których wolałoby się nie udzielać i często żenujące spotkania z innymi artystami. To nieustanne balansowanie pomiędzy ambicją i chwiejnym poczuciem własnej wartości, pragnieniem sławy a strachem przed porażką, gdy gdzieś pomiędzy tym wszystkim toczy się życie, w którym trzeba radzić sobie także w roli męża i ojca.

Kiedy Tomine zupełnie niespodziewanie trafia na szpitalną izbę przyjęć, zaczyna zastanawiać się, czy to wszystko naprawdę było warte zachodu? Możliwości, jakie daje pozornie wspaniała kariera, wyróżnienia i nagrody giną przecież pod ciężarem pamięci o gafach, zniewagach i upokorzeniach, których doświadczył (lub które spowodował).

W „Niedoskonałościach” czy „Śmiechu i śmierci” Tomine przyglądał się z uwagą innym, teraz skupia się na sobie, a jego autoironiczna "Samotność komiksiarza" staje się złożonym portretem pełnego wątpliwości artysty.


Galerie

Samotność komiksiarza Samotność komiksiarza Samotność komiksiarza Samotność komiksiarza Samotność komiksiarza Samotność komiksiarza Samotność komiksiarza Samotność komiksiarza

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

KOMIKSIARZEM BYĆ



Scott McCloud uczył nas czym jest komiks i jak komiks tworzyć. Guy Delisle pokazywał nam pamiętniki – pamiętniki z podróży, z ojcostwa, ale zarazem przy okazji też i z pewnej części procesu twórczego. A teraz Adrian Tomine wchodzi do podobnej rzeki, serwując nam swój pamiętnik, ale pamiętnik skupiony na życiu i codzienności gościa zajmującego się komiksami. I to pamiętnik iście rewelacyjne, ale tego można się było spodziewać po poprzednich komiksach autora.



Od pasjonata, do profesjonalisty. Adrian Tomine chciał rysować, więc rysuje: zawodowo. Rysuje komiksy, ale praca komiksiarza to nie tylko siedzenie nad deską kreślarską, ale i spotkania. Spotkania z kolegami po fachu, z fanami… I ta praca to dostawanie pochwał, ale i mierze się z krytyką. Zmaganie się z własnymi wpadkami i sukcesami. No i dzielnie spraw zawodowych, z życiem rodzinnym.

Trafienie do szpitala może zmienić wszystko. Czy wszystko to, co dotąd robił i osiągnął, ma tak naprawdę jakieś znaczenie? I co teraz?



Tomine potrafi zagrać na emocjach, trącić w sercu nutę, pogrzebać w umyśle, żeby skłonić nas do zastanowienia, do zadumy, znaleźć jakieś elementy, które by nas walnęły. A tym razem pokazuje się nam z zupełnie innej strony. Cała powaga, jaką nas dotąd raczył, zastąpiona zostaje lżejszym, bardziej zabawnym podejściem. Taką nonszalancją, ale też i bardzo osobistym podejściem. W końcu to opowieść o nim, podana nam w formie pełnej dystansu do samego siebie, a zarazem i szczerości. Co nie znaczy, że emocji jest mniej – po prostu są inne.



A jakie? Przede wszystkim dużo tu goryczy, dużo osobistych, może małych, ale dotkliwych tragedii – wyśmiewanie się, porażki, docinki. Jak to tragedie, śmieszą nas, tym bardziej, że nas nie dotykają, a Tomine podchodzi do nich z rezerwą, jakby ilustrował powiedzenie „jeszcze kiedyś będziesz się z tego śmiał” (i śmieje), nie znaczy to jednak, że kąsać nie potrafią. Więc kąsają. A my to przeżywamy, bo każdy z nas zna takie sytuacje, wcale nie musi być komikisarzem, bo to sprawy dotyczące każdego zajęcia, każdego życia i wciągamy się, bo Tomine serwuje nam to w tak znakomity sposób, że inaczej nie da.



Jednocześnie poznajemy tu fascynujący świat życia komiksiarza. Nie samego tworzenia, ale wszystkiego, co się z ta branżą wiąże. Spotkania, wywiady, autografy, rozdania nagród… Czy bilans Tomine’a, autora docenionego, wyróżnianego, wyjdzie chociaż na zero? Czy wszystkie te osiągnięcia i pozytywy zatriumfują i zepchną w cień problemy i niepowodzenia? Będzie ciężko, ale przynajmniej czytelnik wychodzi z tego spotkania z życiem autora bardzo usatysfakcjonowany.



I wizualnie rzecz satysfakcjonuje równie mocno. A na to składa się zarówno szata graficzna, jak i samo wydanie. Rysunki Tomine’a, tym razem bardziej niechlujne, mniej sterylne, bliższe szkicom, ale doskonale pasujące do treści. I po prostu świetnie wyglądające. I mamy tu jeszcze samą edycję: tomik w twardej oprawie, stylizowany na notatnik do tego stopnia, że strony to typowe strony zeszytu w kratkę, w których ktoś narysował komiks, a całość można spiąć gumką wszytą w tylną okładkę, wygląda urzekająco i pięknie się prezentuje.



Czyli Tomine (i Kultura Gniewu) znów dał (dali) radę. Świetny komiks, świetna treść, humor, emocje, nonszalancja i świetne wydanie. Można brać w ciemno.