baner

Recenzja

Hiroszima 1945 – Bosonogi Gen #2

Jakub Jankowski recenzuje Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen) #02
        Nie jestem regularnym czytelnikiem mangi. Nie poruszam się swobodnie w jej odmianach, ale sporadycznie zdarza się, że coś z tej półki wpadnie mi w ręce. Tak było z Hiroszimą 1945 Nakazawy Keji’ego. Pamiętam, że kiedy obiło mi się o uszy, że ukazuje się komiks z nurtu tych rozliczających się z wojną, bardzo chciałem go przeczytać, ale kiedy usłyszałem że to manga, odpuściłem sobie. Do czasu.
        Trochę z nudów, trochę z braku czegoś innego do czytania, zapytałem swojego młodszego brata czy ma jakiś ciekawy komiks. Podrzucił mi Hiroszimę. Po standartowych kłopotach z czytaniem od tyłu (chociaż mój młodszy brat twierdzi, że skoro gazety czytam od ostatniej strony to nie powinienem mieć kłopotów z mangą), które dosyć szybko pokonałem, mogłem już spokojnie skupić się na treści i rysunku (to właśnie strona graficzna mang jest dla mnie barierą- bardzo nie podoba mi się taki rejestr graficzny jaki jest stosowany w mandze, we wszystkich postaciach).
        Nie można napisać, że Hiroszima jest fajnym komiksem, podobnie jak nie można napisać tego o Mausie. Hiroszima jest zapisem pewnych wydarzeń dobrze znanych w prawie wszystkich zakątkach świata. Zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę jest bowiem faktem historycznym, który odbił się przecież szerokim echem na całej kuli ziemskiej. Historia tego wydarzenia zostaje nam opowiedziana w oszczędnym rejestrze graficznym, choć i tak uproszczona kreska stosowana przez Nakazawę Keji’ego tworzy sceny bardzo drastyczne (mi podczas lektury kilkakrotnie zbierało się na wymioty, co świadczy tylko o sile przekazu tego komiksu). Ponadto o wydarzeniach związanych z wybuchem bomby dowiadujemy się śledząc losy japońskiej rodziny. W ten sposób, skupiając się na opowiedzeniu historii rodziny Gena, autor unika tworzenia sztampowo opowiedzianej historii, zawierającej suche fakty. Nakazawa Keji skupia się na losie jednostek, aby pokazać przede wszystkim dramat jednostki ludzkiej dotkniętej tragedią sprokurowaną przez polityków i wojskowych. I nie chodzi tutaj tylko o obarczenie winą za zrzucenie bomby amerykanów. Subiektywizm zostaje zachowany i zaznaczony w wypowiedziach ojca rodziny Gena, który jako rozsądny obserwator sytuacji widzi, że tak naprawdę wina za konflikt zbrojny leży po obu stronach. Tragedia, która jest spowodowana z jednej strony uporem Japończyków, a z drugiej chęcią aliantów do jak najszybszego zakończenia wojny, wisi w powietrzu. Pacyfistyczna postawa ojca Gena nie zostaje jednak nagrodzona. W zindoktrynowanym społeczeństwie japońskim jest za swoje przekonania prześladowany. Rację przyznaje mu zrzucenie bomby...



Okładki niemieckiej, amerykańskiej i francuskiej edycji komiksu


        Od chwili kiedy giną ojciec, brat i siostra Gena, rozpoczyna się zupełne inna historia. Historia, w której nadrzędnym celem jest przeżycie. I tutaj kolejna niespodzianka. Targany emocjami młody Gen doświadcza wielu okropności, z bliska widzi wszelkiego rodzaju efekty zrzucenia bomby na Hiroszimę, ale nigdy nie traci pogody ducha, ani na chwilę nie przestaje być człowiekiem. I to najbardziej urzekło mnie w tej historii- główny bohater zawsze jest gotowy pomagać innym, podnosić ich na duchu. Zapewne odczuwa solidarność z innymi pokrzywdzonymi w tej tragedii rodakami. Jego chęć życia jest zaraźliwa. Podobnie jak poczucie humoru i pogoda ducha, którą zachowuje na przekór tragedii.
        W obliczu ostatnich wydarzeń (mam na myśli samobójstwo siedemnastoletniej dziewczyny, popełnione rzekomo pod wpływem jednej z mang, które czytała) zacząłem się zastanawiać nad wieloma sprawami. Czy komiks rzeczywiście może prowadzić do skrzywień i aż tak bardzo wpływać na odbiorcę? Czy takie zachowania jak samobójstwo mogą być sprokurowane tylko i wyłącznie przez komiks? Przecież komiks opisuje w przerysowany sposób świat, który nas otacza. To świat jest zły, a nie komiks sam w sobie. Przecież ludzie odpowiedzialni za zrzucenie bomby na Hiroszimę nie zrobili tego pod wpływem komiksu, a Gen, który doświadczył tylu okropności nie wyrósł na mordercę. Jak zwykle wychodzi na to, że jako gatunek ludzki jesteśmy zbyt różni, żeby wysnuwać jakie ogólne wnioski co do naszej natury. Jednego jestem pewien po lekturze Hiroszimy- w obecnej sytuacji geopolitycznej na świecie targanym przeróżnymi konfliktami zbrojnymi, należałoby ten komiks dać do przeczytania wszystkim przywódcom militarnym i politycznym, którzy wymachują szabelką. Zwłaszcza temu, który przypomina małpę i temu byłemu agentowi KGB.
        Hiroszima to dla mnie komiks, który w swoim przesłaniu zawiera wiele treści uniwersalnych. Komiks, który się nie zestarzeje. Komiks, który podrzucił mi do przeczytania mój czternastoletni brat. Jeśli ta manga dotrze do niego ze swoim uniwersalnym przesłaniem, to jestem spokojny o to, co z niego wyrośnie. Podobnie jak jestem spokojny o innych czytelników, którzy zapoznali się z Hiroszimą. Na pewno nie popełnią sepuku.

Opublikowano:



Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen) #02

Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen) #02

Scenariusz: Nakazawa Keiji
Rysunki: Nakazawa Keiji
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2004
Seria: Hiroszima 1945 (Bosonogi Gen)
Tytuł oryginału: Hadashi no Gen
Wydawca oryginału: Shukan Shonen Jump
Tłumaczenie: Katsuyoshi Watanabe, Monika Gaczyńska
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 14,8x21 cm
Stron: 260
Cena: 25 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Hiroszima 1945 – Bosonogi Gen #2 Hiroszima 1945 – Bosonogi Gen #2 Hiroszima 1945 – Bosonogi Gen #2

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-