baner

Recenzja

Wolverine: Origin #4

Yoghurt, Yaqza, Yaqza recenzuje Wolverine: Origin #4: Piekło i Niebo
Trójka Origina pozostawiła we mnie niedosyt, i to duży. Zabuliłem 8 złotych za maleńki zeszycik, w którym akcja praktycznie nie posunęła się do przodu. Jednak jako prawdziwy komiksiarz nie mogłem sobie odpuścić kupienia części 4- a nóż mile mnie zaskoczy?
I zaskoczył. W 4 zeszycie opowiadającym o przeszłości Wolverine’a obserwujemy jego dalszy etap dorastania w surowych warunkach. Jak pamiętamy z zeszytu 3- chłopak wraz ze swoją przyjaciółką Rose trafił do kamieniołomów, uciekając przed swą przeszłością. Tom 4 ukazuje nam, jak z wiecznie chorowitego i zdołowanego dzieciaka Logan wyrasta na prawdziwego twardziela, zahartowany przez parszywy klimat i współobozowiczów, z obleśnie grubym kucharzyną (z którym Logan ma na pieńku od początku ich znajomości) na czele.
Ot, tyle fabuły da się zmieścić w cieniutkim zeszyciku. A co nas czeka, jeśli chodzi o poziom wydania? Mandragora znów powala jakością wydania i ceną, która jest masakrująca. Wolałbym już wydanie zbiorcze- wszystkie części w jednym tomie, niż wydawanie 8 złotych na komiks o objętości broszurki wyborczej....
Po zwyczajowym narzekaniu na cenę wróćmy do samego komiksu- i znów zachwycajmy się PRZEPIĘKNYMI grafikami....To co prezentują nam Andy Kubert (rysunek) i Richard Isanove (kolory) przechodzi ludzkie pojęcie- najmniejszy nawet kadr można nazwać dziełem sztuki.
Ot, taka króciutka recenzja mi wyszła. Ale co można napisać o 24-stronicowym zeszyciku? Zsumujmy- piękna graficznie i scenariuszowo opowieść, ale za droga i zbyt mała. Razem daje nam to:
8/10- dla ludzi, którzy na grubość i cenę uwagi nie zwracają
6/10- dla tych, którym cena i grubość robią różnicę

PS. „Ach ta Rose... Niezła z niej laska wyrosła”- komentarz kumpla po zobaczeniu sceny kąpieli rzeczonej dziewuszki w pięknych okolicznościach przyrody... I zgadzam się z nim całkowicie :)


Yaqza: No, Yaqz, najwyższa pora, cobyście spełnili swój obowiązek obywatelski. Naczelnik nasz kochany liczy na was, Yaqz, więc miejcie to na uwadze i sprawcie się dobrze. A wiecie chyba, co się stanie, jak spróbujecie tego, co ostatnim razem...? Ale wiecie co? Ja wam jednak tak nie do końca ufam i sądzę, że lepiej będzie, jak wam później sprawdzę, co to za dyrdymały wypisujecie. To uważajcie, Yaqz, ja tu jeszcze wrócę, miejcie na uwadze swoje dobro!
No i mamy czwarty tom sagi o wspaniałym Wolverinie, rosomaku takowym górskim, co to dzieckiem będąc wpadł do kotła z magicznym na....yyyy, to jest, ciężkie miał dzieciństwo, do szkoły pod górkę i dzieciństwo bez warzyw. Ale z dużą ilością mięsa. Jak to już miłościwie nam panujący jaśnie oświecony Yoghurt powiedział, chłopaczyna wyrósł na krzepkiego młodzieńca, co to niczego się nie boi. Niczego? Nie, jest jeszcze jeden kucharz, który zasiał trwogę w sercu młodzieńca, straszliwy potwór co to groźnie niczym miecz Demoklesa (a to dobre porównanie, może sobie gdzieś zapiszę) zawisł nad głową Logana...cokolwiek by to miało znaczyć. Ale Logan ma też przyjaciół wśród Górskiego Ludu, tak więc jego szanse na przetrwanie wciąż wahają się między 0 a 1. Czyli szansa jest.
Albumik ten, czy może rzec powinienem, broszurka, jak to ujął Yogh, znacznie lepsza jest od broszurki poprzedniej- i więcej się dzieje, i fajniej, przyjemniej, i tak w ogóle coolne to jest. Pewnie dlatego, że z mięczaka i maminsynka wreszcie wyrósł twardy koleś, którego wszyscy znamy i kochamy braterską (ewentualnie siostrzaną) miłością, prawdziwy zwierzak otwierający konserwy bez otwieracza i załatwiający się w krzakach zamiast, jak porządnym cywilizowany człowiek, w tojtoju. A i rysunki bardzo fajniaste- ja Kuberta zawsze lubiłem, a i tutaj sobie ładnie poczyna. Tylko, że tak nieśmiało napomknę, cena jest faktycznie nieprzystająca do naszych realiów. Może jak Amerykanie wygrają w Iraku, to nam ceny spadną i zapanuje ogólny dobrobyt. A tymczasem- czas na ocenę. Za całokształt postawię „Originowi: Piekło i Niebo” siódemeczkę. Taka też jest wypadkowa Yoghurta, co potwierdzam że jest moim przyrodnim bratem ze strony matki, wychowanym przez Papuasów w...
Dobra, starczy. Miałeś wystarczająco dużo czasu. Dawaj tą kartkę, Yaqz, a tu masz ziemniaka, com ci go obiecał. Popatrzmy, co my tu mamy...Siedem!? Oddawaj ziemniaki, łachudro! To my cię tu karmimy, odziewamy, kąt zapewniamy do spania, a ty tak się odwdzięczasz? Osz ty!

PS. Co do Rose, to ja już wiem, skąd ten pociąg u Logana do rudzielców i Jean Grey.

Opublikowano:



Wolverine: Origin #4: Piekło i Niebo

Wolverine: Origin #4: Piekło i Niebo

Scenariusz: Paul Jenkins
Rysunki: Andy Kubert
Kolor: Richard Isanove
Okładka: Joe Quesada, Richard Isanove
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2003
Seria: Wolverine: Origin
Tytuł oryginału: Origin part IV of VI: Heaven and Hell
Rok wydania oryginału: 2001
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Stron: 24
Cena: 8 zł
Wydawnictwo: Mandragora
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-