baner

Recenzja

Kaznodzieja #8: Krew i Whiskey

Digderidoo recenzuje Kaznodzieja #08: Krew i whiskey
      Gdy skończyłem czytać ósmą część „Kaznodziei”, odłożyłem komiks na bok i wziąłem głęboki oddech. Poczułem, że coś się zmieniło, coś, co jeszcze wczoraj było takie oczywiste. Musiałem spojrzeć prawdzie w oczy, nawet jeśli była bardzo niewygodna. Tak, definitywnie musiałem to wszystko przemyśleć. Jednak już po chwili dotarła do mnie jakaś boża iskierka i zostałem oświecony. Po pierwsze – „Kaznodzieja” to jeden z najlepszych komiksów, jakie kiedykolwiek powstały. Po drugie – Garth Ennis, scenarzysta tej serii, ma jaja.
     Zanim wyjaśnię, co mam na myśli, chwila przerwy na garść informacji. Kaznodzieja „Krew i Whiskey” jest ósmym tomem opowieści wydanym w Polsce. Składa się z one-shotu „Cassidy: Blood and Whiskey” oraz 27 i 28 numeru oryginalnej serii „Preacher”. W sumie 104 strony w kolorze za 24,90 złotych. Mniejsza już o cenę, lecz Egmont znów się nie popisał. Rozbił na dwie części amerykański trade paper-back „Dixie Fried”, a na dodatek okładkę wziął z 28 numeru serii zamiast użyć oryginalnej okładki z „Blood and Whiskey”. Tym sposobem mamy w ósmym tomie dwa razy tą samą okładkę, raz na wierzchu, raz w środku, a brakuje nam okładki oryginału. Brawo...



Oryginalne okładki odcinków #27, #28 (wykorzystana w polskiej edycji) i one-shotu "Cassidy: Blood and Whiskey"


     Jak sam Ennis stwierdził we wstępie do tomu szóstego (polskiej wersji) - „Kaznodzieja” jest westernem. I jak to w westernie bywa, są ci dobrzy, są ci źli, no i ci brzydcy. Z reguły ci dobrzy mają coś na sumieniu, jakieś mroczne sekreciki, dawne grzeszki, lecz czytelnik wie, że to było dawno i nieprawda. Czemu? Bo pozytywni są potrzebni! Dzięki nim czujemy się bezpieczni podczas lektury. Możemy czytać o wszelkich zbrodniach tego świata, dopóki wiemy, że jest jakaś siła równoważąca zło. W przypadku „Kaznodziei” tą siłą są zasady i moralność trójki głównych bohaterów, lecz przede wszystkim nierozerwalna więź, która ich łączy. Miłość, przyjaźń, narażenie życia dla drugiej osoby – sama słodycz. Ta piękna więź czyniła ich tymi dobrymi, kontrastowała z przeciwnikami, a nawet usprawiedliwiała zło, którego się dopuszczali. I właśnie została zniszczona...
     Przeciętny, albo nawet dobry scenarzysta tworzy udanych bohaterów i pakuje ich w coraz to nowe kłopoty. Gdyby Ennis był taki, to „Kaznodzieja” szybko straciłby swój urok i moc. W kółko trójka przyjaciół kontra zły świat. Aby tego uniknąć tej słabości dłuższych cyklów, scenarzysta zdobył się na rzecz trudną do przełknięcia dla niektórych fanów – zniszczył świętość. Choć cały czas konsekwentnie karmił nas przemocą, zwyrodnieniem i brudem tego, a nawet tamtego, świata, było to niczym w porównaniu z degeneracją więzi łączącej bohaterów. Tak, na to trzeba mieć prawdziwe jaja. Co prawda te skazy są na razie drobne, lecz liczę, iż scenarzysta nie zawaha się iść za ciosem. Dla mnie już teraz widać, że nasze trio idzie w rozsypkę. To wcale nie będzie taka piękna, romantyczna historia, na jaką z początku się zapowiadało.
     Największe zmiany dotyczą Cassidy’ego. Po lekturze pierwszej części tomu „Krew i Whiskey” wydaje się on naprawdę równym facetem, chociaż do przeżycia potrzebuje krwi. Zestawiając go z drugim bohaterem historii, Eccariusem – również wampirem – reprezentuje on honor, moralność, mocne zasady. Jawi się jako ktoś, kto potrafi czerpać z życia pełnymi garściami, jest prawdziwy i nie rani nikogo bez potrzeby. W przeciwieństwie do Eccariusa, który maniakalnie naśladując gotycki styl życia wzięty z książek i filmów o wampirach, dopuszcza się prawdziwych zbrodni. Jednak po kompletnej lekturze 8 tomu, złapiecie się za głowę ze słowami: „Cassidy, co ty do cholery wyprawiasz?”. Trudno będzie wam uwierzyć, że to ta sama postać, którą na początku tak uwielbialiście.
     Cóż się więc dzieje w ósmym tomie? Jako, że nie uznaję recenzji „na lokaja” (tzn. – „za chwilę nadamy film kryminalny, ja tylko dodam od siebie, iż zabił lokaj”), stąd moje streszczenie będzie skąpe. Jak można było się spodziewać, Jesse konfrontuje się w Nowym Jorku z Tulip, którą wściekłą zostawił gdzieś we Francji. Pojawia się też Graal, którego nowy wszechojciec (spróbujcie zgadnąć kto...) staje przed wielkimi wyborami... Zaprawdę powiadam: są tu dwie plansze ze Starrem w roli głównej, które przeszły do historii komiksu. Ennis i Dilon osiągnęli mistrzostwo świata. To trzeba zobaczyć. Poza tym pojawia się zapowiedź naprawdę ciężkich czasów dla Jessego i jego towarzyszy, która czytelnikowi narobi poważnego apetytu.
     Tradycyjnie Garth Ennis korzysta ze swego talentu spod znaku ironii i kpiny. Tym razem obrywa się naśladowcom mrocznego stylu życia (czyżby jakieś docinki do „Sandmana” Gaimana?), mężczyznom ogólnie, oraz dowiadujemy się czemu nie należy umawiać się z pisarzami. „Kaznodzieja” zawsze trzyma formę.
     Pomimo tego 8 tom raczej nie uzyska najwyższych not u fanów komiksu. Powody są dwa – kontrowersyjne posunięcia scenarzysty, o których wspomniałem, oraz zbyt mała ilość akcji. Tylko trzy trupy! Wierzyć się nie chce... Dla mnie zrozumiałe jest, iż po wstrząsających Dumnych Amerykanach (próbował ktoś policzyć liczbę zgonów?), oraz uzupełniających wątki z przeszłości Dawnych Dziejach potrzebna jest chwila na oddech przed kolejną kulminacją. Zupełnie jak w dobrym filmie czy westernie właśnie.

Opublikowano:



Kaznodzieja #08: Krew i whiskey

Kaznodzieja #08: Krew i whiskey

Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon
Okładka: Glenn Fabry
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2005
Seria: Kaznodzieja
Tytuł oryginału: Preacher: Dixie Fried
Rok wydania oryginału: 1997, 1998
Wydawca oryginału: DC
Tłumaczenie: Maciek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: kartonowa
Format: 17 x 26 cm
Stron: 108
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
5.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Kaznodzieja

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-