baner

Recenzja

Exaxxion #1,2,3

Yoghurt recenzuje Exaxxion: bóg wojny #1
Inwazja z kosmosu... Ileż to razy poruszana była ta kwestia w różnorakich filmach, książkach czy komiksach? Nie przesadzę, jeśli tysiące. Wśród wszystkich tych „inwazyjnych” pozycji kilka zapisało się złotymi zgłoskami w historii literatury lub kinematografii. Kilka zaś odeszło w mrok zapomnienia, gdyż były to produkcje debilne, idiotyczne i pozbawione jakiegokolwiek sensu.. Wyjątkiem od tego są filmy Eda Wooda, które zostały okrzyknięte kultowymi, ale to materiał na zupełnie inny artykuł... Dziś zaś zajmiemy się kolejnym komiksem o inwazji z kosmosu- Mangą autorstwa samego Kenichi Sonody (prześwietne Gunsmith Cats) o dość osobliwym tytule: Exaxxion...

Faldianie i Ludzie żyją sobie w pokoju od nawiązania pierwszego kontaktu tych dwóch cywilizacji. Wymiana handlowa, koloniści z Riofaldu zamieszkujący spokojnie Ziemię, pomoc wysoce zaawansowanych technicznie obcych ludzkości... Sielanka. Tylko niewielu osobom na kuli ziemskiej wydaje się podejrzany fakt, że wszystko przebiega tak gładko. Jedną z takich osób jest Hoichi- wnuk sławnego naukowca. Swoją drogą, to właśnie jego dziadek uświadomił mu, że mieszkańcy Riofaldu wcale nie są przyjaciółmi i planują inwazję. A jednak kumple ze szkoły średniej Hoichiego wyśmiewają go i nazywają wariatem. Jedyną osobą, która mu wierzy jest jego koleżanka Akane- domorosła dziennikarka, „która za wszelką cenę chce ukazać prawdę”. I będzie miała szansę....
Pewnego dnia w szkole zjawia się nowa uczennica- Isaka, która od razu szuka Hoichiego- cała męska część szkoły jest zazdrosna, gdyż...hm, dziewczyna dysponuje niezaprzeczalnie SPORYMI walorami (jak i duża część bohaterek Exaxxiona- znajomy ochrzcił kobitki ze świty profesora mianem „exaxxionowych mutantów mlecznych” :) ). Sam Hoichi oczywiście dziewczyny nie zna, za to otrzymuje od niej dziwaczną rękawicę, którą kazał przekazać mu sam Dziadek. I w samą porę, gdyż wtedy Faldianie uruchamiają od dawna planowaną operację- Inwazję na Ziemię. I tylko Hoichi z pomocą podrasowanej przez Dziadka starożytnej technologii może się im przeciwstawić...

Po pierwszym przejrzeniu Exaxxona nie zachwyciłem się tym komiksem- mimo nazwiska Sonody na okładce wcale mnie nie wciągnął. Jednak drugie podejście doń było zgoła inne- postanowiłem głębiej zapoznać się z tą Mangą... I mnie wciągnęło. Historia mnie zainteresowała, bo pomimo kolejnego schematu „obcy vs ziemianin w robocie” Exaxxion miał jeszcze w sobie to coś, co nazywa się miodnością. Po prostu wciąga czytelnika i to w taki sposób, że odkłada komiks dopiero po przeczytaniu całości- nigdy w połowie. Gdyż Exaxxion jest przesycony masą zwrotów akcji- co kilkanaście stron dowiadujemy się czegoś, co burzy nasz dotychczasowy pogląd o jakimś bohaterze czy fakcie. I czytamy dalej, chcąc poznać, czym za kilka stron znów zaskoczy nas autor. I to jest w tym komiksie niezaprzeczalnym atutem.
Kolejną niewątpliwą zaletą tej pozycji jest wręcz chirurgiczna dbałość o szczegóły i precyzja. Sonoda jest znany ze swej wręcz chorobliwej miłości do broni i wszelkich mechów, a jego rysunki miejscami swą szczegółowością powalają. Zaś jakiekolwiek mechanizmy, nawet w największym oddaleniu porażają masą smaczków- na choćby prostym pistolecie dostrzeżemy to, co inni autorzy po prostu olewają: zamki spustowe, zabezpieczenia wystrzału, grawerowania i napisy na lufach... Zaś Sonoda- o nie, on rysuje niemal z fotograficzną dokładnością.
To samo dotyczy wszystkich szczegółów typu zjawiska fizyczne. Nawet w doskonałym Evangelionie autorzy pominęli taki aspekt jak zapadanie się asfaltu pod stopami kilkusettonowego robota, zaś autor Exaxxiona każde zjawisko dziejące się w świecie przedstawionym na kartach mangi wytłumaczy- jeśli wokół robota powstaje fala uderzeniowa, dowiemy się w skutek czego powstała i jakie może mieć skutki, jeśli tytułowy robot strzela ze swego przeogromnego działa, autor poprzez Dziadka głównego bohatera tłumaczy mechanizm działania, skutki trafienia takim olbrzymim kalibrem i tego typu rzeczy, które zazwyczaj gdzie indziej się pomija. I to się chwali.
Sam rysunek postaci może się podobać lub nie- rysownik po prostu lubi sobie przegiąć :) Jeśli charadesign w Gunsmith Cats podobał mi się i to bardzo, to tu odpowiada mi nieco mniej, a to z powodu wspomnianych już exaxxionowych mutacji. Oczywiście niektóre kobiety (podkreślam, niektóre ), zarówno ludzkie jak i faldianki, w świecie Ex są „normalne”, ale jeśli już chodzi o armię asystentek profesora.... Najmniejszy rozmiar biustu jaki się tam uświadczy graniczy w okolicach 100cm w obwodzie (miseczki E dla mierzących rozmiarem stanika :) ). Może się to podobać (szczególnie w scenkach bardziej negliżowych ), może się i nie podobać. Ja osobiście takich przegięć nie lubię, bo trochę razi dbałość autora o najmniejsze zjawiska fizyczne wespół z niemożliwą anatomią co po niektórych kobitek (po prostu ciężar jak noszą przed sobą złamałby im kręgosłup :) ). No, ale jak już mówiłem, o gustach się nie dyskutuje.
Sama kwestia robotów- dla mnie rewelka. Po tragicznym, beznadziejnym, badziewiastym i schematycznym do bólu Gundamie uraz mam do wielkich robotów wielki, ale Exaxxion w tej sferze także mnie zaskoczył. Roboty (szczególnie tytułowy Exaxxion) są dość...nietypowe. Nie są tym, do czego przywykliśmy w opowieściach o mechach. Jedyną cechą wspólną z tymi, jakie znamy choćby z kultowego Daimosa czy z a tfu Gundama to to, ze są humanoidalne. A co ja się będę rozpisywał- te dziwaczne maszyny trzeba po prostu zobaczyć samemu :)
Teraz o jednym z bardziej kontrowersyjnych elementów tej mangi, a mianowicie o....klimacie. Sporo osób zarzuca mu po prostu, ze jest bardzo nierówny- w jednej chwili mamy scenkę humorystyczną, a zaraz po niej krwawą, baaaa- makabryczną. Bo Exaxxion to naprawdę brutalny komiks, ukazujący okropności wojny. A wojna nie oszczędza nikogo- nawet dzieci. Olbrzymie wrażenie wywarła na mnie scena, gdy Hoichi chce pomóc dziewczynce przygniecionej przez ciężarówkę a wyciąga...tylko górną cześć ciała- nogi zostają pod ciężarówką...Zaś w samym pojeździe odnajduje jeszcze kilkadziesiąt zwłok małych dzieci, zabitych przez najeźdźców.... O tak, Exaxxion to nie kolejne SF dla dzieci do lat 13. Sceny rozrywania żołnierzy przez pociski dużego kalibru, czystki przeprowadzane przez Faldian i przerób zabitych ludzi w specjalnych fabrykach. Oj, makabra, makabra. Dla jednych to duża zaleta (realizm), dla innych wada (bo tej makabry jakby trochę dużo). Tutaj także panuje zasada- co kto lubi.

Tyle względem samej mangi, a teraz jak zwykle- technikalia. Egmontowi mam do zarzucenia wiele pod względem wydania. To, że Exaxxiona czytamy „normalnie”, czyli od lewej do prawej, a nie tak jak wszystkie inne mangi u nas wydane jeszcze przeżyję- jakimś ortodoksem nie jestem. Za to już jakości papieru i okładki nie wybaczę. Sama okładka strasznie łatwo się gnie, nie ma nawet skrzydełek imitujących obwolutę (już sam brak obwoluty jest tragedią dla mangi :) ). Zaś papier niczym z odzysku, do tego cholernie łatwo się rwie. Panie Kołodziejczak, jak się coś wydaje, to chociaż wypadałoby to wydać jak inne pozycje z Klubu Świata Komiksu. Czy tylko dlatego że jest to Manga, wydano ją jak makulaturę? I to po cenie, za jaką mogę kupić inne komiksy z Egmontu w doskonałym wydaniu?

Jako słowo końcowe- podsumowanie. Jeśli lubisz SF z wielkimi robotami, kawaii panienkami i nie obrzydzają cię krwawe sceny- sięgnij po Exaxxiona. Cóż, jeśli któryś z tych elementów ci nie pasuje, chociaż przejrzyj. Kto wie, może ci się spodoba? :)

Opublikowano:



Exaxxion: bóg wojny #1

Exaxxion: bóg wojny #1

Scenariusz: Kenichi Sonoda
Rysunki: Kenichi Sonoda
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2002
Seria: Exaxxion: bóg wojny
Tytuł oryginału: Exaxxion Stage 1
Rok wydania oryginału: 1998
Wydawca oryginału: Kodansha
Tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer
Druk: czarno-biały
Oprawa: kartonowa
Format: 11x16 cm
Stron: 204
Cena: 16 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-