baner

Recenzja

AQQ #29

Yaqza, Yaqza, Yoghurt recenzuje AQQ #29 (2003/01)
„AQQ” to chyba najbardziej znany periodyk poświęcony komiksowi. Reklamowany jako „najciekawszy magazyn komiksowy w Polsce” ma już swoją tradycję i rzeszę wiernych czytelników, a teraz- UWAGA!- po raz pierwszy gości na łamach naszej wspaniałej Katedry. Lepiej późno niż wcale.
Dla osób przebywających przez ostatnie kilka lat w odosobnieniu (piwnica, szafa, ewentualnie zepsuta winda) mała wycieczka- „AQQ” to magazyn, w którym na równi z krótkimi formami komiksowymi prezentowane są materiały publicystyczne. I o ile do tych pierwszych przyczepić się można a nawet trzeba, to do drugich żadnych zastrzeżeń nie mam. Przykro mi to mówić, ale do 37 strony w AQQ nie ma żadnej porządnej opowieści do przeczytania. Komiksy są słabe, odtwórcze, czasami wręcz odstręczające formą, wykonaniem, założeniami. Coś tam czasem błyśnie, jakiś klejnocik malutki ukryty w koszu na brudną bieliznę, ale niestety to za mało. Przepraszam za brutalne porównanie, ale taka jest prawda. W tym akurat numerze widać to aż nazbyt wyraźnie- większość komiksów jest straszna. I to nie o wykonanie tu chodzi, o nie- to bywa na całkiem przyzwoitym poziomie. Raczej scenariusze mocno kuleją, czy też, że tak powiem, leżą na ziemi rozpaczliwie machając rączkami i prosząc o pomoc.
Ale porzućmy ten smutny temat i skoczmy na wspomnianą stronę 37. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Materiały przygotowane kilku różnych publicystów momentalnie przyciągają uwagę czytelnika komiksów. Jest tu to, co osobiście lubię, nie to złe słowo- uwielbiam: wnikliwe, obszerne analizy sytuacji na rynku, dzieł, historie bohaterów (Tintin chociażby), życiorysy twórców (w bieżącym numerze Gaiman); teksty krytyczne, wywiady (Mandragora) , relacje z imprez (Angouleme), nowości tak z rynku polskiego jak i zagranicznych- krótko mówiąc masa atrakcji; te zaś, które wymieniłem to jedynie wierzchołek góry lodowej. Wszystko przygotowane w niezwykle profesjonalny sposób przez ludzi, którzy na komiksie naprawdę się znają i lubią to, co robią (coś jak my tutaj...co za zbieg okoliczności...). „AQQ” nie popełnia błędu innych pism komiksowych w sposób skrótowy zajmujących się wieloma różnymi sprawami- tutaj jeśli jakiś temat jest podjęty, to prowadzi się go do samego końca by jak najwięcej informacji podać na tacy czytelnikowi.
I to dla tych właśnie kilkunastu stron warto kupić „AQQ”- nie kupuj go, drogi czytelniku, dla komiksów na jego łamach prezentowanych, bo srodze się zawiedziesz- to w publicystyce tkwi jego siła i zapewniam, że jej zalety przeważają wady magazynu. Warto po niego sięgnąć by być zorientowanym w sytuacji na rynku i w komiksie w ogóle- to prawdziwa skarbnica rzetelnej, profesjonalnej informacji.
Polecam. A ocena zaniżona z powodu komiksów- gdyby nie one, byłoby znacznie wyżej.


Yoghurt: Fakt- AQQ zna każdy szanujący się fan komiksu w naszym kraju. Periodyk ten istnieje na naszym rynku chyba najdłużej, jako pierwszy wyszedł też ze sprzedażą poza konwenty do EMPiKów. Czy jest najpopularniejszy? Na pewno ustępuje Produktowi, który jest bezapelacyjnie najpopularniejszym pismem komiksowym w Polsce (a kto twierdzi inaczej, może liczyć na wjazd swobodnosoiedlowych dresiarzy :)), niemniej- popularnością cieszy się sporą. Ale nie ze względu na komiksy, które są po prostu słabe- AQQ to raczej magazyn poświęcony publicystyce okołokomiksowej- same komiksy mają chyba tylko zaznaczyć tematykę pisma. Ja bym je najchętniej wywalił- zwiększyłoby się miejsce na arcyciekawe artykuły i wywiady, które są motorem napędowym całego przedsięwzięcia.
Bo rzeczywiście- analizy rynkowe, wywiady z twórcami, artykuły o całej zbiorowości komiksiarzy, felietony... Uzbiera się tej publicystyki sporo. I w większości przypadków jest doskonała. Czasem trafi się jakiś babol, opinia niezbyt szczęśliwie sformułowana czy błąd merytoryczny. Jednym nie odpowiada rednacz pisma (np. mnie :)), inni stwierdzą, ze wywiad za krótki... No, ale nikomu nie dogodzisz.
W ostatecznym rozrachunku AQQ wychodzi jednak na plus- w każdym razie u mnie. Za właśnie takie „niekonwencjonalne” podejście do kształtu pisma, stawianie na co innego niż komiksy właśnie. Choć własnych sił w Publicystyce próbuje włożyć nieco wspomniany Produkt, to daleko mu jeszcze pod tym względem do AKuKu. No, czas pokaże. Tyle krótkich wywodów, ja wystawię 7/10. A co tam.


Opublikowano:



AQQ #29 (2003/01)
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-