baner

Recenzja

Cyngiel na trykociarzy

Tymoteusz Wronka recenzuje Hitman. Tom 1
7/10
Cyngiel na trykociarzy
7/10
Garth Ennis, twórca wielu docenianych komiksów, mniej więcej dekadę temu stworzył postać Hitmana. Eksperyment się przyjął i Tommy Monaghan na długo zagościł na łamach komiksów spod szyldu DC Comics. Jego przygody są brutalne i bezpardonowe, co niekoniecznie pasuje do komiksów superbohaterskich nawet z antybohaterami w rolach głównych. I choć to prosta konstrukcja, to ma coś w sobie.

Zacznijmy jednak od początku. Na skutek ataku obcego Tommy Monaghan zyskuje nadnaturalne zdolności. Ma rentgenowski wzrok i potrafi czytać w myślach, co znacząco ułatwia mu pracę: a jest nią likwidowanie celów za odpowiednią opłatą. Jednakże, skoro zyskał supermoce, to i poprzeczkę stawia sobie wyżej – za cel bierze innych obdarzonych mocami, acz tylko takich, których uważa za złych. Ot, trochę naciągany, ale jednak kodeks moralny, którego się trzyma i dzięki czemu możemy go rozpatrywać w kategoriach postaci jednak pozytywnej i zyskującej sympatię.

Tym bardziej, że oprócz mocy, Tommy to zwykły facet. Pije i gra w karty z kumplami w barze, dla przyjaciół potrafi zrobić niemal wszystko, a za ładną dziewczyną się obejrzy, a nawet na randkę zaprosi. W dużej mierze to archetyp pozytywnego gangstera, który co prawda para się mokrą robotą, ale tak poza tym to równy gość.

Garth Ennis świetnie wyczuwa taką konwencję, z jednej strony kumplowską, z drugiej krwawą i miejscami bezwzględną. Pod niektórymi względami nie jest to opowieść znacząco inna od chociażby „Kaznodziei”: męska przyjaźń, poczucie obowiązku czy nieco skrzywione (choć w „Hitmanie” znacznie łagodniejsze na razie) na świat. To, co odróżnia obie serie, to brak metafizyki, próby dodania całości drugiego dna. I nie jest to wada: założenia „Hitmana” są zupełnie inne. To raczej rozrywka dla dużych chłopców, a nie chęć opowiedzenia historii z przesłaniem czy podtekstem.

Choć „Hitman” osadzony jest w uniwersum DC Comics, pojawiają się od czasu do czasu znane postacie (z Batmanem i rymującym Etriganem), to równie dobrze mógłby zadziać się gdziekolwiek. Setting nie ma tu wielkiego znaczenia, liczy się historia.

Rysunki do „Hitmana” stworzył John McCrea. Szczerze powiedziawszy nie jestem fanem tego rodzaju ilustracji, nieco przerysowanych i cartoonowych, a jednocześnie próbujących oddać dynamikę scen i brutalność. Niemniej w tym wypadku się to w miarę sprawdza, daje lekki powiew retro i sprawia, że całość ogląda się niczym klasyki ery VHS z panami S w rolach głównych.

Pierwszy tom „Hitmana” nie jest czymś zwalającym z nóg, ale wraz z kolejnymi historiami czytelnik coraz mocniej zagłębia się w świat, bohaterowie zyskują sympatię, a jeśli nawet niespecjalnie przejmujemy się „dramatami”, które dotykają postaci, to podczas lektury całkiem nieźle się bawimy.

Opublikowano:



Hitman. Tom 1

Hitman. Tom 1

Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: John McCrea
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2020
Seria: Hitman
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 17x26 cm
Stron: 382
Cena: 99,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328196179
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Cyngiel na trykociarzy Cyngiel na trykociarzy Cyngiel na trykociarzy

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-