baner

Recenzja

Czego Danny nie przepracował, z tym Daniel będzie musiał się zmierzyć

Przemysław Pawełek recenzuje Doktor Sen
7/10
Czego Danny nie przepracował, z tym Daniel będzie musiał się zmierzyć
7/10
Mike Flanagan stanął przed nie lada wyzwaniem, biorąc się do filmowej adaptacji książki Stephena Kinga. "Doktor Sen" jest bowiem kontynuacją kultowego "Lśnienia", które wpisało się w kulturę popularną dzięki kinowej wersji Stanleya Kubricka, za którą to ekranizacją autor pierwowzoru - łagodnie mówiąc - nie przepada z powodu odejścia od litery oryginału. Flanagan porwał się niemal z motyką na słońce - postanowił nakręcić kontynuację filmu Kubricka, która pozostanie jednak w zgodzie z literackim poprzednikiem. Udał mu się karkołomny wyczyn, bo efekt chwali nawet sam King.

Nowa adaptacja mistrza grozy opowiada o losach Danny'ego Torrance'a - chłopca z poprzedniego filmu, który jest już osobą dojrzałą, ale przegrywającą z życiem. Wciąż walczy on z traumą z dzieciństwa. Obserwujemy go w ostatniej fazie upadku, gdy odnajduje jednak pomocą dłoń i wychodzi na prostą, by stać się mentorem dla młodej dziewczyny, podobnie jak on posiadającej pewne moce parapsychiczne. Już wkrótce jego pomoc okaże się być niezbędna, bo na trop młodego medium trafia szajka energetycznych wampirów.

King w swojej kontynuacji nie trzymał się zanadto nakreślonych wcześniej przez siebie samego ram. "Lśnienie" było studium psychozy i alienacji, destrukcji rodziny. "Doktor Sen" to dla odmiany historia o potrzebie bliskości, o walce o pewne więzi, przy okazji jednak utrzymana w innej tonacji - gdzieś na pograniczy horroru i filmu przygodowego, gdzie groza graniczy z fantasy. Sam autor książki przyznaje, że obie pozycje pisał jako inne osoby, przelewając w nie doświadczenia z innych stadiów walki z alkoholizmem.

Flanagan stanął więc przed sporym wyzwaniem, bo chcąc złożyć hołd Kubrickowi, dostał materiał dość daleko odchodzący od poprzedniej historii. Wybrnął z tego obronną ręką, przy czym najmocniej wypadają wyrazy szacunku dla klasycznego horroru Kubricka. Sam film rozwija się co prawda dość powoli, przez pierwszą godzinę wychodząc zaledwie z etapu ekspozycji, by jednak stopniowo od tego momentu zagęszczać nastrój, najwyższe rejestry osiągając w kulminacji.

W finale historia zatacza koło, a Danny wraca do dobrze znanego widzom hotelu z 'jedynki' i właśnie wtedy najlepiej widać trud włożony przez filmowców. Reżyser od początku co jakiś czas nawiązuje w swoim dziele do Kubricka - sposobem prowadzenia kamery, podkładaną muzyką czy w końcu rekonstruując lokacje i całe sceny z pierwowzoru. Robota filmowców robi naprawdę duże wrażenie, a etapy niesamowitej pracy scenografów można obejrzeć w wydaniu blue rayowym w ciekawych dodatkach.

Efektem jest film być może nieco zbyt długi i powolnie się rozpoczynający, ale za to porządnie zrealizowany i broniący się na kilku płaszczyznach. To dobrze opowiedziana historia w duchu paranormalnych X-Menów, która powinna się spodobać fanom grozy, a szczególnie tym sięgającym po komiksy. Jest to też udany hołd dla jednego z najważniejszych w historii grozy filmów, stworzony z szacunkiem, ale i bez kompleksów. Sam Stephen King poleca, więc można mu chyba zaufać.


Autor recenzji jest dziennikarzem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Doktor Sen

Doktor Sen

Premiera: Marzec 2020
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 146 min.
Wydawnictwo: Galapagos
  • Reżyser: Flanagan Mike
  • WASZA OCENA
    Brak głosów...
    TWOJA OCENA
    Zagłosuj!

    Komentarze

    -Jeszcze nie ma komentarzy-