baner

Recenzja

Ponadczasowa siła magii

Przemysław Pawełek recenzuje Shazam!
8/10
Ponadczasowa siła magii
8/10
Kinowe uniwersum DC ma problem. Trudno mówić nawet o kryzysie, bo by do niego doszło, Warner Bros musiałoby najpierw coś sensownego ze swoimi adaptacjami komiksów osiągnąć. Otrzymaliśmy ciekawy wszechświat, oparty na znanych i lubianych postaciach, tylko filmy pozostawiały wiele do życzenia zarówno fanom, jak i krytykom. I wtedy do kin wszedł Aquaman, cały w bieli, proponujący odejście od całego tego mroku i powagi na rzecz samoświadomej, bezpretensjonalnej zabawy. Zanim fani DC (i szefowie Warnera) zdążyli się otrząsnąć ze zdziwienia, na srebrny ekran trafiła kolejna produkcja, która torpedując dotychczasowe założenia studia, osiągnęła pewien sukces.

Shazam to dziś bohater stosunkowo mało popularny i pewnie dlatego zgodzono się na pewien eksperyment. Film o nim powierzono umiarkowanie doświadczonemu skandynawskiemu reżyserowi horrorów. Tytułowa postać była jednak w swoich czasach bardzo lubiana. Jeszcze gdy był znany jako Kapitan Marvel, przewyższał on nakładami komiksów o swoich przygodach samego Supermana. Następnie nastąpiły dekady sądowych procesów o plagiat, wędrówki praw do postaci pomiędzy wydawnictwami, aż do patowej sytuacji, gdy swojego Kapitana Marvela dorobił się Marvel, i postać trzeba było przemianować.

Sam Shazam różni się od większości superherosów. Superbohater o nadzwyczajnych mocach jest bowiem dzieckiem, a dzięki magicznemu zaklęci zmienia się tylko z dziecka w barczystego siłacza. To postać utrzymana w typowo familijnym, nieco naiwnym duchu, i tym tropem poszedł także sam film. Obserwujemy w nim, jak nastoletni Billy Batson zyskuje mistyczne moce, ale jeszcze większym osiągnięciem dla sieroty jest znalezienie rodziny i prawdziwego domu, choć po drodze czeka go też walka ze złoczyńcą.

"Shazam!" odróżnia się od reszty filmów DC, podobnie jak postać od podobnych mu herosów. Film Davida Sandberga to w zasadzie pastisz superbohaterszczyzny, opowieść pełna spektakularnych efektów specjalnych i akcji, ale także nienachalnego poczucia humoru, co i rusz zmuszającego mnie do śmiechu. Spora w tym zasługa tytułowej kreacji, jaką stworzył Zachary Levi. Jego Shazam to faktycznie dzieciak w ciele superherosa, wesoły i spontaniczny, pełen naturalnego komizmu.

Jeśli miałbym szukać w tym filmie wad, to niestety tu także musiałbym się odnieść do Leviego, ponieważ jest mały rozdźwięk pomiędzy sposobami, jak zagrany został główny bohater. Billy Batson to po prostu zbuntowany nastolatek, który chodzi swoimi ścieżkami, który jednak po przekształceniu w Shazama staje się głupkowatym wesołkiem. Przymykam jednak na tę niekonsekwencję oczy, bo i tak bawiłem się przednio. Większy problem może mieć młodsza dzieciarnia, ponieważ ten familijny film ma jednak parę elementów ocierających się o grozę. Warto więc pamiętać, że zgodnie z kategoriami wiekowymi jest to film dla młodszych, ale jednak nastolatków, a ja sam w trakcie seansu przypominałem sobie te uczucia, które niosło kino przygodowe lat osiemdziesiątych, a za którymi czasem tęsknię. Może "Shazam!" niekoniecznie jest rozrywką dla całej rodziny, ale ci, którzy się na niego łapią (sugerowany minimalny wiek o 12 lat) powinni się przednio bawić.


Autor recenzji jest pracownikiem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Shazam!

Shazam!

Scenariusz: Darren Lemke, Bill Parker, C.C. Beck, Henry Gayden
Premiera: Sierpień 2019
Stron: 130 min.
Wydawnictwo: Warner Bros.
  • Reżyser: David F. Sandberg
  • WASZA OCENA
    Brak głosów...
    TWOJA OCENA
    Zagłosuj!

    Komentarze

    -Jeszcze nie ma komentarzy-