baner

Recenzja

Siódmy strzał

Krzysztof Tymczyński recenzuje Jonah Hex #07: Zabójczy ołów
6/10
Siódmy strzał
6/10
Tomasz Kołodziejczak kilkukrotnie podkreślał, że bardzo lubi Jonah Hexa. Trudno nie odnieść wrażenia, że naczelny Egmontu publikuje tę serię pomimo tego, iż nie sprzedaje się ona najlepiej. Niemniej ja nie mam z tym żadnego problemu – przy każdym tomie całkiem nieźle się bawię.

Podobnie jak każdy z poprzednich tomów, tak i siódma odsłona serii ”Jonah Hex” podąża znaną nam już ścieżką. Nie oznacza to jednak, że w zbiorze składającym się z sześciu rozdziałów otrzymujemy dokładnie tyle samo niepowiązanych ze sobą mocniej historii (ot, czasem w drugim planie pojawi się ktoś z poprzednich tomów). Tym razem jedna z opowieści liczy sobie dwie części, lecz nie wpływa to jakoś szczególnie mocno na kształt całości. Nasz tytułowy bohater musi zmierzyć się z triem pięknych łowczyń nagród, ojcem chcącym pomścić własnego syna, szalonym lekarzem czy szumowinami, których dobrze sobie zapamiętał z dzieciństwa. Jak to zwykle w jego przypadku bywa, trup ściele się gęsto, krew leje się litrami, a wszystko to w towarzystwie solidnej dawki przekleństw i alkoholu.

Wydawnictwo Egmont konsekwentnie, chociaż w odczuwalnie mniejszym natężeniu publikuje kolejne tomy serii ”Jonah Hex”. Tych łącznie w USA ukazało się jedenaście i sam jestem ciekaw, czy uda nam się doczekać całości cyklu pisanego przez duet Justin Gray/Jimmy Palmiotti. Nie ukrywam, że chociaż do mnie formuła zaproponowana przez twórców i zaskakująco długo kontynuowana przez DC Comics (a uwierzcie mi, seria przez dłuższy czas w USA sprzedawała się kiepsko) jak najbardziej trafia, to jednak rozumiem iż wielu z Was może zwyczajnie nudzić. Nie ma tu bowiem wielu rzeczy, do których przyzwyczaja DC Comics – licznych fajerwerków, laserów z d…, znaczy się z oczu, kolejnych misji ratowania świata przed niewypowiedzianym złem czy crossoverów z innymi seriami. Cieszę się, że w przepastnej ofercie DC jak i Egmontu znalazło się miejsce dla tytułu, który można spokojnie dawkować sobie po jednym rozdziale dziennie i nie musieć za każdym razem przypominać sobie kto z kim, kto kogo, kiedy i gdzie. Zamiast tego mamy niezmiennie wrednego, oszpeconego typa, który poluje na jeszcze bardziej wrednych typów i ma niesamowity talent do pakowania się w kolejne kłopoty. Chociaż, jak się przekonamy podczas lektury ”Zabójczego Ołowiu”, potrafi być on też zaskakująco szczodry.

Jeśli chodzi o same komiksy wchodzące w skład tomu, to trudno im nie odmówić paru rzeczy. Zarówno dobrych jak i negatywnych. Zacznę od tych pierwszych. Scenarzystom serii ”Jonah Hex” kolejny raz udało się stworzyć ciekawe postacie, które na swojej drodze napotyka główny bohater. Na przestrzeni zaledwie 22 stron potrafią oni idealnie rozpisać tych bohaterów i złoczyńców – wiemy kim są, co zrobili i jacy są z charakteru i wszystko to nie jest rozdmuchane na tyle, by zabrakło czasu, miejsca i pomysłu na cokolwiek innego. Fakt, że trochę nie do końca wyszło im to w historii ”Piekło w High Water”, gdzie jakby z braku pomysłu kulminacyjna scena przeciągnięta była niemiłosiernie, ale raz na 42 zeszyty można to twórcom wybaczyć. W pozostałych opowieściach tego problemu nie uświadczymy. Zdecydowanie najlepiej czytało mi się z kolei dwuczęściowego ”Rzezignata” i nie dziwię się twórcom, że wyszli tutaj po za standardowy format przygód Hexa.

Podobać się może także warstwa graficzna. Kolejny raz najwięcej okazji do wykazania się miał Jordi Bernet, który zilustrował połowę tomu (i nie będzie go wcale w ewentualnej odsłonie ósmej), towarzyszą mu zaś David Michael Beck oraz Rafa Garres. Każdy z nich dysponuje wyraźnie innym stylem, lecz u każdego znalazłem coś, co przypadało mi do gustu na tyle, by tak mocny rozstrzał nie uważać za coś złego.

Minus jest jeden, ale chyba nad wyraz oczywisty. Mówiąc w skrócie, jeśli oczekiwaliście jakichkolwiek znaczących zmian w tej serii, to ”Zabójczy Ołów” ich nie przyniósł. Z drugiej zaś strony po sześciu tomach chyba ciężko było się spodziewać takiego właśnie ruchu ze strony twórców.

Podobnie jak wcześniej, tak i teraz zakończę swój tekst w podobny sposób. ”Jonah Hex” to nie jest najlepszy komiks, jaki przeczytacie w życiu. Ba, nawet lepszych jakościowo, obrazkowych westernów znajdziecie parę także i na naszym rynku. Jednakże jest w tej serii coś, co sprawia że czyta mi się ją bardzo dobrze i nie obrażę się, jeśli Egmont dociśnie solowe przygody oszpeconego łowcy nagród do finału.

Opublikowano:



Jonah Hex #07: Zabójczy ołów

Jonah Hex #07: Zabójczy ołów

Scenariusz: Justin Gray, Jimmy Palmiotti
Rysunki: Jordi Bernet, David Michael Beck, Rafa Garres
Kolor: Rob Schwager, Rafa Garres
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2018
Seria: Jonah Hex
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 16.7x25.5 cm
Stron: 144
Cena: 49,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328134492
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Siódmy strzał Siódmy strzał Siódmy strzał

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-