baner

Recenzja

To już jest koniec, nie ma już nic

Tymoteusz Wronka recenzuje Harley Quinn #06: Cała w czerni, bieli i czerwieni
5/10
To już jest koniec, nie ma już nic
5/10
Finał serii powinien posiadać jakiś punkt kulminacyjny. Moment, do którego cała historia dążyła, a przynajmniej jakieś zwieńczenie wcześniejszych wątków. Tymczasem szósty komiks o Harley Quinn niczego takiego nie oferuje. Pal licho katharsis, ale przynajmniej chciałoby się dostać odpowiedź na jedno, proste pytanie: po co to wszystko?

Oczywiście można sobie tłumaczyć, że tak jak Harley jest postacią niezrównoważoną, łamiącą schematy i wymykającą się klasyfikacjom, tak i jej opowieść wcale nie musi się trzymać reguł i czytelniczych oczekiwań. Byłoby to założenie nawet mające ręce i nogi, gdyby nie jedna rzecz: była dziewczyna Jokera w wizji Amandy Conner i Jimmy’ego Palmiottiego wcale nie jest tak szalona, na jaką chcą ją upozorować. W ich wizji i owszem, bohaterka odwala raz po raz szalone akcje, ale w kwestiach ważniejszych, pryncypiach, jest całkowicie stabilna i trzymająca się swoich najważniejszych wartości – zresztą zrozumiałych dla większości czytelników, bo kto nie lubi zwierząt, dba o najbliższych, ceni przyjaźń czy szuka prawdziwej miłości, odganiając jednocześnie demony przeszłości?

Te wszystkie elementy przewijały się przez całą serię i pojawiają się także w albumie „Cała w czerni, bieli i czerwieni”. Przy czym wzmocniony został element bazujący na absurdzie, mający rozbawić czytelnika, ale nie mający większej wartości fabularnej czy wnoszący cokolwiek do ogólnego obrazu. I tak Harley będzie miała adoratora w postaci Red Toola (taki odpowiednik Deadpoola) z całym bogactwem inwentarza (czyli szaleństwem połączonym z fascynacją), co ma doprowadzić do zaskakujących i humorystycznych konkluzji, ale z perspektywy serii jest co najwyżej męczące. To nie jedyna opowieść, ale niestety pozostałe prezentują podobny poziom. W pozostałych otrzymujemy przeciętną historię inspirowaną produkcjami o mechach czy też Harley odkrywającą w sobie ducha ekologicznego i walczącą o samotne drzewo na budowie.

Historie te bazują na wcześniej już pojawiających się w serii pomysłach, jedynie ubierające je w inny sztafaż i udające coś nowego. Chodzi w nich o pojedyncze sceny, rzucanie szalonych komentarzy przez bohaterkę i dużo naparzanki – a pod tym wszystkim kryje się niezbyt subtelny przekaz moralizatorski. To samo w sobie nie jest złe, ale w zestawieniu z pozostałymi elementami pasuje jak pięść do nosa.

Seria o Harley Quinn – tak jak i omawiany album – ma niezłe momenty, ale przez cały czas szuka swojej tożsamości: czegoś pomiędzy opowieścią o zreformowanej kochance Jokera, a humoreską bazującą na krótkich gagach. Sprawdza się to w niewielkich dawkach, ale brak całości osi przewodniej, która podtrzymywałaby zainteresowanie historią. Gdy okazuje się – a dzieje się to szybko – że za pierwszą fasadą nic się nie kryje, to niewiele zostaje, by przyciągnąć czytelnika. Dobrze, że seria się kończy i zobaczymy jak zaprezentuje się nowe otwarcie w DC Odrodzenie.

Opublikowano:



Harley Quinn #06: Cała w czerni, bieli i czerwieni

Harley Quinn #06: Cała w czerni, bieli i czerwieni

Scenariusz: Jimmy Palmiotti, Amanda Conner
Rysunki: Chad Hardin, John Timms, Marco Failla
Okładka: Amanda Conner
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2017
Seria: Harley Quinn, Nowe DC Comics
Tytuł oryginału: Harley Quinn Vol. 6: Black, White and Red All Over
Rok wydania oryginału: 2017
Wydawca oryginału: DC
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 144
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328127302
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

To już jest koniec, nie ma już nic To już jest koniec, nie ma już nic To już jest koniec, nie ma już nic

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-