baner

Felieton

Obserwacje środowiska tzw. Mangowego przez Yoghurta poczynione

Yoghurt
Przyczyny tekstu powstania i pierwsza klasyfikacja


Tak sobie siedzę i myślę (zebrało mi się kurna na rozmyślania o 3 w nocy, taaa... zresztą myślenie to u mnie proces nadzwyczajny, chyba zapiszę sobie dzisiejszą datę w kalendarzu) znowu o tzw. mangowcach. Znowu się może narażę, ale jak widzę „Prośby o bojkot TVNu” tudzież strony typu „Wkurzeni Mangowcy” (bez linków, klawiatura nie jest tego warta, zresztą kto chce, ten znajdzie)- czyli protest a propos jednej emisji programu „Uwaga!” gdzie zjechano Dragon Bola, że to porno, pedofilia i tak dalej... wesolutki reportażyk, przepona niemal mi nie padła.... Kto nie oglądał, wiele nie stracił. I tak sobie myślę- krzyczy ta dziatwa, postuluje, płacze, że są gnębieni i w ogóle traktuje się ich jak, nie przymierzając nację mojżeszową. (gdyż każdy kto w tym kraju użyje słowa na „ż” od razu jest antysemitą, a wystarczy, ze narażę się jednej bandzie oszołomów) Cóż z tego, że to maleńki odsetek czytelników mang i oglądaczy anime? Zawsze najlepiej widać krzykaczy i to „dzięki” nim buduje się pewien stereotyp. Niestety, jak ktoś mądry kiedyś powiedział (A ktoś na mądrym forum zacytował): „Gdy krzyknie jedna osoba wśród tłumu, ludzie będą twierdzić, ze krzyczeli wszyscy”. I tak np. gdy słyszę (a częściej czytam) „Ale tefałenowi bluzgi posłałem, ha” albo „Za kare ja nie bedem oglondać TWN przez miesionc, bo oni som beee” a przy okazji czytam sobie dorabianie ideologii do tytułu ewentualnie przeznaczonego dla dzieciarni („Bo DB to opowieść o honorze, dążeniu do celu i ratowaniu świata” bla bla bla... A serial „Strażnik Texasu” to wspaniały dramat psychologiczny ukazujący głębokie przeżycia bohaterów) to mnie biała gorączka chwyta i ślina, wymieszana zazwyczaj z resztkami posiłku, ląduje na klawiaturze- ze śmiechu lub z powodu totalnej głupawy.
Co przerażające, od dawna gatunek Krzykacza się nie odzywał- trzeba mu było czegoś, co zainicjuje reakcję i znów rozbudzi drzemiące od dawna pokłady energii do bojkotowania i płaczu wniebogłosy. I tylko za wyzwolenie kolejnej fali mangowej histerii jestem w stanie opieprzyć redakcję TVNu. Bo nierzetelny reportaż jedynie śmieszy... Przynajmniej mnie, bo w niektórych wyzwala niepohamowane pokłady agresji... Mam zamiar wysłać maila do Al-Kaidy (jak już adres znajdę), aby namierzyła kilkuset mangowców w Trzeciej Rzeczypospolitej i puszczała im 24/7 program „Uwaga” oraz pokazywała niegdysiejsze artykuły w różnorakich gazetkach- takich terrorystów świat jeszcze nie widział... brrr, aż sam się boję swojego pomysłu.
Sposób na krzykaczy? Przeczekać. Czasu niewiele minie a zaczną siedzieć cicho i ożywią się dopiero przy następnej aferze... zupełnie jak w sejmie, kurde rzesz bladź.


Obserwacji ciąg dalszy- jak zgnoić maluczkich


Możemy też w środowisku (nie tylko mangowym, ale ogólnie- komiksowym), w totalnej opozycji do wszystkiego, zaobserwować także tzw. Jelitę. Osoby do tej organizacji należące (niektórzy porównują jej struktury z organizacją loży masońskiej) zazwyczaj wywodzą się z najstarszego pokolenia osób mających do czynienia z mangą w naszym kraju. Jeśli nie nadrabiają stażem, to starają się wkręcić do jelity na sposoby różnorakie- albo wylizując nieformalnym przywódcom regionalnej placówki organizacji pewną brzydką cześć ciała (i wcale nie mam na myśli twarzy) tudzież poprzez pełen szpan znany choćby ze środowisk dresiarskich- na szpan wyliczanką („Zaraz ci podam długość tylnego wachacza od Poldka co do milimetra” jest tu zastępowane przez „Mogę ci wymienić wszystkie mangowe nowości z Japonii sprzed dwóch dni- kułem całą noc”). Prymitywne to, a okazuje się zadziwiająco skuteczne, aby wkupić się w łaski Jelity, która uważa, ze taki „znawca” przyda się na jakimś konwencie, a nuż znów ich organizacja zatryumfuje.
Kontynuując myśl rozpoczętą na początku tego rozdzialiku- Jelita owa uważa, że jej słowa to prawdy objawione, a każdy kto uważa inaczej, to się nie zna. Zazwyczaj ukazywanie nieznajomości czegokolwiek odbywa się na kilka sposobów:
-Na autorytet: jeden z prostszych do zastosowania sposobów, zwykle wspomagany pomocą wspomnianego kilka linijek wyżej „fachowca” od wyliczanek. Polega on na zasypaniu adwersarza pytaniami w stylu „Oglądałeś raptem anime x i y i masz czelność wypowiadać się o wszystkich im podobnych?” po czym następuje spisik tytułów, których sam jelitowiec oglądać nie musiał, ale przynajmniej udaje, że oglądał, co ma podkreślić jego wyższość i niezaprzeczalną rację w dyskusji. W końcu on widział więcej, on wie lepiej.
-Na starszaka: sposób najpowszechniejszy wśród Jelity, często łączony ze sposobem „Na autorytet”. Oczywiście cały pic polega na zaakcentowaniu swojej niebotycznej daty urodzenia, która powinna zamykać usta wszystkim, którzy urodzili się choćby i dzień później. Wykorzystuje ona naleciałości jeszcze z prehistorycznej ery, które zachowały się do dziś- nakazują one szanować i słuchać rad starszych. Problem w tym, że „starszy” nie zawsze oznacza „mądrzejszy”.
-Na bambra*: sposób bardzo prymitywny i co ciekawe- posługują się nim także inne ugrupowania, jak np. Krzykacze. Metoda „Na Bambra” wymaga niewielkiego nakładu środków- wychodzimy na podwórko, słuchamy rozmowy dwóch pasiastych na ławce, pogawędki uczniów podstawówki palących fajki w klatce i zapisujemy sobie co ciekawsze frazy przez rzeczonych osobników używane po czym najzwyczajniej w świecie swojego adwersarza zanotowanymi odzywkami zarzucamy. Uwaga! Niestety czasem kończy się to wzięciem osoby przemawiającej za totalnego chama i buraka. Chyba, że „rozmawia” się z dyskutantem jedynie w otoczeniu swych najbliższych przyjaciół, a on jest sam...
-Na znajomka- jako modyfikacja wersji „Na autorytet”. Wystarczy, że powoła się na kogoś ogólnie w środowisku znanego np. „A ja znam osobiście Myster Dżedaja” po czym pokaże się sprytnie zmontowane w Korelu czy innym PaintSzopie zdjęcie, na którym sączy się drinka z rzeczoną osobą i już otacza takiego wianuszek osób pytających „A widziałeś go nago?” albo „nie wiesz czasem, jakiego zostawia stolca w ubikacji?”. Ci, którzy nie zasypują chwilowego idola tłumów pytaniami prychają z zazdrości (ci mniej rozgarnięci) bądź równo im to zwisa. (ci bardziej)
No tak, ja tu gadam i gadam a przecież i o „Uwadze” wspomnieć trzeba. Jak zareagowała Jelita po emisji wymienianego już wielokrotnie programu? O dziwo najczęstszą reakcją było poniżenie się i zejście do poziomu Krzykaczy... Parafrazując słynną kwestię o patrzeniu w otchłań można podsumować tą postawę tak: „Im dłużej zaczynasz na coś psioczyć, tym bardziej stajesz się obiektem swych własnych złorzeczeń”.


”I ujrzałem światełko w tunelu...”


Dziwnym trafem, osobników „normalnych” w środowisku mangowym jest sporo, żeby nie rzec „aż nadto”. Liczba normalsów równać się może z liczbą krzykaczy, ba- przewyższyć ich może, już o strukturach jelickich nie wspominając.
Maglując dalej siłę sprawczą wszelkich protestów, jak i choćby tego tekstu- jak zachowali się Normalni czytelnicy po emisji „Uwagi”? Albo spłynęło po nich niczym Corega Tabs- z siłą wodospadu, albo kulturalnie wysłali sobie maila do TVNu, wskazując błędy i uchybienia popełnione w reportażu (choć nie było to wymagane, chyba sam twórca owego dzieła podchodził do swojej roboty nieco, powiedzmy- niechlujnie i zdawał sobie z tego doskonale sprawę) i po (dość lichej trzeba przyznać) odpowiedzi dali sobie spokój, bo doskonale wiedzą, że słanie protestów czy nawet manifestacje na Wiejskiej im nie pomogą. Dlaczego normalsi to potrafią, a krzykacze nie? Otóż ci pierwsi posiedli tajemną wiedzę zwaną „Inteligencją”- uprzedzam każdego, kto chce po nią sięgnąć- jest ona dostępna dla niewielkiego grona osób. Ale to już temat na inny wywód (może kiedyś coś mnie tknie po obejrzeniu kolejnego odcinka „Kiepskich” i napiszę wykładzik na temat przeciętnej inteligencji w naszym kraju....)
Normalsa charakteryzuje przede wszystkim oddawanie się także innym przyjemnościom, niż czytanie mangi i nie podkreślanie na każdym kroku „jestem awag...agwa...awangardowy, bo czytam mangie”. Zazwyczaj osoba taka czytuje także coś poza mangami- i nie tyle chodzi o książki (w tym kraju czytelnictwo literatury jakiejkolwiek jest w odwrocie od ładnych paru lat), co komiks bardziej klasyczny. Krzykacze budzą zazwyczaj u nich jedynie jedną reakcję- pokręcenie głową z politowaniem, zaś reakcje jelitarnych jednostek mają głęboko w... poważaniu...


”Nie zrozumiałeś”**


Niestety ci osobnicy nie są tak dobrze zauważalni przez Ogół a to z powodu wymienionego przy okazji omówienia postawy Krzykacza i opinia o ludziach sięgających po mangę (czy czasem komiks w ogóle) jest jaka jest. Winy jednak nie należy zrzucać tylko i wyłącznie na paru porąbańców uważających się za Otaku, ale także na ograniczenie umysłowe i specyficzny sposób rozumowania w naszym ukochanym kraju. I tu po raz kolejny znajduję temat na dalsze rozmyślania, jednak godzina późna, coś puka w szybkę a u mnie w pokoju cholernie gorąco (moje drogie wielbicielki- mam na sobie jedynie bokserki i dog tagi...nieśmiertelniki znaczy, na szyi), tak więc- czas kończyć.

W następnym odcinku: Alvaro puka do drzwi rezydencji Konczity Hermenegildy Izaury, Detektyw Rutkowski udaremnia przemyt spinaczy do Białorusi a Yoghurt demaskuje kolejne straszliwe fakty z żywotów świętych. Do nastepnego!





przypisy:
*bamber= staropolskie określenie szerokokarkiego, czyli pana w paskach.
**Thx to Clay



Muzyka, która towarzyszyła autorowi podczas pisania tegoż artykułu i rozładowywała miło napięcie:
-Kult, Kazik, KNŻ
-Weird Al Yankovic
-RATM
-Slipknot
-SOAD
-RHCP
-T.Love
-Blur

Opublikowano:



Tagi

Manga

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-