baner

Felieton

Jak bonie dydy!

Yaqza, Yaqza
"-Panie Grzegorzu, z pana to taki kawalarz, pan znów próbuje mnie oszukać...
-Ale....przecież ja samą prawdę mówię. No jak bozie dydy- sam widziałem w internecie, że oni ten komiks to już wydali, a
u pana go nie ma...
-A ja o tym nic nie wiem, ale panie Grzegorzu, przecież pan wie najlepiej jak często oni aktualizują te strony, to ja
już przestałem ich odwiedzać, może to dlatego...."

Zdanie to- wypowiedziane przez drobnego człowieczka który równie dobrze mógłby prowadzić pralnię chemiczną o egzotycznej
nazwie dało mi wiele do myślenia- jak to jest z tymi wydawnictwami w mitycznych prawie, niebezpiecznych jak ulice
Pruszkowa odmętach internetu? Jak wyglądają ich strony? Jeżeli już gdzieś- w bezkresnych oceanach zer i jedynek -
istnieje taka wysepka- jak często dowożona jest na nią nowa porcja wiadomości z placu boju? I, na Zeusa!- czemu Edyta
Górniak nie śpiewa już hymnów?! ...To ostatnie pytanie, mimo iż z poprzednimi zagadnieniami wiele wspólnego nie miało
nasunęło mi się ni stąd ni zowąd...ale przejdźmy do meritum.

Tuż po powrocie do domu szybciutko włączyłem mojego przykutego do kaloryfera pachołka (nigdy nie pozwól by zdominowała
cię sztuczna inteligencja!) i...odczekawszy aż raczy on się nagrzać...włączyłem moje "magiczne urządzenie do poruszania
się po świecie nie wychodząc z domu" (reklama dzwignią handlu).
Ok.- serfuję, ostry skręt w lewo, w prawo, dźwignia na nadgarstek...zaraz...a, to ci hakerzy obrzydliwi, próbowali mi
deskę ukraść...będą mieć za swoje. Lecimy dalej- ślizg, drugi ślizg, trzeci...i wracam do domu- szybko poszło.
Ale nic dziwnego- na impulsach poserfować dłużej się nie da.
Ale wszystko jest już na ekranie "magicznego urządzenia do oglądania filmów nie włączając telewizora" (w swej odysei po
stronach przeróżnych nie brałem pod uwagę instytucji takiej jak sklep- i tak wszędzie jest, po cóż wiec marnować na
niego czas i zaskórniaki- zakładamy wiec że każda witryna w takowe kapitalistyczne ustrojstwo jest fabrycznie wyposażona)-
na pierwszy ogień, dzielnie na pierś przyjmując ostrzał mych wniosków idzie Post- oj, bidnie- nie wytrzymał i padł
pojękując i prosząc o sanitariusza; tuż za nim Mandragora- lepiej, i to znacznie (pozmieniali ostatnimi czasy te wszystkie dezajny, tylko im na zdrowie wyszło!- a uniki owe pozwoliły firmie uniknąć śmiertelnych obrażeń i zeszła z placu boju z kilkoma tylko zadrapaniami), JPF- ujdzie w tłoku (połamane żebra), Kultura Gniewu...dobrze że przynajmniej własną stronę mają ("...siostro, nie zawracajcie mi tu głowy, przecież jemu nic nie jest- następny pacjent")... Siedmioróg...no tak, oni nie tylko komiksami się zajmują...co wcale ich nie usprawiedliwia ("wyjdzie z tego, ale będzie kaleką do końca życia"). Waneko? Jakoś tak...skromnie? To może ja już sobie pójdę (granat przyczepiony do spodni zmusi ich do panicznej ucieczki w jedynie słusznym kierunku). A to co?! Podsiedlik?! Aaaaaargh! Co ma być? Zabrać to sprzed moich oczu, bo pogonię!!( "ofiara śmiertelna. Czas zgonu...") ...Gdzieś tu miałem Egmont...zapodział się czy co? A nie, jest- ...no...fajnie...nawet...hm...bardzo fajnie. Są informacje o seriach, linki do recenzji, artykuły, garść ciekawostek. Graficznie nie powala, ale w obliczu pozostałych kandydatów...No, no, czyżby lider? Ale coś tam widzę na horyzoncie...tuman kurzu...zbliża się...co to jest? Ziemia drży, tuman przesłania całe pole widzenia...Pomocy!!! Khe, khe!! Nie mogę oddychać!!....o...to...jeże? Jeże się pasą? (kto zna ten dowcip wie, o co chodzi, kto nie wie...niech żałuje).
Nie, to nie poczciwe kolczaki- to strona Motopolu- Twojego Komiksu (zawsze zastanawiałem się której nazwy używać-
dlatego, by nie wyjść na dyletanta chwalę się znajomością obu...). Przybyła by uświadomić mi swe istnienie...nie
odwiedzałem jej, bo nic się tam nie działo, bidnie było, brudno, szaro (gwoli ścisłości- niebiesko, ale sami rozumiecie-
litentia poetica) myślałem że właściciel kamienicy już ich wyrzucił- innymi słowy: denat to miał być...a tu proszę!
Remont i zmartwychwstanie w jednym! Są informacje o seriach, zapowiedzi z okładkami, ciekawostki, tapety, artykuły
o twórcach i bohaterach...aż się zasapałem przez ten potok słów...I jak fajnie tutaj, kolorowo...no co- jestem wzrokowcem,
co poradzę...
Hm, cóż rzec mogę- zwyciężyłeś! Darzę cię wielką estymą, drogi Motopolu, za cały trud jaki włożyłeś w wyleczenie swych
-na pierwszy rzut oka śmiertelnych przecież- ran. Wcześniej leżałeś na piecu poobijany, zmaltretowany życiem a teraz?
Hasasz, biegasz, skaczesz...Chcieć to móc, chciałoby się rzec. Zaiste, zasłużyłeś na wieniec laurowy- do odebrania w
siedzibie naszej firmy w godzinach 13:59-14:00.

Tak podbudowany inicjatywą dzielnego wydawcy ruszyłem raz jeszcze do mego ulubionego księgarza mrucząc pod nosem
inkantacje mające uchronić mnie przed przemożnym wpływem jego argumentów.

"-No byłem w tym internecie- i na własne modre oczęta widziałem że strona tego wydawnictwa które budzi moją ciekawość
połączoną z nieuzasadnionym lękiem jest aktualizowana częściej niż pan zmienia skarpetki. I co pan na to? Czemu pan jej
nie odwiedza?
-...Niech pan spojrzy, panie Grzegorzu...jeże się pasą..."

Zwyczajnie ręce opadają.

Opublikowano:



Tagi

Ciekawostki

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-