Recenzja
Albo czytasz komiks, albo oglądasz serial telewizyjny
Maciej Gierszewski recenzuje Outcast. Opętanie #02: Bezkresne, nieprzebyte zgliszczaSkrajnie różnymi postaciami są wielebny Anderson i Kyle Barnes. Pierwszy wierzy, że potęgą nadaną mu bezpośrednio przez Boga potrafi wypędzać z ludzi demony niemocy i ucisku. Z każdą kolejną sceną z udziałem byłych egzorcyzmowanych skuteczność duchownego poddawana jest w wątpliwość, gdyż okazuje się, że wyniki działań są raczej mierne. Co powoduje, że jego wiara słabnie. Za to drugi z panów nie jest wyznawcą żadnej religii i właściwie można śmiało powiedzieć, że jest ateistą. Dobrze zdaje sobie sprawę z istnienia diabelskich sił, a jego przekonania opierają się na wiedzy i empirycznym doświadczeniu. Jest raczej „świeckim egzorcystą”, którego moce mają czysto fizyczne (a nie duchowe) właściwości.
Obaj mężczyźni są bohaterami tragicznymi. Zamysł scenarzysty, aby w głównych rolach obsadzić aktorów, których okoliczności, a nie przekonania zmusiły do wspólnego działania, stanowi siłę napędową wielu scen. Anderson próbuje przekonać Barnesa, że ma cel i misję daną mu przez Boga. Kyle w dosadnych słowach się z nim nie zgadza. Ciężko pogodzić perspektywę duchownego z niewiarą młodzieńca, który szuka odpowiedzi na pytanie: dlaczego bliskie mu osoby zostają opętane? Bije się z wątpliwościami. Targają nim wyrzuty sumienia. Czy jest w stanie realnie pomóc osobom opętanym? Czy wypędzając, nie wyrządza czasem więcej krzywdy? Z drugiej strony kaznodzieja jest przerażony swoją niemocą oraz ilością demonów ukrywających się w miasteczku Rome. Ciekawość wzbudza postać tajemniczego Sidneya, który przedstawiony zostaje jako sam Diabeł, dla którego liczy jedynie „scalenie”. Czytelnik (ani widz) nadal nie wiedzą, czym jest ten rytuał.
Z założenie seria „Outcast” to horror. Ze sceny na scenę wzrasta poczucie osaczenia oraz niezrozumienia źródła i powodów działań sił nadprzyrodzonych, co nie przekłada się (niestety) na atmosferę grozy. Strach uchodzi przez niedostrzegalną dziurę, być może akcja rozwija się zbyt wolno. Dlatego dobrze, że w bieżącym tomie uwidaczniają się „twarde” i przerażające wątki obyczajowe: przemoc domowa, seksualne wykorzystanie nieletniej, odczuwane po latach poczucie winy oprawcy, który liczy na pojednanie, pogubiona nastolatka, która ucieka z domu.
Paul Azaceta oraz Elizabeth Breitweiser, którzy odpowiadali za oprawę graficzną „jedynki”, nadal są w dobrej formie. Nie dostrzegam zasadniczych zmian między tomami. Za to zwróciłem uwagę na ciekawy sposób budowania przez rysownika niektórych plansz: na gotową stronę wmontowuje/nakłada maleńkie kadry, które służą podkreśleniu i zwróceniu uwagi na istotne dla narracji elementy. Z punktu widzenia czytelnika zabieg prosty, acz skuteczny.
Dla osób, które nie natknęły się na serial telewizyjny lektura albumu „Bezkresne, nieprzebyte zgliszcza” może być satysfakcjonująca, choć nie oszałamiająca. Aby mieć prawdziwą frajdę z czytania i śledzenia komiksowego cyklu Kirkmana, należy zupełnie zrezygnować, właściwie nawet nie zaczynać oglądania telewizyjnej produkcji.
Opublikowano:
Outcast. Opętanie #02: Bezkresne, nieprzebyte zgliszcza
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Paul Azaceta
Kolor: Elizabeth Breitweiser
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2017
Seria: Outcast. Opętanie
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 128
Cena: 55,00 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
ISBN: 978-83-61319-90-0
Rysunki: Paul Azaceta
Kolor: Elizabeth Breitweiser
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2017
Seria: Outcast. Opętanie
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 128
Cena: 55,00 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
ISBN: 978-83-61319-90-0
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Galerie
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-