baner

Recenzja

Czterech Robinów i Matka

Maciej Gierszewski recenzuje Wieczni Batman i Robin #01
7/10
Czterech Robinów i Matka
7/10
Cykl „Wieczny Batman” sprzedał się na tyle dobrze, że włodarze DC Comics postanowili iść za ciosem i zlecili Jamesowi Tynionowi IV i Scottowi Snyderowi obmyślenie kolejnej fabuły. Na szczęście seria „Wieczni Batman i Robin" nie jest kontynuacją, dlatego rzecz można czytać bez znajomości pierwszej pozycji. Warto jednak wiedzieć, że Bruce Wayne nie jest już Batmanem, a rolę Zamaskowanego Krzyżowca aktualnie gra Jim Gordon, który biega po ulicach Gotham w Bat-zbroi.

Głównymi aktorami są członkowie Bat-rodziny: Dick Grayson (ex-Nightwing, a aktualnie szpieg organizacji Spyral o kryptonimie Agent-37, Jason Todd (Red Hood), Tim Drake (Red Robin) i Harper Row (Bluebird). Dzielna czwórka nie odwiesiła peleryn na wieszak, nie złożyła broni, a kontynuuje misję byłego mentora: broni i walczy. Właściwa fabuła rozpoczyna się w chwili pojawienia się w Gotham tajemniczego zabójcy o pseudonimie Orphan, który okazuje się być „prawą ręką” niejakiej Matki. Z biegiem akcji dowiadujemy się, że przestępcza działalność Matki sprowadza się do sprzedawania „zaprogramowanych” ludzi zgodnie z potrzebami i zachciankami zamawiających. Bogacze zamawiają idealne żony. Wszystko wskazuje na to, że kilka lat temu Batman skorzystał z usług handlarki i poprosił o zupełnie nowego pomocnika.

Czy faktycznie takie zdarzenie miało miejsce? Jeśli tak, to który z Robinów jest tym podstawionym? Śledzimy poczynania bohaterów, którzy próbują odkryć prawdę o byłych wydarzeniach. Muszą działać zespołowo i czuwać nad sobą, bo Orphan na nich poluje. Scenarzystom, którzy pracowali po czujnym okiem Tyniona i Snydera, udało się ukazać różnorodne charaktery Cudownych Chłopców, to chyba najciekawszy aspekt całego cyklu. Finalnie przecież zagadka zostanie rozwiązana i zapomniana, a zostaną postaci i to, co się o nich dowiedzieliśmy. Z całej czwórki najsłabiej wypada Dick Grayson, który zbyt mocno wciela się w rolę szpiega i trochę przypomina Jamesa Bonda. W komiksie pojawia się milcząca Cassandra Cain, która tym samym zalicza udany debiut w The New 52.

W produkcji uczestniczyło kilkunastu rysowników, którzy rysowali pod nadzorem Tony’ego S. Daniela. Dlatego pod względem wizualnym całość prezentuje się spójnie: realistyczne przedstawienie postaci, ciała o rozbudowanej muskulaturze, dynamiczne kadrowanie i filmowe ujęcia. Żadnych fajerwerków, ale miło się ogląda.

Pierwsza połowa bieżącego tomu trzyma w napięciu, gdyż fabuła rozwija się dynamicznie i w zaskakującym kierunku. Linearność narracji jest co jakiś czas zaburzana retrospekcjami. Dobrze wypadają wtrącenia z przeszłości Batmana, które nie są ani nachalne, ani przestrzelone, a pełnią utylitarną funkcję – podsycają w czytelniku wątpliwości związane z ewentualną współpracą Nietoperza z Matką. W drugiej połowie napięcie siada, komiks zaczyna przypominać typowe superhero: mordobicie wszystkich ze wszystkimi. Niewiele wnosi pojawienie się Bane’a czy Azraela.

Cykl „Wieczni Batman i Robin” raczej nie będzie znaczącym dla Bat-mitologii dziełem. Lektura „jedynki” jest interesująco zbudowanym, rozrywkowym czytadłem. Całość jest na tyle ciekawa, że chętnie sięgnę po „dwójkę”.

Opublikowano:



Wieczni Batman i Robin #01
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Czterech Robinów i Matka Czterech Robinów i Matka Czterech Robinów i Matka

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-