Recenzja
Nawet złoczyńcy z piątego wymiaru nie dają rady
Tomasz Kleszcz recenzuje JLA. Amerykańska Liga Sprawiedliwości #03Fabularnie album nie różni się wiele od dwóch pierwszych tomów, jakie ukazały się na polskim rynku. Liga staje najpierw przed niebezpieczeństwem, które stanowi oddział metaludzi, stworzonych przez generała Eilinga, a następnie przed przybyszami z piątego wymiaru, którzy zagrażają istnieniu całej Ziemi. Dość chaotycznie prowadzona i rozbudowana fabuła sprowadza się tak naprawdę do prostej końcowej rozwałki, w której drużyna Supermana stawia czoło kolejnym problemom. Niestety, hurtowo wymyślane postaci antagonistów są płaskie jak kartka papieru, na których się znajdują. Ciągłe operowanie nadmuchanymi opisami, wykorzystującymi całe kombosy przymiotników, nie poprawia ich wpływu na czytelnika, bo autor nie potrafi im nadać charakteru. Jest to być może efektem za dużej ilości mało istotnych wydarzeń, które wplecione są w ciąg główny historii. Zamiast skupić się na zadaniu, jakim powinno być wciągnięcie czytelnika w przedstawiony świat, scenarzysta żongluje epizodami, które mają składać się na większą całość. Na plus należy zaliczyć kolejne gościnne występy, w których udział biorą m.in. Orion, Big Barda, stary Flash czy Wildcat.
Graficznie album trzyma poziom identyczny jak poprzednio. Poza jednym zeszytem, który i tak jest prawie nieodróżnialny od reszty całą robotę wykonał Howard Porter. Jego kreska pozostaje praktycznie bez zmian, więc rysownik widocznie dobrze się czuje w stylu, który sobie wypracował i nie chce eksperymentować ani robić postępów. Kobiece twarze są brzydkie, z kolei męskie kwadratowe i nieforemne, ale poza kilkoma rażącymi wpadkami całość trzyma klimat, do którego artysta nas przyzwyczaił. Trzeba przyznać, że plansze są gęsto zabudowane i widać ogrom włożonej pracy.
Seria tworzona przez panów Granta oraz Howarda zapewne znajdzie wielu czytelników. Należy docenić mnogość wydarzeń, wątków oraz postaci, jakie przewijają się na kartach komiksu i które autor zdołał ze sobą powiązać. Jednocześnie szkoda, że są one całkiem płytkie i pozbawione jakiegoś celu, do którego miałyby prowadzić, poza zwykłym pokonaniem niedobrego wroga. Jeśli lubicie górnolotne opisy i kompletnie oderwane od rzeczywistości wydarzenia, znajdziecie w przygodach Ligi wiele takich elementów. Graficznie album się zestarzał. Taki styl prowadzenia narracji obrazkowej dziś raczej nie zrobi kariery i spodoba się raczej miłośnikom klasyki lub młodemu, początkującemu odbiorcy.
Dzieło Morrisona to ważny rozdział w dziejach Ligi. Wysoko oceniany i doceniany. Dlatego ciężko o nim pisać nieprzychylnie. Ale nie da się nazwać tego rozdziału dziełem wybitnym, bo nim nie jest. Nie da się też nazwać go klasyką, ponieważ nie broni się z upływem czasu. Wymyślane przez szkockiego scenarzystę historyjki są dziwaczne, nic ponad to, a serwowane nam ilustracje to średni poziom, kiepsko wypadający z bardziej współczesnymi dziełami. Rzemiosło na dobrym poziomie, to najlepsze, co można powiedzieć o trzecim tomie przygód Ligi. Jeśli lubicie styl Morrisona w każdej postaci lub kreskę, jaką serwuje Porter, możecie śmiało sięgnąć po album, a do oceny dodać dwa oczka.
Opublikowano:
JLA. Amerykańska Liga Sprawiedliwości #03
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Howard Porter
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2016
Seria: JLA. Amerykańska Liga Sprawiedliwości
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 256
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
Rysunki: Howard Porter
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2016
Seria: JLA. Amerykańska Liga Sprawiedliwości
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 256
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
5.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Galerie
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-