baner

Recenzja

Blada dama (?) w opresji

Tymoteusz Wronka recenzuje Harley Quinn #01: Miejska gorączka
7/10
Blada dama (?) w opresji
7/10
Harley Quinn to kobieta pełna sprzeczności, pojawiających się nie tylko w jej zewnętrznym wizerunku, ale także w strukturze jej umysłu. Dawniej psychiatra, potem ukochana Jokera, w „Miejskiej gorączce” postanawia (przynajmniej pozornie) zerwać ze swoją przeszłością i spróbować ruszyć do przodu ze swoim życiem. Ma jej w tym pomóc odziedziczona kamienica na słynnej Coney Island. Wymogi fabularne sprawiają jednak, że to dopiero początek jej problemów.

„Miejska gorączka” to album pełen sprzeczności; a raczej różnych pomysłów i konwencji, które teoretycznie się nie powinny łączyć, a jednak efekt pracy Amandy Conner i Jimmy’ego Palmiottiego (a także rzeszy innych autorów) jest zaskakująco spójny i charakterny. Po części jest to oczywiście zasługa głównej bohaterki, ale nie wszystko można położyć na karb zafascynowania kreacją Margot Robbie – tym bardziej, że jej komiksowa wersja nie jest specjalnie podobna. Co więc sprawia, że album ten wypada całkiem nieźle?

Wydaje się, że sprawiają to właśnie wzmiankowane powyżej kontrasty. Już pierwszy wchodzący w skład „Miejskiej gorączki” zeszyt zwiastuje coś nietypowego. Mianowicie sama bohaterka dobiera sobie artystów, którzy opowiedzą jej historię: w jednoplanszowych kreacjach mamy więc w pigułce przegląd możliwych wizji Harley Quinn w wizjach czołówki twórców DC Comics. Jest to oczywiście nieco przerysowane, żeby nie powiedzieć karykaturalne, ale jednocześnie zabawne. Nie jest to oczywiście przełamywanie czwartej ściany na miarę marvelowskiego Deadpoola (tym bardziej, że jest poprowadzone w ograniczonym stopniu), ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że twórcy w tym przypadku jawnie mrugają okiem do czytelnika.

Inna kwestia to sam charakter komiksu. W założeniach jest to historia młodzieżowa: Harley Quinn czy pojawiająca się dość często Poison Ivy są przedstawione w wygładzony, mało drapieżny sposób. Ot, dwie przyjaciółki, które wpadły w kłopoty, ale generalnie jest miło, sympatycznie i tylko od czasu do czasu krwawo – ale głównie w szczytnym celu, jak ratowanie krzywdzonych zwierzątek czy pomaganie dziwadłom zamieszkującym okolicę. Pozornie nic, co by nie przeszło w disneyowskiej bajce. Ale…

Zawsze jest jakieś „ale”. Bo czy historia o dziewczynie ze zrytą psychiką, gadającą do wypchanego bobra, bezrefleksyjnie mordującej napataczających się najemników, wierząca na słowo stetryczałym staruszkom i strzelająca psim łajnem z wielkiej katapulty to faktycznie historia typowo młodzieżowa? W obecnych standardach pewnie tak, ale jednocześnie pełna jest różnorodnych popkulturowych odniesień.

„Miejska gorączka” to całkiem sympatyczna historia, która wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom. Przede wszystkim humorystyczna (i przy tym często zabawna, co niekoniecznie jest synonimem), z niezłymi, choć niespecjalnie oryginalnymi rysunkami (poza wzmiankowanym wcześniej, otwierającym zeszytem), zapewnia sporą dawkę lekkiej, niezobowiązującej rozrywki. Harley budzi sympatię i mimo jej wszystkich problemów czytelnik nie miałby chyba obiekcji, by została właścicielką kamienicy, w której się mieszka.

Opublikowano:



Harley Quinn #01: Miejska gorączka
WASZA OCENA
5.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Blada dama (?) w opresji Blada dama (?) w opresji Blada dama (?) w opresji

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-