baner

Recenzja

Solanin

Maciej Pałka
10/10
Solanin
10/10


„Najbardziej mnie teraz wkurwia u młodzieży
To, że już więcej do niej nie należę”
KNŻ No speaking inglese

Pięcioro młodych ludzi poznaje się na studiach. Paczka zawiązuje się podczas pierwszych zajęć kółka muzycznego. Chłopcy chwytają za instrumenty i zakładają zespół grający „amerykańską” muzykę. Dziewczęta zaś dość szybko zostają sprowadzone do roli fanek/muz/dziewczyn. Mija kilka lat. Zespół ostatnio koncertował z okazji zakończenia edukacji. Dziewczęta zamieniły się w paniusie z biura i ledwo już tolerują zdezorientowanych końcem „wolności” chłopaków. Wszyscy zdają sobie sprawę, że to ostatnia chwila przed nieuniknioną dorosłością i kwestią czasu jest wpadnięcie w tryby rodziny, dzieci, pracy i kredytów mieszkaniowych spłacanych do końca życia. Tymczasem „młodzi wykształceni” trwają w zawieszeniu, pracując na zlecenia i marnotrawiąc czas. Jako że prowizorka jest najbardziej trwała, taki przejściowy stan utrzymuje się kolejne dwa lata.

Historyjka jakich wiele, zapewne sporo czytelników mangi „Solanin” mogłoby podzielić się podobnymi doświadczeniami. Popularność komiksów obyczajowych i autobiograficznych świadczy o tym, że jest spora grupa czytelników lubiących historie w jakiś sposób zbieżne z ich osobistymi przeżyciami. Autorzy starają się wykorzystać trend i realizują go z raz gorszym, a raz lepszym skutkiem. W przypadku mangi Asano Inio na szczęście nie grozi rozczarowanie lekturą.

Punktem zwrotnym i kamykiem ruszającym fabularną lawinę jest moment, gdy poukładana Meiko postanawia wziąć roczny urlop i żyć z oszczędności. Pozornie nic się nie zmienia. Dziewczyna kręci się w kółko w dotychczasowych lokacjach i stara się przemyśleć swoje cele, oczekiwania i związek z Tanedą. Mija dzień za dniem, ale okazuje się, że można wybrnąć z nawet wydawałoby się jałowej sytuacji. Podstawą jest wierność ideałom i szczerość w podejściu do swojej pracy. W komiksie jest to ładnie ukazane w scenie, gdy zespół muzyczny bohaterów dostaje propozycję nie do odrzucenia – wymarzony kontrakt za cenę kompromisów zaprzeczających wszystkiemu, czym grupa była. Czy wybrać „pakt z diabłem” w myśl paremii „pecunia non olet”, czy z wniesionym dumnie czołem wrócić na stanowisko kasowe w dyskoncie spożywczym albo na słuchawkę w infolinii? Życie weryfikuje łatwe deklaracje.

Zastosowana metoda opowiadania jest ciekawa. Asano Inio pewne wątki tylko zaznacza, ale gdy już wydaje się, że uwaga czytelnika została przyciągnięta, akcja nagle zmienia kurs i autor potrafi zaserwować nieoczekiwany zwrot akcji. Oprócz ewolucji i stosowania metody krok po kroku jest też możliwa rewolucja – gwałtowne przewartościowanie. Nie gwarantuje to bohaterom życiowego sukcesu, ale autor zdaje się mówić, że mamy tylko jedno życie i musimy walczyć o ziszczenie marzeń, tym bardziej że można sobie na taką walkę pozwolić, gdy jeszcze nie ogranicza dorosłość.

Solanin nie bez przyczyny był nominowany między innymi do nagród Eisnera i Harveya. Opowiadana historia jest aktualna i zrozumiała nie tylko dla młodych Japończyków. Gdyby zmienić kilka detali (umowy śmieciowe, bezrobocie, emigracja), akcja mogłaby się toczyć w Polsce. Pogoń za marzeniami jest tematem uniwersalnym. Odbiorowi komiksu pomagają też śliczne ilustracje i kunszt autora w prowadzeniu narracji. Już za samą scenę koncertu mogę zaliczyć Solanina do najlepszych komiksów, które czytałem w przeciągu ostatniego roku. W sile tego komiksu tkwi też jedyny mankament – niedosyt. Dwa tomy to zdecydowanie za mało. W kontekście mangowych wielotomowych produkcji żal, że nie można towarzyszyć sympatycznym bohaterom dłużej.


Opublikowano:



Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-