baner

Recenzja

Kamień przeznaczenia

Michał Misztal recenzuje Kamień przeznaczenia #1: Kamień przeznaczenia
Po przeczytaniu wstępu od razu spodobało mi się to, że autor "Kamienia przeznaczenia" wydaje się byś człowiekiem świadomym swoich ograniczeń i tego, że ma przed sobą jeszcze sporo pracy, jeśli chce osiągnąć pożądany efekt. Taka świadomość i skromność będą mu bardzo potrzebne w przyszłości, a poza tym pozwalają mi na przypuszczenie, że kiedy piszę te słowa, Tomasz Kleszcz nie siedzi zadowolony z siebie, uważając swój komiks za dzieło sztuki, ale "garbi się nad stołem" i próbuje udowodnić, że pierwszy tom "Kamienia przeznaczenia" to dopiero rozgrzewka, po której zaatakuje czymś o wiele lepszym. Tymczasem po lekturze jego debiutanckiego albumu mam bardzo mieszane uczucia.

Kleszcz nie udaje, że to, co napisał i narysował, miało być czymś więcej niż tylko rozrywką i pod tym względem jego scenariusz sprawdza się całkiem nieźle. Czuć tutaj atmosferę czytanych w dzieciństwie superbohaterskich komiksów z TM-Semic, niczym nieskrępowaną wyobraźnię, pełną uroku naiwność (która w "Kamieniu przeznaczenia" potrafi też drażnić, ale tylko trochę i tylko czasami) oraz chęć zrobienia czegoś, co można poczytać na przykład w pociągu czy po długim dniu w pracy i odstresować się. Kiedyś chłonąłem podobne opowieści z wypiekami na twarzy, dzisiaj, po latach, Kleszcz całkiem nieźle wymieszał elementy takie jak: potwory, szaleni naukowcy, główny przeciwnik, Marduk, teleportujący się z Marsa na Ziemię w ciele człowieka, pojedynki, strzelaniny i teksty w stylu: "Jesteś kluczem uruchamiającym broń ostatecznej zagłady". Z drugiej strony, wielu czytelnikom taka konwencja nie przypadnie do gustu, zwłaszcza jeśli oczekiwali czegoś ambitniejszego. Ja jestem umiarkowanie zadowolony, ale w drugim tomie oczekuję poprawy scenariusza i mam nadzieję, że naprawdę będzie - cytując wstęp - "lepszy, bardziej wciągający i z większym wykopem".

Jeśli chodzi o rysunki, sprawa wygląda dużo gorzej. Autor wychodzi obronną ręką z ilustrowania takich rzeczy, jak samochody czy - zwłaszcza - budynki, co więcej, można tu znaleźć parę kadrów, które wzbudzą podziw. Niestety, na wielu stronach w ogóle nie radzi sobie z ludźmi, z ich sylwetkami oraz twarzami. To główna bolączka tego komiksu i nad tym należy popracować w szczególności. Sądzę, że Kleszcz zdaje sobie z tego sprawę i nie odpuści, więc jestem dobrej myśli, ale póki co nie mogę napisać o tym elemencie niczego dobrego. Po premierze drugiego tomu bardzo chciałbym zmienić zdanie.

Teraz wszystko zależy od tego, w jak szybkim tempie autor będzie w stanie się rozwijać. Ciekawi mnie, czy zdoła podciągnąć poziom rysowania ludzi do poziomu rysowania budynków (a może i wyżej), czy samochody i budynki będą robiły jeszcze większe wrażenie, czy scenariusz będzie zawierał coś więcej niż strzelaniny i pojedynki z potworami (coś, co naprawdę wciągnie mnie w opowieść), które są fajne, ale przydałby się jeszcze jakiś inny interesujący patent. Bardzo lubię obserwować rozwój twórców i mam nadzieję, że Kleszcz jeszcze nie raz mnie zadziwi. Na razie "Kamień przeznaczenia" dostaje ode mnie kredyt zaufania.

Opublikowano:



Kamień przeznaczenia #1: Kamień przeznaczenia

Kamień przeznaczenia #1: Kamień przeznaczenia

Scenariusz: Tomasz Kleszcz
Rysunki: Tomasz Kleszcz
Okładka: Tomasz Kleszcz
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2011
Seria: Kamień przeznaczenia
Druk: cz.-b. + kolor
Oprawa: miękka
Format: B5
Stron: 120
Cena: 34 zł
Wydawnictwo: Wydawnictwo Roberta Zaręby
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Kamień przeznaczenia Kamień przeznaczenia Kamień przeznaczenia

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-