baner

Recenzja

Bunt krasnoludków

Maciej Kur recenzuje Bunt krasnoludków
7/10
Bunt krasnoludków
7/10
„Ach, jakie zbuntowane te krasnoludki” – rzekłem, widząc okładkę... choć w sumie ciężko po niej stwierdzić, które z postaci mają być tytułowymi krasnoludkami, gdyż panuje na niej nie lada chaos. „Bunt Krasnoludków” pierwotnie ukazał się na łamach Świata Młodych w latach 1992-93, za scenariusz odpowiada Konrad Lewandowski, a za rysunki Szarlota Pawel („Jonka, Jonek i Kleks”).

Historia koncentruje się na losach mieszkańców pewnego miasteczka, którego burmistrz postanawia pewnego dnia obciążyć podatkami krasnoludki. Nie jest co prawda pewne, czy one w ogóle istnieją, ale jak tylko miejscowy uczony – mistrz Elektrodus – rozwiewa wszelkie wątpliwości, dochodzi do starcia chciwego burmistrza z grupą odmawiających płacenia krasnali. Niewielka początkowo potyczka niebawem przeradza się w prawdziwą wojnę.

Zacznę od minusów komiksu. Być może nie jestem przyzwyczajony do kreski Pani Pawel, ale choć styl sympatyczny, chwilami jest nieco chaotyczny. Zdarzyło się kilka rysunków, gdzie przebieg akcji był po prostu średnio czytelny, a wygląd niektórych postaci z kadru na kadr pogarsza się drastycznie (na przykład Mistrzowi Elektrodusowi ni z gruchy ni z pietruchy znikają jego długie białe wąsy). Dynamika akcji także różni się od tej, jaką znamy np. z „Asteriksów”. W jednym kadrze rycerz obrywa doniczką, na drugim leży z nią na głowie, ale ciągle widać jej „ślad lotu”.

Pomimo barwnej galerii postaci ciężko stwierdzić, kto jest tak naprawdę głównym bohaterem opowieści. Na początku wygląda na to, że jest nim mistrz Elektordus, ale po 2/3 komiksu bez słowa wyjaśnienia opuszcza on historię. Tytułowe krasnoludki pojawiają się sporadycznie, nie posiadają sprecyzowanych osobowości i większość czasu działają na odległość (czyt. więcej o krasnalach gadają, niż są one faktycznie obecne). Przez całą historię przewija się jeszcze, wraz z towarzyszącą mu muzą, poeta Jeremiasz, który z kolei pełni tu bardziej rolę zapychacza – od czasu do czasu wyskakuje z nowym sposobem wykazania się, co choć zwykle się kończy jakimś incydentem, nie ma specjalnie większego wpływu na rozwój fabuły. Główny protagonista jest w rezultacie zbiorowy i wydaje się nim być całe społeczeństwo po trochu.

Największym atutem historii jest humor. Żarty są inteligentne i choć komiks kierowany jest bezsprzecznie do młodszego odbiorcy, scenarzysta przez całą opowieść sypie satyrą, a tu i ówdzie kłania się też starszym czytelnikom (w jednej scenie pewna kobieta przestrzega nastoletnią córkę przed smokami zjadającymi dziewice, na co ta zapewnia ją, iż jest już „niejadalna”). Co mi osobiście przypadło do gustu - całość w swoim klimacie i odwołaniach jest stuprocentowo polska. Ba! Powiedziałbym wręcz folklorystyczna. Nie to, bym był jakimś nacjonalistą, ale jestem po prostu nieco zmęczony wszechobecnością zagranicznych pozycji. Stąd też cieszę się widząc dla odmiany coś tylko i wyłącznie swojskiego.

Cóż rzec – „Bunt Krasnoludków”, choć niej jest dziełem idealnym, dostarcza przyjemnej i inteligentnej rozrywki. Tom zawiera jeszcze dwie krótkie historyjki, ale nie będę się o nich rozpisywać, gdyż... No, właśnie, są bardzo krótkie i nie mogę powiedzieć, by wpłynęły jakoś na ocenę całości (choć na pewno są miłym bonusem dla fanów Pani Pawel).


Opublikowano:



Bunt krasnoludków

Bunt krasnoludków

Scenariusz: Konrad T. Lewandowski
Rysunki: Szarlota Pawel
Data wydania: Kwiecień 2010
Druk: kolor
Oprawa: twarda / miękka
Format: 220 x 296 mm / 215 x 290 mm
Stron: 56
Cena: 39 zł / 29 zł
Wydawnictwo: Ongrys
ISBN: 978-83-61596-10-3
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-