baner

Recenzja

Astonishing X-Men #4: Niepowstrzymani

Karol Wiśniewski recenzuje Astonishing X-Men #4: Niepowstrzymani
8/10
Astonishing X-Men #4: Niepowstrzymani
8/10
Tom czwarty kończy wątki rozpoczęte jeszcze na samym początku serii „Astonishing X-men” (zagorzali fani mogą dodać do tytułu „vol. 3”). Tuż po walce z Cassandrą Novą, X-Men zostają pojmani przez organizację S.W.O.R.D, czyli coś w rodzaju C.I.A w kosmicznym wydaniu. Agencja dba o interesy Ziemi w kosmosie, czyniąc to w jak najbardziej amerykańskim stylu, czyli za wszelką cenę. Tradycyjnie stawka gry nie schodzi poniżej ratowania świata – właśnie w tym celu X-Men i S.W.O.R.D lądują na planecie Breakworld, gdzie przemoc i agresja jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Całość opowieści prowadzi do wielkiego finału, w którym aż roi się od Marvelowskich gwiazd.

Skład X-men jest niczym program polityczny populistów – zmienny, ale z obowiązkowymi punktami. Mowa tu o Cyclopsie oraz Wolverine, ze względu na którego powinno się zrobić specjalną serię o tytule “jedyny komiks w którym nie było jeszcze Rosomaka!”. Poza tym same klasyki: Emma Frost, Colossus, Kitty Pryde i Beast. Do zespołu dołącza tylko jedna przedstawicielka młodej generacji mutantów – Armor, która jest czymś w rodzaju kolejnej wersji Jubilee, tyle że z mocami o wiele bardziej praktycznymi od wystrzeliwania kolorowych fajerwerków.

„Astonishing X-Men” w założeniu miało być najlepszym i najbardziej ekscytującym x-tytułem. Misję uważam za wykonaną. Magia serii polega na tym, że potrafiła odmienić postacie nudne i przewidywalne, takie jak Kitty Pryde czy Beast – okazuje się, że z dobrą partyturą umieją zagrać i pierwsze skrzypce. Joss Whedon to bowiem bardzo dobry scenarzysta, który właśnie w końcówce opowieści, zbiera plony całej serii. Przy kilku scenach, które wymyślił, pomyślałem sobie nawet „o, tego to jeszcze nie widziałem”. Bardzo interesująco przy tym wypadł Breakworld jako świat, w którym nasze standardy moralne są nie tyle nieprzystające, co po prostu szkodliwe dla jego mieszkańców.

Największym rozczarowaniem jest natomiast wątek antagonistki Danger, która tyle czasu polowała na X-men, by wreszcie pokazać, że po prostu brak jej cojones i woli spełniać się w roli fillera. Poza tym nie miejmy złudzeń przy scenach, w których ktoś „poświęca” swe życie dla dobra sprawy. Niestety, jest jak w telenoweli: możesz spaść do szybu windy, dostać kilka kul prosto w serce czy popełnić samobójstwo, a i tak cię wskrzeszą w przyszłym sezonie, a może nawet za kilka odcinków.

Swego czasu przeczytałem niemało „X-Menów”, zarówno ciekawych, jak i przeciętnych. W pewnym momencie tak powiało nudą, że pożegnałem się z mutantami na dłuższy czas. „Niepowstrzymani” to mój powrót w te rejony Marvelowskiego universum. Powrót bardzo udany, gdyż to produkt znakomity w swojej klasie, a zarazem doskonała rozrywka. Szkoda, że cena troszkę zaporowa, ale mówię to z perspektywy osoby, która tęskni do kupowania tanich zeszytów z mutantami co miesiąc.


Opublikowano:



Astonishing X-Men #4: Niepowstrzymani

Astonishing X-Men #4: Niepowstrzymani

Scenariusz: Joss Whedon
Rysunki: John Cassaday
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2008
Seria: Astonishing X-Men
Tytuł oryginału: Astonishing X-Men: Torn
Wydawca oryginału: Marvel
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 17x26 cm
Stron: 196
Cena: 79 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

EL-Kuba -

Joss Whedon za "Firefly" i za "Astonishing" na boga!

charlie_cherry -

AndrewK1 - dzięki za zwrócenie uwagi. Poprawki w nazwisku zostały naniesione. Autor (czyli ja) pali się ze wstydu.

strz1 -

Jesli cena zaporowa warto zerknac na wydania oryginalne. Jakosc wydania lepsza. 2 pierwsze tomy w 1 w cenie jednego pl. Tom 3 i 4 w 1 rowniez duzo taniej wychodzi.

AndrewK1 -

Kim jest John Cassidy?? Scenarzystą?? Dobre sobie:D

Ludzie, jak już się czyta komiks, to warto spojrzeć na stopkę, a nie tylko na dymki...

Scenarzystą komiksu jest Joss Whedon, a nie rysownik nazywa się John Cassaday, a nie Cassidy.