baner

Rzut Okiem

Trzy paradoksy

Przemysław Zawrotny
5/10
Trzy paradoksy
5/10
O czym są „Trzy paradoksy”? Bez wahania komiks Paula Hornschemeiera można zaliczyć do nurtu obyczajowych powieści graficznych z ambicjami. Czy spełnionymi, to już inna sprawa. Z pewnością na korzyść komiksu nie przemawia ziejąca z niego wtórność. Mam wrażenie, że niemal wszystkie motywy wykorzystane w komiksie przez autora gdzieś już były. Hornschemeier a to zajeżdża „Blanketsami” tworząc postać wrażliwego rysownika, a to wyskakuje, niczym Daniel Clowes, z motywem zdeformowanego człowieka (zresztą nad całym albumem unosi się duch „Ghost World”), a nad całością unosi się jakaś melancholijna nuta przywołująca na myśl prace Charlesa Burnsa. Być może jestem przewrażliwiony, ale odbieram „Trzy paradoksy” jako dość nieświeży koktajl będący połączeniem stylistyk wybitnych klasyków gatunku graphic novel. Czyli nihil novi sub sole.

Drażni to tym bardziej, że Hornschemeier niewiele proponuje od siebie – a jeśli już, to nie są to zbyt udane pomysły. Autor opowiada kilka równoległych historii, z których główną jest opowieść o młodym rysowniku komiksów, Paulu. Chłopak przyjeżdża na kilka dni do rodzinnego miasta, gdzie na każdym kroku czekają go wspomnienia z dzieciństwa. Sceny z życia Hornschemeier przeplata planszami z rysowanego przez bohatera komiksu („Paul i zaczarowany ołówek”), a także innej opowieści obrazkowej: o Zenonie z Elei, która tak na marginesie jest najlepszą częścią „Trzech paradoksów” i przy okazji usprawiedliwia tytuł. Oczywiście autor zadbał, by czytelnik się nie pogubił w prezentowanych wątkach i każdy z nich stworzył przy użyciu innej stylistyki. W głównej opowieści dominuje realistyczna komiksowa kreska, komiks o Paulu i ołówku jest ledwo szkicowany niebieskim ołówkiem, w opowieści o ulicznej walce z dzieciństwa autor używa grubego rastra i bladych kolorów, a sympatyczną i błyskotliwą historyjkę o Zenonie stylizuje na stary zeszyt komiksowy z pożółkłymi stronicami. Plus dla autora za dopasowanie stylu do tematu opowiadania.

Byłoby to całkiem ciekawe, gdyby układało się w klarowną całość. Zakładam że autor miał jakiś zamysł i tworzeniu opowieści towarzyszyła jakaś myśl przewodnia. Najwyraźniej jednak zapomniał, że nie rysuje komiksu dla siebie i musi dać czytelnikowi szansę na rozszyfrowanie tej myśli. Niestety, jak dla mnie idea łącząca poszczególne fragmenty tej układanki jest zbyt hermetyczna. Odnoszę wrażenie, że przez brak spójności wszystkie te historyjki prowadzą donikąd, a zakończenie pozostaje zupełnie niezrozumiałe. Być może da się znaleźć logiczny klucz do interpretacji całości, ale przy takim „rozkojarzeniu” twórcy każde odczytanie będzie karkołomne.

Opublikowano:



Trzy paradoksy

Trzy paradoksy

Scenariusz: Paul Hornschemeier
Rysunki: Paul Hornschemeier
Data wydania: Grudzień 2008
Wydawca oryginału: Fantagraphics Books
Druk: kolor
Oprawa: miękka szyto-klejona ze skrzydełkami
Format: B5
Stron: 84
Cena: 31,90 PLN
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Trzy paradoksy Trzy paradoksy Trzy paradoksy

Tagi

Trzy paradoksy

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

galacto -

Jakim prawem recenzujesz komiks, którego nie jesteś w stanie zrozumieć. Może weź się lepiej za Spidermany, a nie recenzuj twórców takich jak Hornschemeier, skoro nie potrafisz zinterpretować treści.

zavrote -

Myślę, że zamiast retorycznych głosów oburzenia, lepiej by było, abyś zaprezentował swoją interpretację. Ja zarzucam komiksowi, że jest niespójny, dużo w nim sentymentalizmu, który sam oczywiście nie jest wadą, ale w tym wypadku prowadzi donikąd. To koniec drogi.
Sprawa interpretacji, wobec tych niespójności, pozszywania komiksu trochę na siłę z różnych elementów, jest bardzo otwarta. Aż za bardzo. Po prostu nie za bardzo jest się czego chwycić, by w przekonujący sposób połączyć wszystkie te elementy układanki. No bo jasne - możemy powiedzieć, że to jest o przemijaniu, melancholii, strachu i pewnie wielu innych rzeczach. Tylko za żadną z nich nic więcej nie stoi. Dość ciekawym pomysłem może być wiara bohatera, że za pomocą rysunku (zabić potwora ołówkiem) jest w stanie pokonać przeciwności - może stąd wybór zawodu? Hornschemeier jednak mnie nie przekonuje, za dużo tu chaosu. Dla mnie to popłuczyny po wielkich powieściach graficznych - komiks wykorzystujący taką samą metodę narracyjną i nastrój, ale trochę pusty. Bohater wspomina swoje dzieciństwo - fajnie, i co?
Ale naturalnie mogę się mylić, więc chyba warto o tym podyskutować.

Death 2 -

galacto: Ktoś Cię skrzywdził w dzieciństwie że wyjeżdżasz z tekstem o Spidermanie?:D Nie każdy komiks obyczajowy (z KG Timofa czy tam z Postu) to Blankets. Niektóre są tak samo dobre, niekóre słabsze a inne dużo słabsze. Śmieszy mnie że jak ktoś powie coś złego o obyczajówce to od razu pojawia się oburzony koleś. Nie sam poważny temat czyni komiks lepszym. Zapamiętaj to sobie. Ja np. ostatnio przeczytałem ARCYGENIALNE dla mnie "Persepolis" i "Fun Home" i komiks który kompletnie mi nie podszedł a mianowicie Bend który oceniam na 2/10...

Cello -

Death 2 pisze:galacto: Ktoś Cię skrzywdził w dzieciństwie że wyjeżdżasz z tekstem o Spidermanie?:D


Tym bardziej że Spider-Man po One More Day a szczególnie status quo niektórych postaci i ich relacje między sobą są tak zakręcone, że jak ktoś nie siedzi mocno w komiksach Marvela to nie ogarnie wszystkiego do końca. Więc galacto nie trafiłeś z przykładem :P