baner

Recenzja

W poszukiwaniu Ptaka Czasu: Księga Bogów

Przemysław Zawrotny, Karol Wiśniewski recenzuje W poszukiwaniu Ptaka Czasu #6: Księga Bogów
Niedoceniany przez ukochaną rycerz wyrusza w świat. Jak się okazuje – ukochana również tylko w trochę innym celu. Tak wygląda fabuła „Księgi Bogów”. Bragon postanawia zostać kimś w rodzaju gladiatora w krainie Vaguamare. Ten to ma życie – kładzie wszystkich przeciwników równo, staje się niesamowicie popularny i nigdy nie sypia sam. W tym samym czasie księżniczka Mara udaje się na niebezpieczną misję odnalezienia tytułowej Księgi Bogów, ponoć mającej wielką moc, na którą chrapkę mają także członkowie złowieszczego Zakonu Znaku. Historie obojga bohaterów w końcu się przecinają, co było do przewidzenia, aby autorzy mogli doprowadzić opowieść do szczęśliwego końca.

To, co może się podobać w serii „W poszukiwaniu ptaka czasu”, to rysunki. Ładne, żywe, kolorowe i ogólnie w porządku – takie w sam raz na komiks fantasy. Świat stworzony przez Le Tendre, Loisela i Aouamri zachęca do zagłębienia się w niego, choć bywa brutalny. Szata graficzna spełnia oczekiwania czytelnika europejskiego komiksu fantasy – jest bardzo typowa, niczym nie zaskakuje, ale nie da się też zbyt wiele jej zarzucić. A na pewno nie polskiemu wydaniu. Zwykle uważam, że puszczanie średnich serii na śliskim papierze to brak szacunku dla portfela czytelnika, ale w przypadku „Ptaka czasu” taki zabieg wydaje się niezbędny. Bajkowy świat na tym bardzo zyskuje.

Rzecz do szybkiego przeczytania – gatunkowo ta sama kategoria wagowa co różniaste „Armady” i „Trolle z Troy”, czyli nic szczególnego i nic na co można by szczególnie narzekać.

Przemysław Zawrotny

„W poszukiwaniu Ptaka Czasu: Księga Bogów”, dostarczy wielu radości każdemu czytelnikowi, jednakże jedynie ktoś, kto zna pierwotny cykl o Akabarze będzie potrafił docenić ten album w pełni. Nie chodzi tu tylko o wyłapanie różnych smaczków jak np. pojawienie się Bulroga jako dziecko. Tylko ktoś, kto był już w tym świecie, doceni możliwość bycia świadkiem dojrzewania naszych bohaterów. To bardzo interesujące móc obserwować ich poczynania i decyzje, zwłaszcza gdy Bragon i Mara, walczą ze wszystkich sił o coś, czego obecnie pragną, a co w przyszłości nie będzie miało już dla nich żadnego znaczenia. Tak jak w prawdziwym życiu, nieprawdaż?

Oprawa graficzna w wykonaniu Auoamri jest znakomita, jednak należy pamiętać, iż on jedynie naśladuje styl Loisela. I co tu dużo ukrywać, wolałbym aby album narysował mistrz, a nie jego uczeń. Podobnie scenariusz – bardzo dobry, ale pamiętam, że z rąk autorów czytywałem lepsze.

Dlatego też uważam, „Księgę Bogów” za album nieco słabszy od swego poprzednika („Przyjaciel Javin”). Mam jednakże świadomość, że pierwszy cykl o Akabarze także był momentami nierówny. Pamiętam również, iż jego zakończenie było jednym z najlepszych komiksów, jakie kiedykolwiek miałem przyjemność przeczytać. I mam wrażenie, że w przypadku drugiego cyklu będzie podobnie.

A póki co wypatruję kolejnego albumu z serii „W poszukiwaniu Ptaka Czasu”. Obym nie musiał czekać następnych kilku lat.

Karol Wiśniewski

Opublikowano:



W poszukiwaniu Ptaka Czasu #6: Księga Bogów

W poszukiwaniu Ptaka Czasu #6: Księga Bogów

Scenariusz: Serge Le Tendre, Regis Loisel
Rysunki: Regis Loisel, Mohamed Aouamri
Kolor: Francois Lapierre
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2008
Seria: W poszukiwaniu Ptaka Czasu
Tytuł oryginału: Le grimoire des dieux
Rok wydania oryginału: 2007
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz-Szrejter
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: 21,5x29 cm
Stron: 64
Cena: 24,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

W poszukiwaniu Ptaka Czasu: Księga Bogów W poszukiwaniu Ptaka Czasu: Księga Bogów W poszukiwaniu Ptaka Czasu: Księga Bogów

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

diskomuł -

Storyboard, w tym kadrowanie zrobił Loisel a nie jego podrabiacz.

Burps -

a może czytelnik się zestarzał i dlatego mu umykają? :twisted:

marcholt -

Fabuła prosta jak budowa cepa - ale w tym wypadku ani trochę to nie przeszkadza. Młody Bulrog to jedyna większa atrakcja. Ale nie o to, nie o to...
Tylko jedno mnie drażniło. Podrabiacz Loisela inaczej kadruje. I pomimo że kobiety (i inne samice) sa równie piekne jak te Loisela - to pokazane są tak, ze umykają uwadze. Jakoś źle rozstawione po kadrach, czy co?