Recenzja

Essential Punisher #1

Maciej Kowalski recenzuje Essential Punisher #1

Przyznam, że większość dotychczasowych opasłych tomów z serii "Essential" śmiertelnie mnie zanudziła. Tak było i w przypadku tego z udziałem Spider-Mana, jak i DareDevila czy ekipy X-Men. Niezłe, także rysunkowo, były przygody Conana i Wolverine'a. Jednak dopiero tom zbierający pierwsze historie z udziałem Punishera mogę uznać za w pełni udany komiks. To tytuł, który każdy fan Franka Castle'a powinien mieć na półce.

Co zawiera "Essential Punisher" na swoich blisko 570 stronach? Jest tu duża różnorodność historii i bohaterów, bowiem Punisher w pierwszych swoich występach pojawiał się gościnnie u Człowieka-Pająka, Śmiałka, a nawet Captaina America. Jest też pierwszych pięć zeszytów z serii "Punisher", w których Frank rozprawia się ze światem przestępczym. Poziom poszczególnych historii jest różny - od rewelacyjnych, po słabsze historie.

Do tych drugich należą z pewnością pierwsze występy u boku Spider-Mana, kiedy to Punisher odkrywa, że jednak Człowiek-Pająk to klawy gość, a nie morderca i złoczyńca, jak wszyscy sądzą i wypisują zawistni wydawcy pewnej gazety. Punisher gdy orientuje się, że wyszedł na durnia mówi o swoim zleceniodawcy na zabicie Spider-Mana - "Więc wykorzystał mnie... Jak pionka! Zapłaci mi za to!", ale już w następnym zeszycie historia się powtarza i Frank po raz kolejny musi stwierdzić "Jestem ci winny przeprosiny, Spider-Manie... Wygląda na to, że jednak myliłem się co do ciebie." Na szczęście im dalej, tym lepiej, aż w końcu Punisher odkrywa związek Spider-Mana z Peterem Parkerem, jednak wnioski, do jakich dochodzi po odnalezieniu w mieszkaniu Petera nadajnika Spider-Mana, są zgoła inne, niż można było przypuszczać. No cóż, Frank Castle na samym początku wyjątkowo nie grzeszył inteligencją, co sprawiało mu sporo problemów. Jednak im dłużej ten bohater gościł na kartach komiksu, tym bardziej się zmieniał w kierunku wyjątkowo inteligentnego i bezwzględnego gościa, jakiego można było zobaczyć w komiksach wydawanych przez TM-Semic czy Mandragorę.

Pierwsze mocne wejście Punishera w tym tomie "Essential" to strona 93 i zeszyt z serii "Marvel Preview Presents" poświęcony w całości Frankowi Castle. Jest tu historia zabójstwa jego rodziny i powód, dla którego stał się mścicielem. Wizerunek pozbawionego skrupułów zabójcy naprawdę robi wrażenie, a Frank nie powstrzymuje się nawet przed zabiciem kobiety, która pozbawiła go słodkiego smaku zemsty.

Drugie mocne wejście w tym komiksie to strona 275 i "The Amazing Spider-Man Annual" zeszyt 15 z 1981 roku, którego autorem rysunków jest Frank Miller. Widać mistrzowską kreskę i wiele elementów oryginalnego stylu, który rozkwitał w serii "Sin City". W tym numerze Punisher wchodzi między młot, a kowadło walcząc z Doktorem Octopusem, a także gdy jest pod wpływem silnych narkotyków, z Spider-Manem. W końcu Frank trafia do więzienia, jednak ulatnia się z niego już w następnym zeszycie "Daredevil # 182". Ponownie rysuje Frank Miller i jego dokonania cieszą oko. Znakomite kadrowanie, dynamika i te fantastyczne kontry oraz padający śnieg. A do tego bardzo ciekawa historia, w której Matt Murdock broni w sądzie dealera narkotykowego, którego Punisher usiłuje zabić.

Cały tom kończy się kolejnym mocnym akcentem. Pięć pierwszych zeszytów serii "The Punisher" to naprawdę wysoki poziom zarówno historii, jak i ilustracji. Te zeszyty powinien też przeczytać minister Ziobro i podpatrzeć sposób na likwidację nadmiernego zagęszczenia skazańców w więzieniach. Wystarczy zamknąć za kratami Punishera, a momentalnie kolejne cele się zwalniają, bo zatwardziali przestępcy wyjeżdżają za więzienne mury nogami do przodu.

Podsumowując - "Essental Punisher" to dobra lektura na kilka długich wieczorów. Fani Franka Castle'a będą wniebowzięci.

Opublikowano: 2007-07-17