baner

Recenzja

Fury #1

Macias recenzuje Fury #1
”Pan w pierwszym rzędzie coś mówił?”

Polscy fani twórczości Gartha Ennisa nie mogą narzekać za bardzo na brak komiksów pióra tego scenarzysty - dzięki Mandragorze i Egmontowi ukazało się u nas większość z ciekawszych dokonań Ennisa. Choć oczywiście malkontenci mogą ponarzekać „ No tak, ale co z „Hellblazerem” czy „Unknown Soldier”? „Nie wspominając już o mniej znanych projektach?”. Z takimi pytaniami należy się udać do wydawnictw tudzież dobrej wróżki, choć zawsze można pójść na skróty i wydać ciężko zarobione pieniądze w którymś z sklepów z oryginalnymi wydaniami. Tyle w temacie „manual dla potrzebujących”.

Artefakt przeszłości

Miniseria Ennisa „Fury”, której pierwszy zeszyt ukazał się w grudniu tego roku, zapowiadana była już od dłuższego czasu. Przekładanie terminów, brak informacji co i jak itd. nie mogły zagwarantować, by tytuł ten wrył się potencjalnym nabywcom w pamięć (co nie wydaje mi się dobrym posunięciem marketingowym, szczególnie że „moda na Gartha” jakby przeminęła, ale to już chyba nie mój problem).

W roku 1998 powstał film o przygodach Fury'ego z przesławnym Davidem Hasselhoffem w roli głównej

Na samym wstępie należy pochwalić Mandragorę, iż wreszcie pojawił się tytuł, który nie jest przeznaczony dla czytelników posiadających legitymację gimnazjum, lecz dla osób bądź co bądź nieco bardziej „wiekowych”. Co prawda znaczek „Dla dorosłych czytelników” na razie pojawił się głównie ze względu na liczne słowa zaczynające się od liter Ch, J czy K ( patent rodem z Ulicy Sezamkowej) niż z powodu drastycznych akcji wewnątrz zeszytu, ale nazwisko scenarzysty daje 100% pewności, że od najdalej trzeciego zeszytu zacznie się jazda.
Zanim przejdziemy dalej kilka słów wyjaśnienia: Nicholas Fury to członek antyterrorystycznej organizacji S.H.I.E.L.D a przedtem bohater drugiej wojny światowej, wojny w Korei oraz szeregu konfliktów w okresie, gdy patrząc na prawą część mapy świata można było przeczytać enigmatyczny zbitek liter- ZSRR (opcjonalnie CCCP). Oczywiście CV Nicolasa nie ogranicza się tylko do walki z przedstawicielami „niewłaściwej opcji politycznej” czy terrorystami, ale także z szeregiem rozmaitych superłotrów, których w komiksach niemało. Ot, taki trochę „Texas ranger” z świata Marvela.

Trudne początki

Numer pierwszy można by określić mianem przystawki- rozbudza apetyt, zaciekawia ale w żaden sposób nie nasyci głodu. Bo tak naprawdę nic specjalnego się w tej części nie dzieje. Przez dwadzieścia kilka stron dane jest nam się dowiedzieć, iż pułkownik Fury nie bardzo potrafi się odnaleźć w świecie, który nie potrzebuje już jego umiejętności w walce z złem wszelakim - Fury po prostu „wypadł z obiegu”. Dla decydentów jest tylko ramotą z czasów zimnej wojny, która tylko dzięki swoim zasługom trzymana jest jeszcze na stanowisku S.H.I.E.L.D. A nudne, proste życie obywatela nie jest specjalnie ciekawe dla kogoś, kto przywykł do zupełnie innego spędzania czasu.

”Kogo pogładzić kolbą mojego karabinu”?

Darrick Robertson - znacie? Znamy! Born, Transmetropolitan to pozycje, gdzie pan Darrick robił za „graphic artist” ( kto kojarzy polską komiksową partyzantkę z początku lat dziewięćdziesiątych, będzie wiedział o co chodzi, resztę odsyłam do jednego z numerów Produktu), więc komuś na pewno zapaliła się już żaróweczka. Styl Robertsona to realistyczne rysunki, bez większych fajerwerków, eksperymentów z kreską czy wielkich innowacji. Takie sympatyczne, standardowe rzemiosło, które nie przeszkadza ani specjalnie nie przytłacza głównego atutu, którym prawdopodobnie ma być scenariusz Ennisa.

Pierwszy zeszyt nie sprawia, iż z niecierpliwością czeka się na ciąg dalszy historii. Komiks nie jest zły, ale na razie to historia w zasadzie o niczym. Z czystej ciekawości rzuciłem okiem na streszczenia następnych zeszytów i na szczęście nie czeka nas sześciozeszytowa psychoanaliza oraz kolejny przegląd perypetii Fury’iego w konfrontacji z (dajmy na to) starszą kobietą, której zajął miejsce w autobusie. Wydaje się więc, że te trzy dyszki można na komiks spokojnie wyłożyć, szczególnie że może wtedy Przemysław Wróbel się zlituje i dostaniemy coś jeszcze z MAXa, czy innego bardziej „dorosłego” imprintu.

Opublikowano:



Fury #1

Fury #1

Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Darick Robertson
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2005
Seria: Fury
Tytuł oryginału: Fury
Wydawca oryginału: Marvel
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 17x26 cm
Stron: 24
Cena: 5 zł
Wydawnictwo: Mandragora
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Fury

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-