baner

NEWS

- Rozmaitości

List otwarty Tadeusza Baranowskiego- suplement


Mój zaprzyjaźniony fan podesłał mi kilkanaście opinii, (negatywnych i pozytywnych), które ukazały się przez ostatnie 2 dni w portalach na temat mojego projektu, a przede wszystkim ceny.
I sprowokował mnie ostatecznie do napisania tego listu.
Chcę się ustosunkować do tych negatywnych wypowiedzi, z których mój obraz wyłania się pod postacią chytrego zombi, polującego na puste kieszenie moich rodaków. Osobiście miała odwagę napisać do mnie i mnie obsobaczyć tylko jedna osoba.
Każdy ma prawo wypowiedzi więc i ja także.

Od dwóch dni otrzymuję niezwykle sympatyczne wręcz entuzjastyczne, podtrzymujące mnie na duchu listy od ludzi mnie popierających i zainteresowanych posiadaniem tego pierwszego albumu.
To są moi, nieznani mi osobiście przyjaciele i do nich jest skierowana ta propozycja.
Teraz poroszę spojrzeć na problem ceny: jako pierwszy, ma być wydany album z Nerwosolkiem.
Termin realizacji przed końcem roku 2005. Czyli prawie rok żmudnej pracy.
Druk b. małej ilości egzemplarzy podwaja koszty.
Jeśli sprzedam np.150 egzemplarzy moje sadystyczne, kapitalistyczne zamysły doprowadzą do tego, że wyjdę na zero.
A co, z nagrywaniem płyt, robieniem odbitek xero, zrobieniem 550 replik pieniążka - medalu?
A co z czasem poświęconym na rysowanie dodatkowych
oryginalnych rysunków?
A co z godzinami ślęczenia przy komputerze?
A czy fakt wyjęcia z moich teczek oryginalnych ilustracji, by je włożyć do albumu i stracić bezpowrotnie jest bez znaczenia?
A co z oryginalnymi planszami czarno białymi z tego albumu , które zamierzam poświęcić, tnąc je na 550 części, aby także się w nim, znalazły?
To też jest bez znaczenia? Tracę je bezpowrotnie.
A co z nieprzespanymi nocami i dygotem codziennym
gdy przemyśliwuję scenariusze i poprawiam je bezustannie?
Trzeba to robić, żeby to zrozumieć.
To nie jest przywiezienie gotowych klisz z zachodu po 2 marki za sztukę i już proszę mamy w miesiąc gotowy album za 30 zł.
Nie chcę z siebie robić męczennika, ale to moja praca i potrwa ona wiele miesięcy. Mam dosyć nonszalancji.
Nauczmy się nawzajem do siebie szacunku.

No i co ostatecznie, czy oczekują mnie kokosy????

Wydrukuję tylko 550 sztuk i ani jednego egzemplarza więcej, więc myślę, ze ich cena na wolumenie za jakiś czas będzie bez porównania większa (bo i ich zawartość będzie też różna).
Również albumy, które pozostaną po zasadniczej sprzedaży u mnie w domu i które będę sprzedawał w ciągu następnych lat nie dadzą mi natychmiastowej korzyści finansowej.
Ale idę w to. Na złość tacie obetnę sobie ten palec.
A jeśli to odpali to pod koniec przyszłego roku przygotowywać będę kolejny album z praktycznym panem, oraz z Bąbelkiem & Kudłaczkiem.
A może potem jeszcze z Orient Menem czwarty? Jak dożyję.
Zawartość rysunkowa i anegdoty z mojego życia będą w każdym albumie inne. Też trzeba usiąść i napisać.
Na samym końcu mam zamiar wyprodukować twardą obwolutę dla całego zbioru. Też kosztuje.
Ciągle wpadam na nowe pomysły więc może będą jakieś niespodzianki.
Listę nazwisk przyjaciół, którzy dokonali zakupu mam zamiar umieścić
na końcu każdego z albumów.
Każdy kolejny numer będę wpisywał ręcznie na wydzielonym miejscu na okładce i podpisywał, żeby był autentyk.
Zdanie to wymaga ode mnie mrówczej pracy.
Gdyby nie ta moja inicjatywa nie byłoby już żadnego Nerwosolka , ani innych bohaterów, wiec lepsze takie zakończenie ich przygód niż żadne.
Do tej pory zamówienia zbliżają się do setki i to dodaje mi ducha.

Zdrowia życzę.

[Tadeusz Baranowski]


Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-