baner

Komiks

Biały koszmar. Szalony Erektoman

Biały koszmar. Szalony Erektoman

Scenariusz: Moebius
Rysunki: Moebius
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2008
Seria: Mistrzowie Komiksu
Tytuł oryginału: Cauchemar Blanc/Le bandard fou
Rok wydania oryginału: 1974, 1977
Wydawca oryginału: Les Humanoïdes Associés
Oprawa: twarda
Format: 21 x 28 cm
Stron: 112
Cena: 49,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Kolejny album jednego z największych europejskich twórców, Moebiusa, autora znanych na polskim rynku komiksów „Feralny Major” i „Świat Edeny”.
„Biały koszmar – Szalony Erektoman” to zbiór najsławniejszych krótkich historii Moebiusa, które ukazywały się w latach 70. XX wieku na łamach francuskich pism komiksowych.

Album składa się z dwóch części – "Biały koszmar" i "Szalony Erektoman"

w BIAŁYM KOSZMARZE
Moebius daje wyraz własnemu oburzeniu w kwestii rasizmu
w ABSOLUTEN SZCZELNY
ukazuje wewnętrzny pejzaż własnych nerwic
w OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ
zamienia rolami myśliwych i zwierzynę, dając szansę ofiarom
w TARCIE Z JABŁKAMI
przedstawia namiętną kobiecą fantazję
w NA FENIKSONIE JEST KRÓLEWICZ Z BAJKI
twierdzi, że kobiecie nigdy nie można dogodzić
w ROCK CITY
pokazuje, że każda kultura może się stać nieznośnym więzieniem
w RUDOBRODYM I MÓZGOTWORZE-PIRACIE
bawi się z czytelnikami licznymi nawiązaniami literackimi
w ARTEFAKCIE
wykpiwa pozorność każdej rzeczywistości
w PODEJŚCIU DO CENTAURI
twierdzi, że skok hiperprzestrzenny może być skokiem w horror
w WARIACJI NR 4070 NA „TEN” TEMAT
przeraża tragedią jednostki w obliczu ogólnoświatowej katastrofy
w SZALONYM EREKTOMANIE
przestrzega, jakie skutki może mieć nieprzestrzeganie zakazów Policji Antywzwodowej

Ze wstępu:

- ze wstępu:
Zebrane w tym albumie historie należą bardziej do ogólnie rozumianej fantastyki niż klasycznej science-fiction. Kosmiczne żelastwo zajmuje w nich niewiele miejsca, podczas gdy fantazja jest stale obecna. Większość z tych opowieści powstała przypadkowo, w wyniku inspiracji wynikających ze spotkań z ludźmi, z zasłyszanych informacji, z lektury książek…

W Białym koszmarze dałem wyraz swojemu oburzeniu. Pewnego ranka podczas golenia usłyszałem w radiu, że krótkometrażowy film o zajściach na tle rasistowskim został ocenzurowany przez ministra spraw wewnętrznych. Uznałem to za skandal i postanowiłem zrobić komiks na ten temat, by wyrazić moją solidarność z ofiarami rasizmu i z młodym reżyserem, którego dzieło ocenzurowano. Jako że wszystkie strony konfliktu na tle rasowym odczuwają napięcie, spróbowałem postawić się na miejscu wszystkich postaci, także agresorów, tak by w miarę obiektywnie ukazać ohydę i całą głupotę takich zachowań. Na początku chciałem poprowadzić historię „wprost”, lecz szybko wpadłem na pomysł, żeby poprzesuwać akcenty i ukazać marzenie wszystkich, którzy życzyliby sobie bardziej tolerancyjnego świata, a więc koszmar rasistów – biały koszmar…

Absoluten szczelny jest znamienny dla okresu mojej twórczości, kiedy poszukiwałem dużej swobody rysunku, posługując się od razu tuszem, bez wcześniejszych szkiców ołówkiem ani obmyślonego scenariusza. Metoda ta umożliwia gwałtowne zmiany kierunku rozwoju historii, daje rysownikowi przyjemność niespodziewanej jej zmiany. Pracowałem w ten sposób przez lata, w końcu ta metoda pracy stała się czymś w rodzaju mojego znaku rozpoznawczego… Tytuł jest zestawieniem słów „absolutny” i „szczelny”, to znaczy całkowicie zamknięty, jednym słowem jest to inna wersja „Garażu hermetycznego”. Tytuł sam mi się nasunął, zgodnie z zasadą zapisu automatycznego surrealistów. Motyw przewodni upadku odpowiada czemuś, co intensywnie przeżywałem w tamtym czasie. Przyjaciel psycholog ujrzał w nim klasyczny schemat terapii: symboliczne przedstawienie wewnętrznego pejzażu nerwic i snów, odpowiednio zakodowanego według komiksowej konwencji. Rzeczywiście, oto cały Moebius: ciągłe wewnętrzne poszukiwania… Wyjaśnia to także, dlaczego to podróżnik, odkrywca – pod różnymi postaciami – jest moim ulubionym bohaterem: Arzach, Major Grubert, Starwatcher – wszystko to błądzące postaci, podążające moją drogą, każda z nich reprezentuje jakąś część mnie samego. Arzach jest odkrywcą ze snu, a Grubert – racjonalną, czasem nawet śmieszną odmianą rządzących mną uwarunkowań społecznych. U wszystkich rysowników daje się zauważyć ten rodzaj projekcji, ale u większości to imperatywy racjonalne przesłaniają sedno ich wypowiedzi.

Opowieść wigilijna powstała w 1977 roku na zamówienie do grudniowego numeru pisma „Métal Hurlant”. Na początku myślałem o aniołach, później przeszedłem do innych, bardzo różnych skrzydlatych stworów, takich jak indyki z bożonarodzeniowego stołu i wszystkie ptaki masakrowane podczas polowań. Hodowanie ptaków tylko po to, by następnie wypuścić je pod ostrzał myśliwych zawsze wydawało mi się odrażającą praktyką. Zapragnąłem odwrócić role, sprawić, żeby zwierzęta się zbuntowały, dać szansę ofiarom tak, by nie doszło do zbrodni. Problem w tym, że w ten sposób doszło do zbrodni na opak. Gdybym dzisiaj tworzył tę historię, nie „otwierałbym” dosłownie głowy myśliwego, lecz poszukałbym sposobu, by otworzyć ją duchowo.

Tarta z jabłkami powstała dla magazynu „Ah Nana”, który w założeniu miał być w całości tworzony przez kobiety. Moja żona była w nim redaktorką. Poddała mi pomysł: miałem w formie dwu- czy trzystronicowej opowieści zamknąć namiętną kobiecą fantazję. Zastosowałem oniryczną, osobistą interpretację, dodając odniesienia pseudoamerykańskie, które – widziane z perspektywy europejskiej – nadają historii poetycki wymiar.

[Egmont]



Po Feralnym majorze, Świecie Edeny i Incalu przyszedł czas na zaprezentowanie wcześniejszych dokonań Girauda.
„Cauchemar Blanc” („Biały koszmar”; pierwotnie wydany w 1977 r.) i „Le bandard fou” („Szalony Bandard”; 1974r) to dwa albumy, które połączone zostały przez wydawcę - Les Humanoïdes Associés - w integralu w zeszłym roku. I najprawdopodobniej taką formę przyjmie wydanie polskie.

Komiksy te gościły na lamach pism „Metal Hurlant”, „Ah Nana”, „Pilote”, „Echo des Savenes”, „Formage” już od 1974r.Tak naprawdę „Szalony Bandard” rozpoczął karierę Jean Girauda jako Moebiusa.

Autor znany dotychczas z westernów o Blueberrym zaskoczył wszystkich komiksem w nowym stylu. Tym razem dostaniemy nietypowe opowieści sci-fi których akcja rozgrywa się, gdzieś na krańcach znanego i nie znanego nam świata (Variation N°4070), gdzie energia atomowa powoduje tylko zło (normą jest przebicie człowieka na wylot „i zostawienie jego truchła aż stęchnie”). Nie jest to jedyna składowa dzieł Moebiusa – komiksy są na okrasę mocno osadzone w polityce.

Historie łączą elementy przygodowe z walorami intelektualnymi i duchowymi, gdzie „bohaterowie” i „dobro” nie są wiele warte. Jednocześnie w albumie nie brakuje akcji, walki, intryg.

W swoje ręce dostaniemy komiks który ukształtował takie tytuły jak „Feralny Major”, „Incal”, „Arzach”.[Kojot]

Recenzja

Biały koszmar. Szalony Erektoman, Mariusz Miros

Galerie

Biały koszmar. Szalony Erektoman Biały koszmar. Szalony Erektoman Biały koszmar. Szalony Erektoman

Tagi

Mistrzowie Komiksu

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-