baner

Komiks

Świt X. X-Men #02

Świt X. X-Men #02

Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Leinil Francis Yu, Alan Davis, Ramon Pérez, Rod Reis, Russell Dauterman
Wydanie: I
Data wydania: 23 Sierpień 2023
Seria: Świt X, Marvel Fresh
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 16,7x25,5 cm
Stron: 240
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328161221
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Drugi tom głównej serii o przygodach X-Men spod szyldu „Świt X”!

Niepodległe państwo na wyspie Krakoa okrzepło, a mutanci znów spoglądają w gwiazdy. Pewna niepozorna pamiątka zwabiła bowiem do ich kraju potwory, które wylęgły się z rzeki ciemnej materii w kosmosie. Na domiar złego Ziemię napadli właśnie podobni do roślin Cotati! Kosmiczni najeźdźcy to jednak niejedyny problem, któremu muszą stawić czoło mutanci. Nightcrawler prowadzi wyprawę badawczą do nawiedzonego domu, Storm walczy z technoorganicznym wirusem, a Magneto kupuje wyspę… która może kosztować go więcej niż pieniądze.

Scenariusz tego tomu napisał Jonathan Hickman – mistrz pełnych rozmachu, drobiazgowo zaplanowanych opowieści, znany z „Fantastycznej Czwórki” i sagi o Avengers zakończonej „Tajnymi wojnami”. Rysunki stworzyli Leinil Francis Yu („Avengers”), Russell Dauterman („Potężna Thor”), Alan Davis („Fantastyczna Czwórka – Koniec”), Ramón K. Pérez („Piaskowa opowieść”) i Rod Reis („Świt X – New Mutants”).

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „X-Men” #8–11, „Giant-Size X-Men: Nightcrawler” #1, „Giant-Size X-Men: Magneto” #1, „Giant-Size X-Men: Fantomex” #1 i „Giant-Size X-Men: Storm” #1.

Uwaga: „Świt X – X-Men” to główna seria o przygodach mutantów z cyklu „Świt X”. Ukazujące się w nim komiksy kontynuują wątki z albumu „Ród X/Potęgi X”, w którym scenarzysta Jonathan Hickman otworzył zupełnie nowy rozdział w historii Marvelowskich mutantów. Pod szyldem „Świt X” wydawane są również historie poboczne, takie jak „Świt X – New Mutants”, które znakomicie uzupełniają fabułę serii głównej.

Galerie

Świt X. X-Men #02 Świt X. X-Men #02 Świt X. X-Men #02

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

KOSMICZNE PROBLEMY



Dyżur Hickmana nad „X-Men” trwa. I dobrze, bo ten gość, choć może sam pomysł, na którym oparł to wszystko jest nieco przesadny, znalazła sposób, by pokazać w serii jeszcze coś świeżego. I jeszcze zdołał to zrobić w sposób absolutnie znakomity, pełen powagi, ciężaru i świetnych pomysłów. I chociaż to, co najlepsze, zaserwował nam w albumie „Ród X / Potęgi X”, jego regularna seria z mutantami, której drugi tom tutaj dostajemy, też robi robotę i absolutnie warta jest poznania.



Zdawało się, że mutanci znaleźli swój raj i swoje miejsce, ale nie oznacza to końca kłopotów. Z kosmosu przybywają potwory i przybywają roślinni Cotati. Jakby tego było mało, pojawiają się także problemy z nawiedzonym domem, technoorganicznym wirusem i wyspą, którą kupuje Magneto! Co z tego wszystkiego wyniknie?



Więc tak. Wydawało się, że przez sześć dekad wydawania „X-Men” w serii powiedziane zostało wszystko. tym bardziej, że co bardziej nośne motywy twórcy odtwarzali już tyle razy (Phoenix, podróże w czasie, przerażająca przyszłość, eksperymenty wojskowe etc. etc.), że stały się powodem do żartów. Aż tu nagle przyszedł Hickman, facet, który już nie raz pokazał, że potrafi, ale i jednocześnie, że w superhero trochę brak mu własnych pomysłów („Tajne wojny” czy poprzedzające je inkursje to jednak kolejna kopia zgranych motywów) i pokazał, że ma pomysł – własny – i że wie, co chce uzyskać i jak to zrobić.



No i konsekwentnie to robi. I robi fajnie. Podobna mi się powaga, z jaką podchodzi do tematu. Że nasyca go kwestiami politycznymi i społecznymi i że nie żałuje nam ciężaru dobrej fantastyki. No i powoli, krok po kroku, dorzuca do tej swojej układanki kolejne elementy. W efekcie fajnie to wszystko gra, ma klimat, ma akcję i to konkretną, a wszystko, choć bywa różnorodne, zwarte jest w swojej konstrukcji i spójne wewnętrznie, ale i z resztą – serii, uniwersum. Trochę odmienione, z bohaterami o nieco przekonwertowanych charakterach, dostosowanych do wrażliwości autora, ale nadal pozostający tymi postaciami, które znamy i lubimy.



No i bardzo fajnie wygląda to od strony graficznej. Lekko, prosto, wyraziście, z klimatem, ale i z dawką widowiskowych scen. Patrzy się na to przyjemnie, równie przyjemnie czyta. Rzadki we współczesnym komiksie amerykańskim przypadek, gdzie treść i szata graficzna dobrze ze sobą współgrają, a jednocześnie robią wrażenie. A tu mamy. I to jeszcze zrobione tak, że i nowych, i starych fanów mniej lub bardziej, ale kupi.



Więc czytajcie, bo warto. Jedna z najlepszych serii od „Marvel Fresh”. Fajnie, że mamy ją po polsku i że będzie tego więcej, bo już na września zapowiadany jest kolejny powiązany z cyklem album.