baner

Komiks

Sandman. Tom 9: Panie łaskawe

Sandman. Tom 9: Panie łaskawe

Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Marc Hempel, Richard Case, D'Israeli
Wydanie: III
Data wydania: 12 Lipiec 2023
Seria: Sandman
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 17 x 26 cm
Stron: 352
Cena: 109,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328157231
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Kolejny, dziewiąty już tom niezwykłej serii o Sandmanie – Władcy Snów, autorstwa Neila Gaimana.

Panie Łaskawe mają wiele imion: Erynie, Eumenidy, Furie. Są uosobieniem zemsty, nieprzejednanym i niepowstrzymanym. Nie spoczną, dopóki zbrodnie, za które chcą ukarać, nie zostaną zmyte krwią. To do nich zwraca się Lyta Hall, gdy ginie jej synek Daniel. Ich celem staje się wówczas Sen z Nieskończonych. Ale za smutkiem i nieustępliwą wściekłością matki kryją się mroczniejsze siły, a to, co wprawią w ruch, będzie wymagało poświęcenia większego niż wszystko, czego dotychczas doświadczyło Śnienie.
Liczne nawiązania kulturowe i religioznawcze zawarte w opowieści spowodowały, że „Sandman” został uznany przez krytykę za dzieło wybitne. Zebrał wiele nagród komiksowych, m.in. Nagrodę Eisnera, Nagrodę Harveya oraz World Fantasy Award – nagrodę zarezerwowaną dla literatury, którą po raz pierwszy w historii otrzymał komiks.

Autorem scenariusza jest wielokrotnie nagradzany pisarz, scenarzysta komiksowy i filmowy Neil Gaiman, laureat m.in. Nagrody Eisnera, Harveya i Hugo. Za ilustracje do tego tomu odpowiadają rysownicy należący do najwybitniejszych współczesnych artystów komiksowych, m.in. Marc Hempel („Lucyfer”, „Niewidzialni”) czy Dean Ormston („Sędzia Dredd”, „Lucyfer”).

Galerie

Sandman. Tom 9: Panie łaskawe Sandman. Tom 9: Panie łaskawe Sandman. Tom 9: Panie łaskawe

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

CEL: SEN



Dziewiąty i przedostatni tom „Sandmana” to trochę, jakby zmęczenie materiału. Przynajmniej graficznie, bo o ile fabularnie album trzyma poziom, o tyle rysunki – a raczej nadmiar cartoonowych prac – już jakoś zaliczają mocny spadek. Ale mimo iż tym razem ulatnia się gdzieś sporo klimatu serii, który zawsze najmocniej z tego wszystkiego ceniłem, nadal dobrze się to czyta. I nadal mam ochotę na więcej – i na ten wielki finał w kolejnym albumie.



Erynie, Eumenidy, Furie – to tylko kilka z wielu nazw Pań Łaskawych, symbolu zemsty. Kiedy więc syn Luty Hall ginie, kobieta właśnie do nich zwraca się o pomoc, w efekcie czego celem Pań Łaskawych staje się sam Sen! Jak może skończyć się coś takiego?



W tym albumie czuje się, że finał jest już bliski. Gaiman bierze się bowiem i domyka sporo wątków. Wracając do wydarzeń z poprzednich tomów – głównie z „Domu lalki” i „Ulotnych żyć”, ale nie tylko – rozwija to wszystko, ale jednocześnie, jak zawsze, robi tak, by dało się to czytać bez znajomości poprzedników. Acz wiadomo, najlepiej bawić się będą fani serii, bo z każdym tomem wszystko przeplata się i domyka coraz bardziej, wzajemnie dopełniając czy wracając do pamiętanych (albo nie, bo Gaiman lubi sięgać po drobiazgi, na które nie zawsze zwraca się uwagę) momentów lub postaci.



No i fabularnie fajnie jest, bardzo przyjemnie literacko rozpisane, z udanymi dialogami i bardzo przyjemnym, lekkim klimatem gdzieś na styku fantastyki i baśni (choć mogłoby być więcej horroru, bo ta seria od początku niby idzie horrorowymi ścieżkami, ale grozy jako takiej unika całkowicie). Jednocześnie dobrze wnika w stronę obyczajową, serwuje też udaną psychologię postaci i nawet jeśli nie ma naprawdę mocnych, dających przez łeb czy skłaniających do myślenia momentów, na emocjach też zagrać potrafi.



I tak to sobie zmierza do finału, niby wielkie wydarzenia, a jednak powoli, niespiesznie. No i mi to odpowiada, gdy tak fajnie w tematy wnika, jak tu. Szkoda tylko, że tym razem szata graficzna to jednak już nie to. W poprzednich tomach cartoonowe, niczym z dziecięcych komiksów prace też były, ale raczej jako przerywniki, dodatki, niż siła nośna całości. a teraz przerywaniami stały się te lepsze, bardziej dopracowane ilustracje, podczas gdy te grubo ciosane, kanciaste, dominują. No i nie powala to na kolana, bo seria zawsze urzekała mnie klasycznymi, realistycznymi i dopracowanymi ilustracjami, a tu taki spadek formy. No ale nie jest też źle, zębami nie zgrzytam, acz już nie oglądam tego z taka przyjemnością, jak wcześniej.



Nadal jednak dobry tom dobrej serii. i dobre domknięcie paru spraw i kwestii. Więc nadal warto. I warto czekać na ostatni tom – będzie jeszcze w tym roku.